Xander w ciszy maszerował dookoła karawany trzymając się w odpowiedniej dla siebie odległości. Z każdym kółkiem widział stojącą gdzieś pod wozami zbieraninę która dyskutuje o czymś zaciekle, on jednak nie zwracał na nich specjalnej uwagi. Szedł za daleko by słyszeć coś więcej niż pojedyncze urywki słów. W pewnym jednak momencie zatrzymał się i wyciągną z plecaka ostatnią nie pełną butelkę wody. "No i w ten oto sposób zostają mi dwa dni życia... Jeśli będę miał szczęście na tej pustyni. Mogę spróbować jeszcze wynykać jakąś butelkę jeśli bym się zakradł do któregoś z wozów..." Myślał sobie młodzik kiwając sobie butelką przed twarzą. W plastikowym pojemniku mniej więcej w połowie jego wysokości przelewał się lekko rdzawy płyn. Po chwili odkręcił korek i upił łyk dokładnie przepłukując sobie usta i gardło, potem resztę wypił duszkiem.
Pasiasty gdy wreszcie opróżnił niewielką butelkę zgniótł ją tak by nie zajmowała zbyt wiele miejsca i zakręcił ją by się z powrotem nie rozprężyła. Zrobił jeszcze kilka kółek wokoło karawany zastanawiając się czy powinien zajrzeć do skrzynek znajdujących się na wozach. "Ech, bez wody nie pociągnę długo, a nie mam zamiaru polegać na łasce kucyków... Albo zapłacić albo ukraść. Nie zrobili mi nic złego, oprócz pchania nosa w nieswoje uczucia." Pomyślała zebra spoglądając na pewną niebieską klacz. "Jeżeli by mieli wodę to bym wziął parę butelek, ewentualnie potem im za nie zapłacił... Ponoć lepiej prosić o przebaczenie niż pozwolenie. Choć w moim przypadku obydwie te opcje kończą się paskudnie. Poza tym teraz i tak wszyscy są zajęci..."
Ogier skończył pełne kółko i ruszył w stronę najbliższego wozu, przy którym nikogo nie było. Gdy wreszcie dotarł do owego rozejrzał się czy nikt go nie widzi i wskoczył do środka by poszukać sobie paru butelek wody.
Pasiasty gdy wreszcie opróżnił niewielką butelkę zgniótł ją tak by nie zajmowała zbyt wiele miejsca i zakręcił ją by się z powrotem nie rozprężyła. Zrobił jeszcze kilka kółek wokoło karawany zastanawiając się czy powinien zajrzeć do skrzynek znajdujących się na wozach. "Ech, bez wody nie pociągnę długo, a nie mam zamiaru polegać na łasce kucyków... Albo zapłacić albo ukraść. Nie zrobili mi nic złego, oprócz pchania nosa w nieswoje uczucia." Pomyślała zebra spoglądając na pewną niebieską klacz. "Jeżeli by mieli wodę to bym wziął parę butelek, ewentualnie potem im za nie zapłacił... Ponoć lepiej prosić o przebaczenie niż pozwolenie. Choć w moim przypadku obydwie te opcje kończą się paskudnie. Poza tym teraz i tak wszyscy są zajęci..."
Ogier skończył pełne kółko i ruszył w stronę najbliższego wozu, przy którym nikogo nie było. Gdy wreszcie dotarł do owego rozejrzał się czy nikt go nie widzi i wskoczył do środka by poszukać sobie paru butelek wody.