Imię: Scythe
Wiek: 20 w latach ludzkich
Płeć: Ogier
Rasa: Jednorożec
Cutie Mark: Symbol radiacji
Wygląd: Kobaltowa sierść, krótka czarna grzywa, długi ogon tej samej długości, pomarańczowe oko(jedno wydrapane), długa szrama od lewej skroni, przez oczodół do ust.
Rodzina: Ojciec w Stajni 2
Specjalność: Zabezpieczenia, broń palna, broń biała, walka wręcz, skradanie się.
Ekwipunek: Zmodyfikowany skórzany pancerz z cyfrą 2 na grzbiecie, nóż typu Bowie, pistolet 10mm, kar. snajperski, prowiant, woda, trochę kapsli, bandaże, kilka eliksirów leczniczych, Pip-Buck z niebieskim wyświetlaczem, juki na to wszystko.
Historia postaci:
Scythe urodził się poza Stajnią, ale wychował już wewnątrz. Była to Stajnia 2- Stajnia, która nigdy nie miała być otwarta. W szkole szło mu wyjątkowo dobrze. Problemy były raczej z rówieśnikami, którzy nabijali się z młodego Jednorożca za jego pochodzenie i za to, że jako jedyny w klasie jeszcze nie miał Znaczka. Jemu samemu to nie przeszkadzało.
Wreszcie na swoje urodziny otrzymał od ojca-mechanika własnego Pip-bucka. Z niebieskim wyświetlaczem. Scythe jednak obawiał się, że nigdy nie będzie miał okazji z niego skorzystać.
Pewnego dnia po szkole, Jednorożec spytał się ojca, co znajduje się za grodzią. Ojciec nie miał już siły trzymać tego w tajemnicy. Opowiedział synowi prawdę o Stajni i o powierzchni. Powiedział, że stamtąd pochodzą, i że Nadzorczyni zlitowała się nad nimi, bo ojciec był ranny, a Scythe nie miał jeszcze roku.
To wszystko zmotywowało Jednorożca do działania: wydostać się ze Stajni. Ojciec nie mógł go zatrzymywać w poszukiwaniu swoich korzeni, dał mu wolne kopyto. Jako że był technikiem przedsionka, znał szyfr do grodzi. Mógł podać go Scythe'owi, ale nie teraz. W nocy. Tak będzie najlepiej.
Zgodnie z umową, w nocy zakradli się razem do przedsionka. Było pusto, więc zamknęli się tam i zabarykadowali "tak na wszelki wypadek". Ojciec wprowadził szyfr do zamka i kazał synowi czynić honory otwarcia swojej drogi do wolności. Gródź w kształcie zębatki odsunęła się, brzmiąc, jakby nikt od dawna jej nie oliwił. Scythe pogalopował przez tunel prowadzący na zewnątrz. Na samym jego końcu odwrócił się w stronę ojca, który, uśmiechnąwszy się do niego dumnie, zapieczętował wrota.
Po wyjściu, przybysz zobaczył zgliszcza miasteczka, które jego Pip-Buck określił jako "Ponyville". Więc ojciec miał rację. Scythe postanowił przeszukać najbliższy budynek. Kiedy wszedł, rzucił się na niego jakiś szalony kuc z nożem. Jednorożec zręcznie robił uniki przed cięciami, ale za którymś tam razem, nie udało mu się uniknąć ciosu. Szaleniec wydrapał Scytheowi lewe oko, zostawiając długą szramę od skroni, przez oczodół, do warg.
Jednorożec zawył z bólu. Wściekły na bandytę, wyrwał mu telekinezą nóż z ust i zaczął wymachiwać kucowi przed twarzą, tak samo jak ten szaleniec jemu. Wreszcie trafił w tętnicę szyjną, brutalnie kończąc życie bandyty. Scythe miał wreszcie czas na odpoczynek i leczenie. Obandażował lewy oczodół i kilka pomniejszych ran bandażami, które znalazł przy bandycie. Znalazł przy nim też trochę jedzenia, pistolet 10mm i amunicję do niego. Bandyta miał też wodę, ale nie miał aż takiej odwagi jej pić. Zerwał z ciała stary pokrwawiony pancerz, w który po chwili się ubrał. Nie był może w najlepszym stanie, ale powinien wystarczyć. Dopiero po założeniu stroju, zauważył na swoim boku Cutie Mark: symbol radiacji. Chwilę później zaczął kopać grób dla bandyty. To, że żył w czasach powojennych, nie znaczyło, że ma być jakimś prymitywem. Po pochówku, Scythe zrobił rekonesans w swoim "schronie". Pod materacem, który służył mu przez pewien czas za prowizoryczne łóżko, znalazł niezgorszy egzemplarz przedwojennej snajperki. Najwyraźniej pochowany bandyta pełnił rolę strzelca wyborowego. Albo po prostu snajperka leżała tam od 200 lat, a rzeczony kuc myślał, że te wybrzuszenia to wina starego materaca. No nic. Scythe zabrał karabin i cały inny sprzęt, i ruszył w drogę.
Podczas podróży przez las, zauważył stadko BloatSprite'ów. Pomyślał, że pora poćwiczyć strzelanie. Wyciągnął telekinetycznie pistolet z juków, zakradł się dostatecznie blisko owadów, ale odpowiednio dalego, żeby go nie wykryły. Przez niski zasięg wzroku, musiał skorzystać z S.A.T.S. Czas na chwilę się zatrzymał i Scythe mógł wystrzelać całą chmarę z pomocą czaru. Wycelował wszystkim BloatSprite'om w brzuchy. Padały jeden za drugim. Wreszcie wszystkie owady zginęły i można było rozejrzeć się po pobojowisku. Scythe'owi kończył się prowiant, więc w akcie desperacji wydobył mięso z owadów. wziął jeden kawałek na spróbowanie. Nie smakowało aż tak okropnie jak myślał, choć po podpieczeniu byłoby jeszcze lepsze. Spakował trochę i pokłusował dalej przez las. Po pewnym czasie spotkał wędrownego kupca, u którego wymienił trochę bandaży na paczkę spinek do włosów. Według handlarza, zręczny włamywacz da radę zrobić z nich użytek.
2 dni później, Scythe znalazł małą ruderę, której właściciel najpewniej nie żyje. Stanowiła dobre schronienie. Przejrzał wszystkie jej zakamarki, a to, co znalazł, nie nadawało się do niczego: puszki po konserwach, stare jedzenie, brudna woda itp. Stał tam jednak stary sejf, należący pewnie do właściciela tejże chatki. Jednorożec wyciągnął z juk paczkę wcześniej kupionych spinek i zaczął grzebać jedną z nich w zamku. Zajęło to trochę czasu, ale w końcu zamek się poddał, ukazując zawartość sejfu: sakiewka z kapslami i amunicja do pistoletu.
Lepsze to niż nic. Zabrał wszystko i odszedł z rudery w dalszą drogę.
Charakter:
-nie wini Zebr za zniszczenia na Pustkowiach,
-ma nawyk do cichego pouszania się,
-przestrzega kodeksu moralnego i etycznego(czytaj: nie jest rzeźnikiem)
Wiek: 20 w latach ludzkich
Płeć: Ogier
Rasa: Jednorożec
Cutie Mark: Symbol radiacji
Wygląd: Kobaltowa sierść, krótka czarna grzywa, długi ogon tej samej długości, pomarańczowe oko(jedno wydrapane), długa szrama od lewej skroni, przez oczodół do ust.
Rodzina: Ojciec w Stajni 2
Specjalność: Zabezpieczenia, broń palna, broń biała, walka wręcz, skradanie się.
Ekwipunek: Zmodyfikowany skórzany pancerz z cyfrą 2 na grzbiecie, nóż typu Bowie, pistolet 10mm, kar. snajperski, prowiant, woda, trochę kapsli, bandaże, kilka eliksirów leczniczych, Pip-Buck z niebieskim wyświetlaczem, juki na to wszystko.
Historia postaci:
Scythe urodził się poza Stajnią, ale wychował już wewnątrz. Była to Stajnia 2- Stajnia, która nigdy nie miała być otwarta. W szkole szło mu wyjątkowo dobrze. Problemy były raczej z rówieśnikami, którzy nabijali się z młodego Jednorożca za jego pochodzenie i za to, że jako jedyny w klasie jeszcze nie miał Znaczka. Jemu samemu to nie przeszkadzało.
Wreszcie na swoje urodziny otrzymał od ojca-mechanika własnego Pip-bucka. Z niebieskim wyświetlaczem. Scythe jednak obawiał się, że nigdy nie będzie miał okazji z niego skorzystać.
Pewnego dnia po szkole, Jednorożec spytał się ojca, co znajduje się za grodzią. Ojciec nie miał już siły trzymać tego w tajemnicy. Opowiedział synowi prawdę o Stajni i o powierzchni. Powiedział, że stamtąd pochodzą, i że Nadzorczyni zlitowała się nad nimi, bo ojciec był ranny, a Scythe nie miał jeszcze roku.
To wszystko zmotywowało Jednorożca do działania: wydostać się ze Stajni. Ojciec nie mógł go zatrzymywać w poszukiwaniu swoich korzeni, dał mu wolne kopyto. Jako że był technikiem przedsionka, znał szyfr do grodzi. Mógł podać go Scythe'owi, ale nie teraz. W nocy. Tak będzie najlepiej.
Zgodnie z umową, w nocy zakradli się razem do przedsionka. Było pusto, więc zamknęli się tam i zabarykadowali "tak na wszelki wypadek". Ojciec wprowadził szyfr do zamka i kazał synowi czynić honory otwarcia swojej drogi do wolności. Gródź w kształcie zębatki odsunęła się, brzmiąc, jakby nikt od dawna jej nie oliwił. Scythe pogalopował przez tunel prowadzący na zewnątrz. Na samym jego końcu odwrócił się w stronę ojca, który, uśmiechnąwszy się do niego dumnie, zapieczętował wrota.
Po wyjściu, przybysz zobaczył zgliszcza miasteczka, które jego Pip-Buck określił jako "Ponyville". Więc ojciec miał rację. Scythe postanowił przeszukać najbliższy budynek. Kiedy wszedł, rzucił się na niego jakiś szalony kuc z nożem. Jednorożec zręcznie robił uniki przed cięciami, ale za którymś tam razem, nie udało mu się uniknąć ciosu. Szaleniec wydrapał Scytheowi lewe oko, zostawiając długą szramę od skroni, przez oczodół, do warg.
Jednorożec zawył z bólu. Wściekły na bandytę, wyrwał mu telekinezą nóż z ust i zaczął wymachiwać kucowi przed twarzą, tak samo jak ten szaleniec jemu. Wreszcie trafił w tętnicę szyjną, brutalnie kończąc życie bandyty. Scythe miał wreszcie czas na odpoczynek i leczenie. Obandażował lewy oczodół i kilka pomniejszych ran bandażami, które znalazł przy bandycie. Znalazł przy nim też trochę jedzenia, pistolet 10mm i amunicję do niego. Bandyta miał też wodę, ale nie miał aż takiej odwagi jej pić. Zerwał z ciała stary pokrwawiony pancerz, w który po chwili się ubrał. Nie był może w najlepszym stanie, ale powinien wystarczyć. Dopiero po założeniu stroju, zauważył na swoim boku Cutie Mark: symbol radiacji. Chwilę później zaczął kopać grób dla bandyty. To, że żył w czasach powojennych, nie znaczyło, że ma być jakimś prymitywem. Po pochówku, Scythe zrobił rekonesans w swoim "schronie". Pod materacem, który służył mu przez pewien czas za prowizoryczne łóżko, znalazł niezgorszy egzemplarz przedwojennej snajperki. Najwyraźniej pochowany bandyta pełnił rolę strzelca wyborowego. Albo po prostu snajperka leżała tam od 200 lat, a rzeczony kuc myślał, że te wybrzuszenia to wina starego materaca. No nic. Scythe zabrał karabin i cały inny sprzęt, i ruszył w drogę.
Podczas podróży przez las, zauważył stadko BloatSprite'ów. Pomyślał, że pora poćwiczyć strzelanie. Wyciągnął telekinetycznie pistolet z juków, zakradł się dostatecznie blisko owadów, ale odpowiednio dalego, żeby go nie wykryły. Przez niski zasięg wzroku, musiał skorzystać z S.A.T.S. Czas na chwilę się zatrzymał i Scythe mógł wystrzelać całą chmarę z pomocą czaru. Wycelował wszystkim BloatSprite'om w brzuchy. Padały jeden za drugim. Wreszcie wszystkie owady zginęły i można było rozejrzeć się po pobojowisku. Scythe'owi kończył się prowiant, więc w akcie desperacji wydobył mięso z owadów. wziął jeden kawałek na spróbowanie. Nie smakowało aż tak okropnie jak myślał, choć po podpieczeniu byłoby jeszcze lepsze. Spakował trochę i pokłusował dalej przez las. Po pewnym czasie spotkał wędrownego kupca, u którego wymienił trochę bandaży na paczkę spinek do włosów. Według handlarza, zręczny włamywacz da radę zrobić z nich użytek.
2 dni później, Scythe znalazł małą ruderę, której właściciel najpewniej nie żyje. Stanowiła dobre schronienie. Przejrzał wszystkie jej zakamarki, a to, co znalazł, nie nadawało się do niczego: puszki po konserwach, stare jedzenie, brudna woda itp. Stał tam jednak stary sejf, należący pewnie do właściciela tejże chatki. Jednorożec wyciągnął z juk paczkę wcześniej kupionych spinek i zaczął grzebać jedną z nich w zamku. Zajęło to trochę czasu, ale w końcu zamek się poddał, ukazując zawartość sejfu: sakiewka z kapslami i amunicja do pistoletu.
Lepsze to niż nic. Zabrał wszystko i odszedł z rudery w dalszą drogę.
Charakter:
-nie wini Zebr za zniszczenia na Pustkowiach,
-ma nawyk do cichego pouszania się,
-przestrzega kodeksu moralnego i etycznego(czytaj: nie jest rzeźnikiem)