18-10-2015, 19:17
Zebrana przy wozach załoga karawany wyraźnie czegoś oczekiwała. Od czasu wizyty poprzedniej klaczy jednorożca niosącej wiadomości z 'dowództwa' sytuacja nieco się zmieniła. Wśród obecnych nie było żadnej prawdziwej rozmowy. Wśród kurzu i owadów krążących w powietrzu nie przemieszczały się praktycznie żadne dźwięki prócz szumu wiatru i łopotania materiału na wozach i ubraniach kucyków. Całość sprawiała przygnębiajcie, posępne wrażenie. Od czasu do czasu tę ciszę przerywała wymiana szeptów między jednym a drugim kucem, jednakże daleko tym anomaliom było do miana konwersacji.
Przybycie uśmiechniętej Blue za którą podążał medyk niezbyt pasowało do tego obrazu, aczkolwiek widocznie podniosło na duchu co mniej doświadczonych w podróżach przez pustkowia obecnych. Niebieska klacz stawała przed nieco cięższą publiką niż jej poprzedniczka, a odpowiedzią na jej pytanie były tylko jeden czy dwa nieznacznie kręcące się w geście zaprzeczenia nosy.
Sharp przeniósł się na pozycję obok niebieskiego jednorożca, wodząc wzrokiem po zebranych i po horyzoncie.
Lekki rumieniec widoczny na jego pyszczku, a wynikający z nadprogramowej aktywności jego oczu i umysłu w trakcie krótkiej podróży z końca karawany tu, na szczęście szybko znikał, ustępując miejsca neutralnemu spojrzeniu. Ogier wiedział, że w końcu będą musieli reszcie powiedzieć, jak ryzykowny plan upichcili w swojej małej klitce, a ten moment nigdy nie był przyjemny. Medyk niby miał doświadczenie w przekazywaniu złych wiadomości, ale niezależnie od tego ile razy trzeba było to zrobić, zawsze było to tak samo wymagające.
Zdecydował się nie odzywać póki co. Nie było sensu w przerywaniu Blue, zwłaszcza, że klacz wydawała się mieć lepszy kontakt przynajmniej z częścią zebranych niż on sam. Nie mógł nigdzie dojrzeć ich dyżurnej zebry, aczkolwiek nie było to nic dziwnego. Pasiasty ogier wyraźnie preferował towarzystwo samego siebie.
Przybycie uśmiechniętej Blue za którą podążał medyk niezbyt pasowało do tego obrazu, aczkolwiek widocznie podniosło na duchu co mniej doświadczonych w podróżach przez pustkowia obecnych. Niebieska klacz stawała przed nieco cięższą publiką niż jej poprzedniczka, a odpowiedzią na jej pytanie były tylko jeden czy dwa nieznacznie kręcące się w geście zaprzeczenia nosy.
Sharp przeniósł się na pozycję obok niebieskiego jednorożca, wodząc wzrokiem po zebranych i po horyzoncie.
Lekki rumieniec widoczny na jego pyszczku, a wynikający z nadprogramowej aktywności jego oczu i umysłu w trakcie krótkiej podróży z końca karawany tu, na szczęście szybko znikał, ustępując miejsca neutralnemu spojrzeniu. Ogier wiedział, że w końcu będą musieli reszcie powiedzieć, jak ryzykowny plan upichcili w swojej małej klitce, a ten moment nigdy nie był przyjemny. Medyk niby miał doświadczenie w przekazywaniu złych wiadomości, ale niezależnie od tego ile razy trzeba było to zrobić, zawsze było to tak samo wymagające.
Zdecydował się nie odzywać póki co. Nie było sensu w przerywaniu Blue, zwłaszcza, że klacz wydawała się mieć lepszy kontakt przynajmniej z częścią zebranych niż on sam. Nie mógł nigdzie dojrzeć ich dyżurnej zebry, aczkolwiek nie było to nic dziwnego. Pasiasty ogier wyraźnie preferował towarzystwo samego siebie.
Matematyka wcale nie jest trudna. Po prostu jesteś debilem.