10-05-2013, 21:30
Sharp zbudził się gwałtownie pod wpływem hałasu ze snu, który nie przetrwał by go zapamiętać na jawie. Lata doświadczenia w podróżach z karawanami sprawiły, że szybko reagował na odgłosy alarmu.
A do takich można było zdecydowanie zaliczyć krzyk szefa wyprawy pośród cichej nocy. Samo to, że krzyczał, wskazywało na jedną z dwóch rzeczy. Albo był kompletnym idiotą, w co medyk, nie wiedzieć czemu, wątpił, albo zagrożenie już ich zauważyło i potrzeba było szybkiej reakcji.
Niezależnie od powodu alarmu, zanim skończył tok myślowy był na nogach, przypinając równocześnie płaszcz do ubrania i strzelbę do odpowiedniej uprzęży. Karabin trzymał w polu telekinetycznym. Zbliżył się do przyjaciółki, po drodze dokonując szybkich oględzin karabinu i sprawdzając, czy jest gotów do walki, która prawdopodobnie nastąpi... jaki byłby inny powód alarmu w środku nocy?
Trącił Blue kopytem, zdecydowanie, aczkolwiek uważając też, by nie przesadzić.
- Blue, wstawaj, mamy alarm - powiedział głośno, zdecydowanym tonem, mimo zdezorientowania i braku wiedzy na temat konkretnego zagrożenia - weź broń - dodał, wiedząc, że w sytuacji alarmowej często trzeba kucykom przypominać o rzeczach podstawowych.
Miał zamiar poczekać, aż jego przyjaciółka dojdzie w miarę do siebie. Jeżeli ktoś ich atakował, a karawana jeszcze nie była w jako-takiej formacji obronnej, i tak niewiele im pomoże...
Przełknął ślinę cicho, przypominając sobie ataki fal psychopatycznych bandytów, nie zważających na straty. Ostatnio gdy był w sytuacji bycia celem takiego ataku, miał ze sobą o wiele silniejsze wsparcie. Miał wielką nadzieję, że zagrożenie nie było aż tak wielkie... czy brutalne. Otrząsnął się z pesymistycznych myśli.
Cokolwiek by to nie było, jakoś sobie poradzą.
A do takich można było zdecydowanie zaliczyć krzyk szefa wyprawy pośród cichej nocy. Samo to, że krzyczał, wskazywało na jedną z dwóch rzeczy. Albo był kompletnym idiotą, w co medyk, nie wiedzieć czemu, wątpił, albo zagrożenie już ich zauważyło i potrzeba było szybkiej reakcji.
Niezależnie od powodu alarmu, zanim skończył tok myślowy był na nogach, przypinając równocześnie płaszcz do ubrania i strzelbę do odpowiedniej uprzęży. Karabin trzymał w polu telekinetycznym. Zbliżył się do przyjaciółki, po drodze dokonując szybkich oględzin karabinu i sprawdzając, czy jest gotów do walki, która prawdopodobnie nastąpi... jaki byłby inny powód alarmu w środku nocy?
Trącił Blue kopytem, zdecydowanie, aczkolwiek uważając też, by nie przesadzić.
- Blue, wstawaj, mamy alarm - powiedział głośno, zdecydowanym tonem, mimo zdezorientowania i braku wiedzy na temat konkretnego zagrożenia - weź broń - dodał, wiedząc, że w sytuacji alarmowej często trzeba kucykom przypominać o rzeczach podstawowych.
Miał zamiar poczekać, aż jego przyjaciółka dojdzie w miarę do siebie. Jeżeli ktoś ich atakował, a karawana jeszcze nie była w jako-takiej formacji obronnej, i tak niewiele im pomoże...
Przełknął ślinę cicho, przypominając sobie ataki fal psychopatycznych bandytów, nie zważających na straty. Ostatnio gdy był w sytuacji bycia celem takiego ataku, miał ze sobą o wiele silniejsze wsparcie. Miał wielką nadzieję, że zagrożenie nie było aż tak wielkie... czy brutalne. Otrząsnął się z pesymistycznych myśli.
Cokolwiek by to nie było, jakoś sobie poradzą.
Matematyka wcale nie jest trudna. Po prostu jesteś debilem.