18-05-2015, 20:27
Widzę, że coś pusto się tu zrobiło. Może dlatego ze Horizons traci coraz bardziej swój urok, a nabiera coraz więcej absurdu i groteski - towarów, których już w 52 rozdziale i dalej było stanowczo za dużo?
Anyway, nowy rozdział. Goldy wreszcie umarł, Blackjack pogadała ze scotch tape, a Glory żyje, o czym można było być prawie pewnym od rozdziału z lotem w kosmos (Scotch po wejściu w umysł Glory poprzez perceptitron poczuła ogromny ból, natomiast postaci które umarły po prostu znikały z "mapy myśli" - zapewne niezanierzony błąd, ale wciąż błąd). Do tego Legat umarł (Kurwa, nareszcie!!!), Eater się obudził, wszyscy są w głębokiej dupie. Czyli standard.
Powiem szczerze że ten fik bardziej już męczy niż fascynuje. Rozwlekany za długo zdaje się nie mieć końca (słowa Sombera na koniec: "Beginning of an final act [...]". Całkiem wymowne.), a sam autor wymyśla coraz glupsze i dziwniejsze rzeczy żeby tylko przyciągnąć czytelników - m.in. czerpie z anime, których z różnych powodów po prostu nienawidzę.
Naprawdę szkoda mi to mówić, ale chciałbym by ten fik skończył się na 33 rozdziale. Ewentualnie 52, kiedy jeszcze dało się przełknąć to wszystko. Teraz Project Horizons dogorywa tylko pod piórem autora, udając że ma się świetnie.
Anyway, nowy rozdział. Goldy wreszcie umarł, Blackjack pogadała ze scotch tape, a Glory żyje, o czym można było być prawie pewnym od rozdziału z lotem w kosmos (Scotch po wejściu w umysł Glory poprzez perceptitron poczuła ogromny ból, natomiast postaci które umarły po prostu znikały z "mapy myśli" - zapewne niezanierzony błąd, ale wciąż błąd). Do tego Legat umarł (Kurwa, nareszcie!!!), Eater się obudził, wszyscy są w głębokiej dupie. Czyli standard.
Powiem szczerze że ten fik bardziej już męczy niż fascynuje. Rozwlekany za długo zdaje się nie mieć końca (słowa Sombera na koniec: "Beginning of an final act [...]". Całkiem wymowne.), a sam autor wymyśla coraz glupsze i dziwniejsze rzeczy żeby tylko przyciągnąć czytelników - m.in. czerpie z anime, których z różnych powodów po prostu nienawidzę.
Naprawdę szkoda mi to mówić, ale chciałbym by ten fik skończył się na 33 rozdziale. Ewentualnie 52, kiedy jeszcze dało się przełknąć to wszystko. Teraz Project Horizons dogorywa tylko pod piórem autora, udając że ma się świetnie.
Pięć warunków dobrego tłumaczenia:
Pierwszy: Znajomość języka i umiejętne jej wykorzystanie
Drugi: Możliwość poświęcenia się tłumaczeniu w czasie wolnym
Trzeci: Niewyobrażalny zapas chęci oraz samozaparcia
Czwarty: Znajomość uniwersum
Piąty: Odczuwanie przyjemności z tego, co się robi.
Każdy z tych warunków można porównać do części w mechanizmie zegarka: Brak jednej z nich powoduje zatrzymanie się całości.
Opad: Konioziemia - Projekt Horyzonty!
Pierwszy: Znajomość języka i umiejętne jej wykorzystanie
Drugi: Możliwość poświęcenia się tłumaczeniu w czasie wolnym
Trzeci: Niewyobrażalny zapas chęci oraz samozaparcia
Czwarty: Znajomość uniwersum
Piąty: Odczuwanie przyjemności z tego, co się robi.
Każdy z tych warunków można porównać do części w mechanizmie zegarka: Brak jednej z nich powoduje zatrzymanie się całości.
Opad: Konioziemia - Projekt Horyzonty!