13-03-2016, 12:55
- Ja też nie, Blue… - westchnął ogier, wbijając wzrok w ziemię - Ja też nie. Ale - urwał, nie wiedząc, co w zasadzie mógłby powiedzieć w tej sytuacji.
Dlatego właśnie zazwyczaj pozostawiał dowodzenie innym kucom. Wiedział, że czasem ma zdecydowanie za miękkie serce. Nie mógł zdobyć się na traktowanie kucyków przedmiotowo, na ryzykowanie ich zdrowia i życia ot tak.
Miał wrażenie, że to było głównym powodem, przez który większość kucyków o talentach medycznych całkowicie odcinała się od takich kwestii i zakładała swoje małe kliniki w poniektóych osadach. Niewiele podróżowało z karawanami jak on.
Ogierowi też czasem przychodził do głowy powrót do czegoś takiego. Ale jego, głupiego, zawsze ciągnęło z powrotem na drogę, do niebezpieczeństwa i decyzji w których nie było właściwego wyboru.
Medyk podniósł głowę i rozejrzał się, spychając te myśli gdzieś głęboko w zakamarki umysłu. Nie mógł sobie teraz na to pozwolić, choćby nie wiadomo jakie watpliwości go uderzały. Jeżeli on i Blue pogrążą się w nich, to dziesiątki kucy zginą albo trafią do niewoli. Sharp odetchnął ciężko, kładac kopyto na niebieskiej w geście wsparcia.
- Wiem, że to nie jest łatwe… zrobimy wszystko, żeby nie ryzykował, ale… - słowa ciężko przechodziły mu przez gardło, choć wiedział, że są całkowicie prawdziwe - jeżeli pójdziemy tam bez informacji, to o wiele bardziej ryzykujemy życiem wszystkich - dokończył.
Miał już zamiar pójść w kierunku ich zbieraniny i opracować jakiś plan, podział na grupy i inne takie, kiedy przypomniała mu się jedna sprawa. Zerknął na grupę i, nie widząc w niej jednej dość kluczowej postaci, westchnął w duchu. Spojrzał się na klacz i odchrząknął.
- Wracając do prostszych spraw… widziałaś gdzieś Rusty’ego? - zapytał się, stosując fałszywe imię ich znajomej zebry, na wypadek gdyby slyszał ich ktoś niewtajemniczony.
Dlatego właśnie zazwyczaj pozostawiał dowodzenie innym kucom. Wiedział, że czasem ma zdecydowanie za miękkie serce. Nie mógł zdobyć się na traktowanie kucyków przedmiotowo, na ryzykowanie ich zdrowia i życia ot tak.
Miał wrażenie, że to było głównym powodem, przez który większość kucyków o talentach medycznych całkowicie odcinała się od takich kwestii i zakładała swoje małe kliniki w poniektóych osadach. Niewiele podróżowało z karawanami jak on.
Ogierowi też czasem przychodził do głowy powrót do czegoś takiego. Ale jego, głupiego, zawsze ciągnęło z powrotem na drogę, do niebezpieczeństwa i decyzji w których nie było właściwego wyboru.
Medyk podniósł głowę i rozejrzał się, spychając te myśli gdzieś głęboko w zakamarki umysłu. Nie mógł sobie teraz na to pozwolić, choćby nie wiadomo jakie watpliwości go uderzały. Jeżeli on i Blue pogrążą się w nich, to dziesiątki kucy zginą albo trafią do niewoli. Sharp odetchnął ciężko, kładac kopyto na niebieskiej w geście wsparcia.
- Wiem, że to nie jest łatwe… zrobimy wszystko, żeby nie ryzykował, ale… - słowa ciężko przechodziły mu przez gardło, choć wiedział, że są całkowicie prawdziwe - jeżeli pójdziemy tam bez informacji, to o wiele bardziej ryzykujemy życiem wszystkich - dokończył.
Miał już zamiar pójść w kierunku ich zbieraniny i opracować jakiś plan, podział na grupy i inne takie, kiedy przypomniała mu się jedna sprawa. Zerknął na grupę i, nie widząc w niej jednej dość kluczowej postaci, westchnął w duchu. Spojrzał się na klacz i odchrząknął.
- Wracając do prostszych spraw… widziałaś gdzieś Rusty’ego? - zapytał się, stosując fałszywe imię ich znajomej zebry, na wypadek gdyby slyszał ich ktoś niewtajemniczony.
Matematyka wcale nie jest trudna. Po prostu jesteś debilem.