11-11-2014, 00:27
Ogiera nieco zatkała sugestia Star. Przez chwilę porządkował myśli, by w końcu odpowiedzieć.
- Cale to mój siostrzeniec... - zaczął cicho, po czym rozejrzał się, jakby szukając pomarańczowego wzrokiem - jest jeszcze młody, nie nadaje się... a bitwa się na nim odbiła - powiedział już niemalże szeptem, zbliżając pyszczek ku Star. Jego głos był poważny, wyczuć też można było tony protekcyjne - na pewno nie ma kogo innego? - zapytał się, samemu próbując znaleźć jakąś inną opcję.
Sharp po przywitaniu z Blue usiłował jakoś zmusić swoje ciało do wyjścia spod rozgrzanego koca. Gdy poruszył jedną z tylnych nóg, poczuł starą ranę pobolewającą lekko. Dawny postrzał, naprawiany już wielokrotnie przez różnych medyków. Już jakiś czas temu udało się doprowadzić nogę do stanu w którym praktycznie w ogóle nie bolała, nie przeszkadzała i funkcjonowała bez zarzutu, ale po długim okresie leżenia cały czas potrafiła przypomnieć o sobie. Ogier spojrzał na nieposłuszną kończynę i skrzywił się, bardziej z niezadowolenia niż z bólu.
Półmrok na wozie spowodował, że nie zauważył on rumieńca na policzku klaczy. Zauważył za to coś dziwnego w jej zachowaniu. Blue zazwyczaj była bardziej konkretna i nie czekała długo by odpowiedzieć na zadane pytanie, a co dopiero na zwykłe powitanie. Umysł ogiera nie rozpędził się jednak wystarczająco, żeby zaczął niemalże podświadomie analizować medyczne podstawy takiego zachowania. Owszem, pewne podejrzenia powoli się formowały, ale ani myślały się w jakikolwiek sposób zamienić w konkretne myśli, a co dopiero słowa.
Odpowiedział uśmiechem na uśmiech przyjaciółki, choć ledwo go zauważył na słabo oświetlonej przestrzeni. Świecący wciąż róg Blue nieco w tym pomógł.
- Lepiej niż w nocy. - wciąż było temu daleko do 'dobrze', ale ten sen był o wiele lepszy i spokojniejszy. Przede wszystkim, nie musiał martwić się o to, czy pewien niebieski kucyk wróci żywy z samobójczej misji... to podziałało cuda na poziom jego wypoczęcia.
- A tobie jak? - pytanie to było nieco bezsensowne. Każdy po całej nocy na nogach spał dobrze, i to nawet gdy nie został podczas tej nocy postrzelony. Ogier nie mógł jednak zebrać myśli na tyle, żeby poruszyć jakiś ambitniejszy temat; coś go rozpraszało, tylko nie potrafił rozgryźć co konkretnie to powodowało.
- Cale to mój siostrzeniec... - zaczął cicho, po czym rozejrzał się, jakby szukając pomarańczowego wzrokiem - jest jeszcze młody, nie nadaje się... a bitwa się na nim odbiła - powiedział już niemalże szeptem, zbliżając pyszczek ku Star. Jego głos był poważny, wyczuć też można było tony protekcyjne - na pewno nie ma kogo innego? - zapytał się, samemu próbując znaleźć jakąś inną opcję.
Sharp po przywitaniu z Blue usiłował jakoś zmusić swoje ciało do wyjścia spod rozgrzanego koca. Gdy poruszył jedną z tylnych nóg, poczuł starą ranę pobolewającą lekko. Dawny postrzał, naprawiany już wielokrotnie przez różnych medyków. Już jakiś czas temu udało się doprowadzić nogę do stanu w którym praktycznie w ogóle nie bolała, nie przeszkadzała i funkcjonowała bez zarzutu, ale po długim okresie leżenia cały czas potrafiła przypomnieć o sobie. Ogier spojrzał na nieposłuszną kończynę i skrzywił się, bardziej z niezadowolenia niż z bólu.
Półmrok na wozie spowodował, że nie zauważył on rumieńca na policzku klaczy. Zauważył za to coś dziwnego w jej zachowaniu. Blue zazwyczaj była bardziej konkretna i nie czekała długo by odpowiedzieć na zadane pytanie, a co dopiero na zwykłe powitanie. Umysł ogiera nie rozpędził się jednak wystarczająco, żeby zaczął niemalże podświadomie analizować medyczne podstawy takiego zachowania. Owszem, pewne podejrzenia powoli się formowały, ale ani myślały się w jakikolwiek sposób zamienić w konkretne myśli, a co dopiero słowa.
Odpowiedział uśmiechem na uśmiech przyjaciółki, choć ledwo go zauważył na słabo oświetlonej przestrzeni. Świecący wciąż róg Blue nieco w tym pomógł.
- Lepiej niż w nocy. - wciąż było temu daleko do 'dobrze', ale ten sen był o wiele lepszy i spokojniejszy. Przede wszystkim, nie musiał martwić się o to, czy pewien niebieski kucyk wróci żywy z samobójczej misji... to podziałało cuda na poziom jego wypoczęcia.
- A tobie jak? - pytanie to było nieco bezsensowne. Każdy po całej nocy na nogach spał dobrze, i to nawet gdy nie został podczas tej nocy postrzelony. Ogier nie mógł jednak zebrać myśli na tyle, żeby poruszyć jakiś ambitniejszy temat; coś go rozpraszało, tylko nie potrafił rozgryźć co konkretnie to powodowało.
Matematyka wcale nie jest trudna. Po prostu jesteś debilem.