09-09-2015, 20:41
Xander czekał dłuższą chwilę zanim ów worek kości siedzący przed nim, raczył odpowiedzieć. "Nic... Najlepszy sposób na ucieczkę i najbardziej oklepany. Heh, zachowuję się tak jak by się bał, że mu tą wodę ukradnę zabijając go w owym procesie." Młodzik tylko przewrócił oczyma i rzucił od niechcenia. - Tylko nie odchodź za daleko... - "Znając życie i moje szczęście... On nie posłucha i będzie próbował zwiać. próbował bym go złapać i wywiąże się walka, w walce zerwie mi przebranie i wyciągnie pistolet z kabury, ja mu wtedy poślę dwie czerwone ze strzelby. Huk zaalarmuje karawanę i wszyscy przylecą. Wszyscy widzą zebre, zebra nabruździła im w planach, bla, bla, bla, bla... Ja kończę z kulą we łbie. Spasuję. Jeśli zacznie spieprzać, to niech tamci go gonią."
Młodzik powoli przyśpieszał kroku wychodząc ze swoich rozmyślań, wracając do poprzedniego zajęcia, czyli patrolowania.
Młodzik powoli przyśpieszał kroku wychodząc ze swoich rozmyślań, wracając do poprzedniego zajęcia, czyli patrolowania.