06-07-2015, 17:19
Medyk nie mógł nie przyznać handlarce racji. Po burzliwej dyskusji wrócili do punktu wyjścia. Jedyne co osiągnął to odwiedzenie granatowej od całkowitego porzucenia tej biednej wioski. No i zmuszenie obu klaczy do zarzucenia szalonego i nie mającego szans powodzenia planu. Ogier pokręcił głową. Musiał byś jakiś sposób na rozwiązanie tego. Atak frontalny nie miał szans, i to nawet zakładając, że cała karawana pójdzie za nimi jak jeden mąż. Ba, choćby i mieli ze sobą doświadczony i wyposażony oddział najemników sprawa nie wyglądałaby dobrze. Może Szpony byłyby w stanie coś osiągnąć... teoretyzowanie o tym nie miało najmniejszego sensu.
Sharp na chwilę przestał słuchać obu pozostałych kucyków, zamiast tego skupiając się na swoich myślach. Popisy retoryczne nic tu nie dadzą, walka frontalna nie ma sensu, wątpił też aby dało się przehandlować kilka wozów z zapasami za całą wioskę... Żadna z umiejętności jakimi dysponował nie miała tu zastosowania. Owszem, był prawie pewien, że mógłby zająć się tym snajperem, gdyby miał dostęp do odpowiedniej broni, ale z drugiej strony Blue też by mogła to zrobić, do tego lepiej. Ciekawym jest ten prosty fakt ile problemów na Pustkowiach można rozwiązać po prostu przynosząc ze sobą karabin większego kalibru. Ogier zacisnął zęby na myśl o broni wielkokalibrowej... i o tym co robi ona z kucykami. Czy to opancerzonymi, czy też nie, nie ma to znaczenia. W wielu przypadkach odratowanie kogoś takiego było po prostu niemożliwe.
Kucyk zmusił swoje myśli do powrotu na właściwe tory. Mieli tutaj jedno podejście... Potrzebowali więcej informacji.
- Potrzebujemy więcej informacji - powtórzył swoją myśl głośno, nie patrząc na żadną z klaczy - Jak są uzbrojeni, zorganizowani? - odwrócił wzrok ku Blue - Czy bronią całego perymetru, jak ciężko było zakraść się do środka i czy dałoby się to powtórzyć? - jego głos był spokojny i konkretny. Musieli do tego podejść sposobem.
Czasy wojny minęły, o czym obie klacze zdawały się zapominać. Żadna ze stron nie była przeszkoloną formacją, a jeżeli okupanci wioski prezentowali sobą ten sam poziom co ci odpowiedzialni za atak na ich karawanę, to nie byli też ani doświadczeni, ani jakoś szczególnie dobrze dowodzeni. Ogier powiódł wzrokiem po karawanie i zebranych przy niej kucykach. Oni też nie byli w zbyt dobrej sytuacji, jakby nie patrzeć...
Zgodnie z tym co mówiła Star, część obecnych kucyków stała tuż obok wozów, prowadząc ciche rozmowy i raz na jakiś czas zerkając na trójkę zebranych dyskutujących o planie ich przyszłych działań.
Sharp na chwilę przestał słuchać obu pozostałych kucyków, zamiast tego skupiając się na swoich myślach. Popisy retoryczne nic tu nie dadzą, walka frontalna nie ma sensu, wątpił też aby dało się przehandlować kilka wozów z zapasami za całą wioskę... Żadna z umiejętności jakimi dysponował nie miała tu zastosowania. Owszem, był prawie pewien, że mógłby zająć się tym snajperem, gdyby miał dostęp do odpowiedniej broni, ale z drugiej strony Blue też by mogła to zrobić, do tego lepiej. Ciekawym jest ten prosty fakt ile problemów na Pustkowiach można rozwiązać po prostu przynosząc ze sobą karabin większego kalibru. Ogier zacisnął zęby na myśl o broni wielkokalibrowej... i o tym co robi ona z kucykami. Czy to opancerzonymi, czy też nie, nie ma to znaczenia. W wielu przypadkach odratowanie kogoś takiego było po prostu niemożliwe.
Kucyk zmusił swoje myśli do powrotu na właściwe tory. Mieli tutaj jedno podejście... Potrzebowali więcej informacji.
- Potrzebujemy więcej informacji - powtórzył swoją myśl głośno, nie patrząc na żadną z klaczy - Jak są uzbrojeni, zorganizowani? - odwrócił wzrok ku Blue - Czy bronią całego perymetru, jak ciężko było zakraść się do środka i czy dałoby się to powtórzyć? - jego głos był spokojny i konkretny. Musieli do tego podejść sposobem.
Czasy wojny minęły, o czym obie klacze zdawały się zapominać. Żadna ze stron nie była przeszkoloną formacją, a jeżeli okupanci wioski prezentowali sobą ten sam poziom co ci odpowiedzialni za atak na ich karawanę, to nie byli też ani doświadczeni, ani jakoś szczególnie dobrze dowodzeni. Ogier powiódł wzrokiem po karawanie i zebranych przy niej kucykach. Oni też nie byli w zbyt dobrej sytuacji, jakby nie patrzeć...
Zgodnie z tym co mówiła Star, część obecnych kucyków stała tuż obok wozów, prowadząc ciche rozmowy i raz na jakiś czas zerkając na trójkę zebranych dyskutujących o planie ich przyszłych działań.
Matematyka wcale nie jest trudna. Po prostu jesteś debilem.