06-05-2013, 19:59
Nareszcie jakieś pytanie, dzięki któremu nie będzie musiała brnąć, przez nieznane jej wody.
- Niewiele, wszyscy ci co znajdują się aktualnie przed nami są z zewnątrz, pozostali to osobista banda karawaniarza.
- Najlepiej znanym mi kucykiem jest „współlokatorka” mojego wozu, klacz kucyka ziemnego. Ma na imię Iron Scale. Niezbyt rozgarnięta klacz, jest dość bezpośrednia. Wykazuje rozległą wiedze na temat broni palnej. Zdaje się, że specjalizuje się w mechanice, oraz naprawie i modernizacji uzbrojenia. Ma przy sobie spory zapas środków psychoaktywnych. Klacz wiedziała o swojej towarzyszce zdecydowanie więcej, lecz ogier nie zaskarbił sobie wystarczająco dużo jej sympatii, by dane mu było usłyszeć coś jeszcze.
- Następnie mamy ciemnoniebieską, dobrze zbudowaną klacz kucyka ziemnego. To chyba najbardziej stereotypowy, zwyczajny najemnik. O ile nie dźwiga tego wielolufowego bydlaka tylko na pokaz, z pewnością specjalizuje się w ciężkim sprzęcie. Chodź założę się, że potrafi zdecydowanie więcej. Poza tym nie zauważyłam w niej niczego szczególnego. ”Musze się jej lepiej przyjrzeć, gdy nadarzy się ku temu okazja” pomyślała.
- Dalej mamy kolejną klacz, z tym że o nieco jaśniejszym umaszczeniu sierści. Jednoróżka, z tego co mówili inni kupcy pochodzi z Fillydelphi. Na pewno nie jest zbiegłym niewolnikiem. Zatrzymała się na jakiś czas w Nowej Appleloosie i otworzyła tam swego rodzaju warsztat. Dzięki niej, pozbyłam się znacznej ilości komponentów technomagicznych. Poza tym nie miałam z nią za dużo kontaktu. Ciekawe ile z tego co ode mnie wzięła, udało jej się odratować. Ma na imię…Blue Gear, chyba właśnie tak, Blue Gear.
- No i na koniec jasnobrązowy jednorożec, cichy i spokojny, niestety nie mogę powiedzieć nic więcej na jego temat. Jeżeli ty też wsłuchiwałeś się w ich rozmowę, to zapewne on musi być wspomnianym wcześniej medykiem.
Klacz wydała z siebie głośne ziewniecie, po czym zaczęła mówić dalej już bez kropli entuzjazmu. - tak wiec jak już mówiłam pozostali to prawdopodobnie stała banda naszego szefa. Pewnie nie będzie zadowolony iż ubyło mu jednego z jego sprawdzonych osobistych kucyków. Swoją drogą ciekawe dlaczego szarpnął się na dodatkowa ochronę, co nie? Klacz nie czekała na odpowiedz.
- Nie wiem jak ty, ale ja nie dostałam całonocnej warty. Starweave skupiła swoją magię aktywując zaklęcie światła, po czym skopała całe najbliższe otoczenie, w jasnym blasku płynącym ze swojego rogu. Spojrzała na pomarańczową postać o jasnobrązowej grzywie. Dopiero w tedy miała okazje pierwszy raz spojrzeć prosto w jego oczy, były zielone. Posłała im zmęczony uśmiech.
- Miło się z tobą... rozmawiało. Po tych słowach, klacz skierowała się w stronę trzeciego od końca wozu w karawanie, oświetlając sobie drogę swoja magią.
- Niewiele, wszyscy ci co znajdują się aktualnie przed nami są z zewnątrz, pozostali to osobista banda karawaniarza.
- Najlepiej znanym mi kucykiem jest „współlokatorka” mojego wozu, klacz kucyka ziemnego. Ma na imię Iron Scale. Niezbyt rozgarnięta klacz, jest dość bezpośrednia. Wykazuje rozległą wiedze na temat broni palnej. Zdaje się, że specjalizuje się w mechanice, oraz naprawie i modernizacji uzbrojenia. Ma przy sobie spory zapas środków psychoaktywnych. Klacz wiedziała o swojej towarzyszce zdecydowanie więcej, lecz ogier nie zaskarbił sobie wystarczająco dużo jej sympatii, by dane mu było usłyszeć coś jeszcze.
- Następnie mamy ciemnoniebieską, dobrze zbudowaną klacz kucyka ziemnego. To chyba najbardziej stereotypowy, zwyczajny najemnik. O ile nie dźwiga tego wielolufowego bydlaka tylko na pokaz, z pewnością specjalizuje się w ciężkim sprzęcie. Chodź założę się, że potrafi zdecydowanie więcej. Poza tym nie zauważyłam w niej niczego szczególnego. ”Musze się jej lepiej przyjrzeć, gdy nadarzy się ku temu okazja” pomyślała.
- Dalej mamy kolejną klacz, z tym że o nieco jaśniejszym umaszczeniu sierści. Jednoróżka, z tego co mówili inni kupcy pochodzi z Fillydelphi. Na pewno nie jest zbiegłym niewolnikiem. Zatrzymała się na jakiś czas w Nowej Appleloosie i otworzyła tam swego rodzaju warsztat. Dzięki niej, pozbyłam się znacznej ilości komponentów technomagicznych. Poza tym nie miałam z nią za dużo kontaktu. Ciekawe ile z tego co ode mnie wzięła, udało jej się odratować. Ma na imię…Blue Gear, chyba właśnie tak, Blue Gear.
- No i na koniec jasnobrązowy jednorożec, cichy i spokojny, niestety nie mogę powiedzieć nic więcej na jego temat. Jeżeli ty też wsłuchiwałeś się w ich rozmowę, to zapewne on musi być wspomnianym wcześniej medykiem.
Klacz wydała z siebie głośne ziewniecie, po czym zaczęła mówić dalej już bez kropli entuzjazmu. - tak wiec jak już mówiłam pozostali to prawdopodobnie stała banda naszego szefa. Pewnie nie będzie zadowolony iż ubyło mu jednego z jego sprawdzonych osobistych kucyków. Swoją drogą ciekawe dlaczego szarpnął się na dodatkowa ochronę, co nie? Klacz nie czekała na odpowiedz.
- Nie wiem jak ty, ale ja nie dostałam całonocnej warty. Starweave skupiła swoją magię aktywując zaklęcie światła, po czym skopała całe najbliższe otoczenie, w jasnym blasku płynącym ze swojego rogu. Spojrzała na pomarańczową postać o jasnobrązowej grzywie. Dopiero w tedy miała okazje pierwszy raz spojrzeć prosto w jego oczy, były zielone. Posłała im zmęczony uśmiech.
- Miło się z tobą... rozmawiało. Po tych słowach, klacz skierowała się w stronę trzeciego od końca wozu w karawanie, oświetlając sobie drogę swoja magią.