03-12-2014, 22:34
”Co ty robisz? To ja mam być tą dobrą” Złościła się Starweave patrząc się bezpośrednio na Blue. Ta z kolei wymknęła się wszelkim przewidywaniom handlarki i jakby nigdy nic, pałaszowała sobie teraz konserwę, do tego jeszcze tamtego dokarmiając. Żeby było tego mało, Sharp którego wydawało jej się, że skutecznie spławiła, nie pozostał jej jednak dłużny.
Ogier w rzeczy samej też potrafił użyć swojego pyszczka. Star dotkliwie odczuła to na sobie w postaci bolesnego ukłucia w jej dumę. Z jednej strony była zła, z drugiej natomiast jego stwierdzenie kompletnie ją zaskoczyło. Ciężko było stwierdzić jaki rezultat ostatecznie powodowała ta mieszanka. Klacz jednak wyglądała teraz na poważnie zmieszaną. Odwrócił się z powrotem do medyka, zastanawiając się chwilę co powiedzieć z otwartym pyszczkiem.
- Dobrze. Zostawiam to osobą bardziej doświadczonym. Zajmij się naszym gościem, masz wolne kopyto. Ja tym czasem wrócę do swoich obowiązków. – Powiedziała powoli, ale już bez takiej uszczypliwości jak przedtem. – Dwa kuce na zmianę i ruszamy natychmiast. Gdzie...?
Starweave spojrzała na miejsce w którym jeszcze chwilę temu stał ów zamaskowany osobnik. Ledwie zwróciła uwagę na jego pospolite „Hej.” A teraz był to jej problem, bo kucyk gdzieś zniknął. Atramentowa doszła do wniosku, że musiał być on przedstawicielem tej najsilniejszej rasy kucyka, dlatego teraz potrzebowała go, mając nadzieję przekonać do swoich racji. Star zaplanowała tym razem przypiąć do wozu jego i młodszego najemnika. Starszy nie wchodził w grę. ”Przy da mi się koło siebie ktoś, kto jeszcze ani razu nie marudził mi pod nosem w tej karawanie.” Z tym optymistycznym nastawieniem, klacz ruszyła ponownie na przód karawany, by się z żółtym kucem ponownie zobaczyć.
Ogier w rzeczy samej też potrafił użyć swojego pyszczka. Star dotkliwie odczuła to na sobie w postaci bolesnego ukłucia w jej dumę. Z jednej strony była zła, z drugiej natomiast jego stwierdzenie kompletnie ją zaskoczyło. Ciężko było stwierdzić jaki rezultat ostatecznie powodowała ta mieszanka. Klacz jednak wyglądała teraz na poważnie zmieszaną. Odwrócił się z powrotem do medyka, zastanawiając się chwilę co powiedzieć z otwartym pyszczkiem.
- Dobrze. Zostawiam to osobą bardziej doświadczonym. Zajmij się naszym gościem, masz wolne kopyto. Ja tym czasem wrócę do swoich obowiązków. – Powiedziała powoli, ale już bez takiej uszczypliwości jak przedtem. – Dwa kuce na zmianę i ruszamy natychmiast. Gdzie...?
Starweave spojrzała na miejsce w którym jeszcze chwilę temu stał ów zamaskowany osobnik. Ledwie zwróciła uwagę na jego pospolite „Hej.” A teraz był to jej problem, bo kucyk gdzieś zniknął. Atramentowa doszła do wniosku, że musiał być on przedstawicielem tej najsilniejszej rasy kucyka, dlatego teraz potrzebowała go, mając nadzieję przekonać do swoich racji. Star zaplanowała tym razem przypiąć do wozu jego i młodszego najemnika. Starszy nie wchodził w grę. ”Przy da mi się koło siebie ktoś, kto jeszcze ani razu nie marudził mi pod nosem w tej karawanie.” Z tym optymistycznym nastawieniem, klacz ruszyła ponownie na przód karawany, by się z żółtym kucem ponownie zobaczyć.