17-11-2014, 20:55
Klacz cały czas obserwowała zabiedzonego głupca i po chwili prawie dostała odpowiedź na postawione pytanie które spowodowałoby uniknięcie nazywania nowego nabytku per "Kozak". No ale Blue doszczętnie to zruinowała swoim przybyciem, ogier wycofał się nadal pozostając dla Iron "Kozakiem".
Samo jego zachowanie wydało się klaczy dość dziwne, w pierwszej chwili przemknęła jej myśl mówiąca cośtam o nieśmiałości ale uznała to za całkowitą bzdurę która raczej nie mogła mieć potwierdzenia w świecie fizycznym.
Blue też nie nastawiała bojowo i przyjemnie na dalszą część dnia. Popielata słysząc pytanie położyła uszy i wpatrzyła się na nowo przybyłą wzrokiem który mógłby sugerować że nie posiada za grosz dobrego wyczucia. W każdym razie w oczach czereśniogrzywej była teraz najbardziej nieświadomą osobą w wszechświecie, nie doprowadziło to jednak do użycia jednej z bogatych w epitety wiązanek słownych a jedynie odbiło się w tonie głosu jako czysty jad.
Popielek była zmęczona, chciała trochę odpocząć, była zła i rozdrażniona. Blue zrobiła coś co można by przyrównać do sytuacji w której ktoś kogo wychłostano przypięto do skały a najbliższy przechodzień rzuciłby do tego kogoś tekstem a la "Hej Stary, ale masz zajebiste pręgi i łańcuchy!"
Postanowiła więc uświadomić błąd - Jak z dupy, ciągnę to cholerstwo od samego początku a nie jest to najlżejszy pojazd świata. W każdym razie mogłabyś wypiąć mnie i naszego Kozaka z tego cholerstwa. Jemu przydałby się lekarz a mi trochę spania... nie wspominając o tym że będę chciała jakkolwiek jeszcze popracować nad czymś i o tym że ktoś będzie musiał naszego kolegę ponieść. - postawiła spowrotem uszy i spoglądnęła na "tego przystojniaka" mówiąc już do ogiera - Tak będzie łatwiej cię gdzieś przenieść.
Odwróciła łebek żeby wygarnąć Blue gadkę moralizującą o tym jak bardzo nie wstrzeliła się w sytuację ale spostrzegła procesję ciągnącą w kierunku ostatniego wozu niczym stado napalonych ogierów do burdelu. Po skorygowaniu sytuacji zmieniła zdanie, wskazała "rzeszę wiernych" i spuszczając z tonu dodała - Nie musisz się spieszyć. Ale i tak miło by było gdybyś nas wydostała z tego, uwierz mi że stanie i łażenie w tym to nie przyjemna wyprawa do baru. - zaczęła się patrzyć to na nią to na ogiera nie oczekując niczego istotnego.
Samo jego zachowanie wydało się klaczy dość dziwne, w pierwszej chwili przemknęła jej myśl mówiąca cośtam o nieśmiałości ale uznała to za całkowitą bzdurę która raczej nie mogła mieć potwierdzenia w świecie fizycznym.
Blue też nie nastawiała bojowo i przyjemnie na dalszą część dnia. Popielata słysząc pytanie położyła uszy i wpatrzyła się na nowo przybyłą wzrokiem który mógłby sugerować że nie posiada za grosz dobrego wyczucia. W każdym razie w oczach czereśniogrzywej była teraz najbardziej nieświadomą osobą w wszechświecie, nie doprowadziło to jednak do użycia jednej z bogatych w epitety wiązanek słownych a jedynie odbiło się w tonie głosu jako czysty jad.
Popielek była zmęczona, chciała trochę odpocząć, była zła i rozdrażniona. Blue zrobiła coś co można by przyrównać do sytuacji w której ktoś kogo wychłostano przypięto do skały a najbliższy przechodzień rzuciłby do tego kogoś tekstem a la "Hej Stary, ale masz zajebiste pręgi i łańcuchy!"
Postanowiła więc uświadomić błąd - Jak z dupy, ciągnę to cholerstwo od samego początku a nie jest to najlżejszy pojazd świata. W każdym razie mogłabyś wypiąć mnie i naszego Kozaka z tego cholerstwa. Jemu przydałby się lekarz a mi trochę spania... nie wspominając o tym że będę chciała jakkolwiek jeszcze popracować nad czymś i o tym że ktoś będzie musiał naszego kolegę ponieść. - postawiła spowrotem uszy i spoglądnęła na "tego przystojniaka" mówiąc już do ogiera - Tak będzie łatwiej cię gdzieś przenieść.
Odwróciła łebek żeby wygarnąć Blue gadkę moralizującą o tym jak bardzo nie wstrzeliła się w sytuację ale spostrzegła procesję ciągnącą w kierunku ostatniego wozu niczym stado napalonych ogierów do burdelu. Po skorygowaniu sytuacji zmieniła zdanie, wskazała "rzeszę wiernych" i spuszczając z tonu dodała - Nie musisz się spieszyć. Ale i tak miło by było gdybyś nas wydostała z tego, uwierz mi że stanie i łażenie w tym to nie przyjemna wyprawa do baru. - zaczęła się patrzyć to na nią to na ogiera nie oczekując niczego istotnego.