04-05-2013, 21:48
Mrok już po jakimś czasie ogarnął wszystko. Zachód słońca, który był jeszcze przed chwilą, ustąpił. Na jego miejsce weszła ciemność, która ogarnęła całe pustkowia. Wszędzie była ciemność, która ograniczała waszą widoczność do minimum. Jedyne oświetlenie, które sprawiało, iż było jeszcze cokolwiek widać, to prowizoryczne lampki, które wisiały po bokach, każdego z wozów owej karawany. Dzień ten był nużący, lecz wiedzieliście jedno... takich dni będzie więcej. Z tego co było wam wiadome, to nie byliście nawet w połowie drogi, do miejsca, do którego zmierzaliście.