29-10-2015, 23:41
Sharp skinął głową niezauważalnie, zadowolony ze sposobu w jaki Blue zdecydowała się poprowadzić sytuację. Docinek o przeklinaniu przy dzieciach mogła sobie co prawda w opinii ogiera darować, no ale sądząc po minie Light, trójnoga jeszcze nie zdecydowała czy czuć się uwagą urażona, zawstydzona czy rozśmieszona, choć zdecydowanie przeważały dwa ostatnie.
Iron wciąż wyglądała na średnio zadowoloną z rozwoju sytuacji, ale po mruknięciu czegoś niezrozumiałego pod nosem wyszło na to, iż klacz kucyka ziemnego nie ma zamiaru uczestniczyć w dalszej dyskusji.
Gdy niebieska odwróciła się do White, ta spojrzała na nią nieprzytomnym wzrokiem, dopiero po chwili zdając się załapać, że chodzi o coś związanego z jej PipBuckiem. Zkacowany kuc średnio był w stanie brać udział w dyskusji, pozostawała więc jedynie stroną bierną. Nie zmieniało to w żaden sposób stanu rzeczy; Blue faktycznie powinna móc bezproblemowo nadawać na to małe cholerstwo na kopycie młodszej klaczy. A przynajmniej tak Sharpowi się zdawało. Medyk zerknał nieprzychylnie na podobne ustrojstwo znajdujące się na jego własnej nodze. Jeśli wydostaną się z tego burdelu będzie musiał poważnie przysiąść i nauczyć się jak to działa. Ogier pokręcił lekko nosem z niezadowoleniem i zwrócił swoją uwagę z powrotem ku rozwojowi sytuacji na około.
Blue skończyła mówić, a w całej grupie panowała konsternacja. Cisza spadła do poziomu panującego przed ich przybyciem. Niektóre kucyki spojrzały po sobie, niektóre zaś wyraźnie rozważały za i przeciw.
Dlatego też, a także z wielu innych, znanych powodów, dla wszystkich było zaskoczeniem, kiedy krok w przód zrobił kucyk, na którego większość przestała już zwracać uwagę.
Cale rozejrzał się po reszcie obecnych i położył uszy po sobie, czując wzrok i zaskoczenie wszystkich zebranych.
- Ja… pomogę - powiedział tylko pomarańczowy. Najszybciej z osłupienia otrzasnął się jego krewniak, który po paru sekundach stanął obok niego w szeregu, jakby rozciągając swoją protekcyjną aurę nad młodszym ogierem.
Następnym, mniej już zaskakującym ochotnikiem stał się Hilo, który z determinacją wymalowaną na pyszczku skinął głową ku Blue i Sharpowi. Stojąca za nim Light rozejrzała się tylko i położyła uszy na kilka sekund, szybko jednak opanowując odruchy i odnosząc niewielkie sukcesy w uzyskaniu możliwie bliskiego neutralnemu wyrazu pyszczka.
- A co tam… ktoś wam musi zady chronić, pójdę - mruknęła Iron, nie patrząc się jednak na zebranych, a na uparcie nie dającą się wyczyścić część zamka pistoletu.
Reszta wciąż się wahała, a na jednym, wyjątkowo skacowanym pyszczku, widoczny był strach przebijający się przez brak zrozumienia. White rozejrzała się, szukając jakiegokolwiek wsparcia.
Sharp westchnął w duchu. To póki co dawało im, nie licząc jego i Blue, jedną klacz ze sporym doświadczeniem w walce, kuca na którym jeszcze nie tak dawno operował i dwójkę ‘najemników’, którzy co prawda chcieli pomóc, ale nie wyglądało na to, żeby do końca wiedzieli jak. Medyk zerknął dyskretnie w kierunku Rainfall, której to udział mógłby praktycznie podwoić ich możliwości, gdyby trzeba było zacząć się strzelać. Klacz z minigunem stała jednak w miejscu, wciąż starając się podjąć jakąś decyzję.
- No dobra. To jaką mamy sytuację taktyczną? - zapytała się Iron, w końcu podnosząc wzrok znad upartej części i spoglądając z powątpiewaniem i nutką arogancji na pozostałych.
Iron wciąż wyglądała na średnio zadowoloną z rozwoju sytuacji, ale po mruknięciu czegoś niezrozumiałego pod nosem wyszło na to, iż klacz kucyka ziemnego nie ma zamiaru uczestniczyć w dalszej dyskusji.
Gdy niebieska odwróciła się do White, ta spojrzała na nią nieprzytomnym wzrokiem, dopiero po chwili zdając się załapać, że chodzi o coś związanego z jej PipBuckiem. Zkacowany kuc średnio był w stanie brać udział w dyskusji, pozostawała więc jedynie stroną bierną. Nie zmieniało to w żaden sposób stanu rzeczy; Blue faktycznie powinna móc bezproblemowo nadawać na to małe cholerstwo na kopycie młodszej klaczy. A przynajmniej tak Sharpowi się zdawało. Medyk zerknał nieprzychylnie na podobne ustrojstwo znajdujące się na jego własnej nodze. Jeśli wydostaną się z tego burdelu będzie musiał poważnie przysiąść i nauczyć się jak to działa. Ogier pokręcił lekko nosem z niezadowoleniem i zwrócił swoją uwagę z powrotem ku rozwojowi sytuacji na około.
Blue skończyła mówić, a w całej grupie panowała konsternacja. Cisza spadła do poziomu panującego przed ich przybyciem. Niektóre kucyki spojrzały po sobie, niektóre zaś wyraźnie rozważały za i przeciw.
Dlatego też, a także z wielu innych, znanych powodów, dla wszystkich było zaskoczeniem, kiedy krok w przód zrobił kucyk, na którego większość przestała już zwracać uwagę.
Cale rozejrzał się po reszcie obecnych i położył uszy po sobie, czując wzrok i zaskoczenie wszystkich zebranych.
- Ja… pomogę - powiedział tylko pomarańczowy. Najszybciej z osłupienia otrzasnął się jego krewniak, który po paru sekundach stanął obok niego w szeregu, jakby rozciągając swoją protekcyjną aurę nad młodszym ogierem.
Następnym, mniej już zaskakującym ochotnikiem stał się Hilo, który z determinacją wymalowaną na pyszczku skinął głową ku Blue i Sharpowi. Stojąca za nim Light rozejrzała się tylko i położyła uszy na kilka sekund, szybko jednak opanowując odruchy i odnosząc niewielkie sukcesy w uzyskaniu możliwie bliskiego neutralnemu wyrazu pyszczka.
- A co tam… ktoś wam musi zady chronić, pójdę - mruknęła Iron, nie patrząc się jednak na zebranych, a na uparcie nie dającą się wyczyścić część zamka pistoletu.
Reszta wciąż się wahała, a na jednym, wyjątkowo skacowanym pyszczku, widoczny był strach przebijający się przez brak zrozumienia. White rozejrzała się, szukając jakiegokolwiek wsparcia.
Sharp westchnął w duchu. To póki co dawało im, nie licząc jego i Blue, jedną klacz ze sporym doświadczeniem w walce, kuca na którym jeszcze nie tak dawno operował i dwójkę ‘najemników’, którzy co prawda chcieli pomóc, ale nie wyglądało na to, żeby do końca wiedzieli jak. Medyk zerknął dyskretnie w kierunku Rainfall, której to udział mógłby praktycznie podwoić ich możliwości, gdyby trzeba było zacząć się strzelać. Klacz z minigunem stała jednak w miejscu, wciąż starając się podjąć jakąś decyzję.
- No dobra. To jaką mamy sytuację taktyczną? - zapytała się Iron, w końcu podnosząc wzrok znad upartej części i spoglądając z powątpiewaniem i nutką arogancji na pozostałych.
Matematyka wcale nie jest trudna. Po prostu jesteś debilem.