06-01-2016, 00:16
Starweave już teraz znacznie bardziej ochłonęła. Wiedziała już na tę chwilę, że jej słowa nie mają dla Sharpa większego znaczenia, a on i tak wdrąży swój plan. Z drugiej strony miała już ona dosyć tej całej impasowej sytuacji. A jeśli nie mogła wpłynąć na jednego upartego kuca, to zawsze mogła ona wpłynąć na pozostałych.
- Słuchaj nie będę się z tobą dłużej kłócić o to, co ty zamierzasz zrobić. Ale mam pretensje do tego, do czego próbujesz nakłonić inne kucyki. W obliczu tak trudnej sytuacji powinniśmy działać razem. A jeśli się nie da, to niestety oznacza to, że każdy kucyk musi sam zdecydować jak należy postąpić. – Skończyła mówić zwracając się w następnej chwili do reszty zgromadzonych.
- Proszę was wszystkich, zostańcie w karawanie. Ale jeśli naprawdę chcecie wierzyć w ten szaleńczy plan, to idźcie. Idźcie i niech was szlag. Nie… albo lepiej. Niech wam Celestja błogosławi i niech do cholery zrobi to tym razem naprawdę dobrze. – Po tych słowach klacz rozejrzał się do około, po czym odpowiedziała krótko i ze spuszczonymi uszami oraz głową powędrowała między swoje wozy.
- Nie mam już nic więcej do dodania.
- Słuchaj nie będę się z tobą dłużej kłócić o to, co ty zamierzasz zrobić. Ale mam pretensje do tego, do czego próbujesz nakłonić inne kucyki. W obliczu tak trudnej sytuacji powinniśmy działać razem. A jeśli się nie da, to niestety oznacza to, że każdy kucyk musi sam zdecydować jak należy postąpić. – Skończyła mówić zwracając się w następnej chwili do reszty zgromadzonych.
- Proszę was wszystkich, zostańcie w karawanie. Ale jeśli naprawdę chcecie wierzyć w ten szaleńczy plan, to idźcie. Idźcie i niech was szlag. Nie… albo lepiej. Niech wam Celestja błogosławi i niech do cholery zrobi to tym razem naprawdę dobrze. – Po tych słowach klacz rozejrzał się do około, po czym odpowiedziała krótko i ze spuszczonymi uszami oraz głową powędrowała między swoje wozy.
- Nie mam już nic więcej do dodania.