06-05-2015, 20:42
Dosłownie moment po wybuchu Starweave, upust swoim wewnętrznym emocją dała także i Blue. Poza teatrzykiem pozorów, na pustkowiach swoje miejsce miały także zwyczajne kłótnie. Niektóre kuce stawiały jednak na chłodną kalkulacje, a niżeli emocjonalny osąd sytuacji. Lecz nawet wśród tych, którzy wybrali tę właśnie drogę, maski na ich pyszczkach miały zwyczaje niekiedy pękać. Chłonąc słowa Blue a później i Sharpa, pyszczek Starweave zdradzał już w zasadzie wszystko, co chcieliby oni wiedzieć.
Wypowiedz niebieskiej nieco powiększyła siedzący już na granatowym grzbiecie strach. Jednoróżka patrzyła, dokładnie obserwując każdy z ruchów jej ust. Uniosła nieco głowę, kiedy Blue się do niej zbliżyła. Ale poza zaciśniętymi wargami i tańczących na jej pyszczku emocjach, Blue nie dostrzegała wyrozumiałości w złotawym spojrzeniu.
Dopiero Sharp mógł zobaczyć więcej, po tym jak granatowa podłapała ostatnie słowa jego przyjaciółki. Star uderzył lekki szok, gdy tylko dosięgły one jej uszu. Chwilę potem jej oczy znacznie się rozszerzyły, ujawniając zrozumienie. Sharp zabierając w tej chwili głos prawdopodobnie już teraz dobił resztki tego, co granatowa klacz skrzętnie tworzyła w swoim umyśle. Medyk został obdarzony takim spojrzeniem, jak gdyby był owocem truskawki, z którym nie spotkała się tamta od początku swojego życia. Ostatnie jego słowa były chyba najbardziej bolesne, dociskając jej uszy do skroni. Klacz patrzyła tak na niego, zerkając tylko na chwilę w stronę Blue. Jej umysł pracował intensywnie, choć ledwo panował nad resztą tego, co wciąż kazało tytułować się Starweave.
- Nie możecie… - Zaczęła słabym głosem, kręcąc przy tym lekko głową. – Nie. Nie dacie rady nic zrobić. Zginiecie, pociągając za sobą inne kucyki. Odpuśćmy… wymińmy to. My… nam wciąż może się jeszcze udać.
Wypowiedz niebieskiej nieco powiększyła siedzący już na granatowym grzbiecie strach. Jednoróżka patrzyła, dokładnie obserwując każdy z ruchów jej ust. Uniosła nieco głowę, kiedy Blue się do niej zbliżyła. Ale poza zaciśniętymi wargami i tańczących na jej pyszczku emocjach, Blue nie dostrzegała wyrozumiałości w złotawym spojrzeniu.
Dopiero Sharp mógł zobaczyć więcej, po tym jak granatowa podłapała ostatnie słowa jego przyjaciółki. Star uderzył lekki szok, gdy tylko dosięgły one jej uszu. Chwilę potem jej oczy znacznie się rozszerzyły, ujawniając zrozumienie. Sharp zabierając w tej chwili głos prawdopodobnie już teraz dobił resztki tego, co granatowa klacz skrzętnie tworzyła w swoim umyśle. Medyk został obdarzony takim spojrzeniem, jak gdyby był owocem truskawki, z którym nie spotkała się tamta od początku swojego życia. Ostatnie jego słowa były chyba najbardziej bolesne, dociskając jej uszy do skroni. Klacz patrzyła tak na niego, zerkając tylko na chwilę w stronę Blue. Jej umysł pracował intensywnie, choć ledwo panował nad resztą tego, co wciąż kazało tytułować się Starweave.
- Nie możecie… - Zaczęła słabym głosem, kręcąc przy tym lekko głową. – Nie. Nie dacie rady nic zrobić. Zginiecie, pociągając za sobą inne kucyki. Odpuśćmy… wymińmy to. My… nam wciąż może się jeszcze udać.