14-11-2014, 21:14
Najemnik nie wyglądał na zadowolonego z takiego rozwoju spraw, ale nie mógł dyskutować z żelazną logiką klaczy. Skinął głową na polecenie Star, nie komentując ani jednym słowem jej stwierdzenia co do tożsamości następnych kucyków wyznaczonych do ciągnięcia wozu. Ogier spojrzał się zmartwionym spojrzeniem na Cale'a idącego przy pierwszym wozie, jednak zaczął wydawać brahminom polecenia zatrzymania się. Wkrótce wszystkie wozy w karawanie stały.
Przypięty do ostatniego wozu ogier niemalże nie upadł, gdy wóz się zatrzymał. Wyglądało na to, że w dużej mierze po prostu przytrzymała go uprząż, ale kucyk jakimś cudem pozostał na nogach.
Sharp został wzięty z zaskoczenia przez krwiożerczy atak groźnej klaczy z grzebieniem. Zdołał w pierwszym momencie odskoczyć od tego narzędzia czystego zła, unoszącego się w polu telekinetycznym niebieskiego kucyka, ale był w tej walce na śmierć i życie z góry skazany na porażkę. Poczuł jak narzędzie ląduje w jego grzywie, rozpoczynając proces prostowania ciemnoszarych włosów.
Ogier mógł jedynie się roześmiać i bezczynnie obserwować działania Blue. Owszem, mógłby też spróbować siłować się z przyjaciółką na telekinezę, ale wiedział doskonale, że jego magia, choć nie należąca do najsłabszych w tej kwestii, była wyspecjalizowana nie w sile, a w precyzji działania. Biorąc pod uwagę profesję jednorożca, było to zrozumiałe. Ogier pozwolił więc Blue pobawić się jego grzywą na chwilę.
Po zaledwie parunastu sekundach wytrzymywania morderczego narzędzia przedzierającego się przez jego biedną grzywę, poczuł coś co skłoniło go do zmiany swojego nastawienia. Wóz zaczął zwalniać. Nie tak jak gdy jechał pod górę, nie. Sharp spędził wiele czasu na wozach. Ten zatrzymywał się na postój.
- Czekaj - powiedział do klaczy tonem spokojnym, ale pozbawionym humoru jaki widniał na jego pyszczku chwilę temu - Zatrzymujemy się. Chyba pora, żebyśmy wyszli. - ostatnie słowa mówił z wyraźnym niesmakiem, ale czasem nie ma innej opcji. Wolałby pozostać na wozie, nawet jeżeli klacz miałaby mu wyczesać calusieńką grzywę, a na deser wziąć się za ogon. Przyjemne chwile na Pustkowiach zawsze są jednak krótkie.
Przypięty do ostatniego wozu ogier niemalże nie upadł, gdy wóz się zatrzymał. Wyglądało na to, że w dużej mierze po prostu przytrzymała go uprząż, ale kucyk jakimś cudem pozostał na nogach.
Sharp został wzięty z zaskoczenia przez krwiożerczy atak groźnej klaczy z grzebieniem. Zdołał w pierwszym momencie odskoczyć od tego narzędzia czystego zła, unoszącego się w polu telekinetycznym niebieskiego kucyka, ale był w tej walce na śmierć i życie z góry skazany na porażkę. Poczuł jak narzędzie ląduje w jego grzywie, rozpoczynając proces prostowania ciemnoszarych włosów.
Ogier mógł jedynie się roześmiać i bezczynnie obserwować działania Blue. Owszem, mógłby też spróbować siłować się z przyjaciółką na telekinezę, ale wiedział doskonale, że jego magia, choć nie należąca do najsłabszych w tej kwestii, była wyspecjalizowana nie w sile, a w precyzji działania. Biorąc pod uwagę profesję jednorożca, było to zrozumiałe. Ogier pozwolił więc Blue pobawić się jego grzywą na chwilę.
Po zaledwie parunastu sekundach wytrzymywania morderczego narzędzia przedzierającego się przez jego biedną grzywę, poczuł coś co skłoniło go do zmiany swojego nastawienia. Wóz zaczął zwalniać. Nie tak jak gdy jechał pod górę, nie. Sharp spędził wiele czasu na wozach. Ten zatrzymywał się na postój.
- Czekaj - powiedział do klaczy tonem spokojnym, ale pozbawionym humoru jaki widniał na jego pyszczku chwilę temu - Zatrzymujemy się. Chyba pora, żebyśmy wyszli. - ostatnie słowa mówił z wyraźnym niesmakiem, ale czasem nie ma innej opcji. Wolałby pozostać na wozie, nawet jeżeli klacz miałaby mu wyczesać calusieńką grzywę, a na deser wziąć się za ogon. Przyjemne chwile na Pustkowiach zawsze są jednak krótkie.
Matematyka wcale nie jest trudna. Po prostu jesteś debilem.