20-05-2013, 20:56
Po dłuższym użeraniu się z pojemnikiem, siodle udało się je wreszcie je zapakować, gdzie trzeba. Po tej niedługiej chwili klacz zaczęła się szybko rozglądać. Trójka najemników wciąż walczyła z agresorami, a ciemnogranatowa klacz za nią zdawała się strzelać do ocalałego od jej ostrzału, rannego bandytę. Nie widząc sensu jej pomagać, klacz przeniosła wzrok z powrotem na szóstkę walczących. Słyszała również, że była to już chyba ostatnia grupa wrogów - po lewej stronie nie było słychać żadnych odgłosów bitwy.
Zaczęła się zastanawiać, co powinna teraz zrobić. Teorytycznie ta trójka przed nią jakieś tam szanse miała, ale nie wiadomo było, z czego zrobieni są ci bandyci. Równie dobrze mogli ich rozwalić w try miga. Seria z miniguna nie wchodziła w grę, o ile nie było dozwolone strzelanie do swoich. Teorytycznie. Nikt przecież nie wie, czy jakiś idiota nie pomyśli o nagłym odwróceniu się od reszty tyłem i zabraniem całego stuffu.
Pozostawała więc walka na kopyta. I o ile w normalnej walce na kopyta nie musiała się aż tak starać - w końcu od niej nie zależało zazwyczaj jej życie - tak teraz będzie musiała naprawdę mocno bić. Tak, to było niebezpieczne - niektórzy mieli bronie białe.
Ale jej to nie obchodziło. Zagrożenie prawie nigdy jej nie obchodziło, o ile nie było zbyt duże.
- Dobra, ty się zajmij tym potrubowanym, a ja idę pomóc tej trójce. - krzyknęła do ciemnogranatowej klaczy, chwilę potem biegnąc w ich stronę.
Zaczęła się zastanawiać, co powinna teraz zrobić. Teorytycznie ta trójka przed nią jakieś tam szanse miała, ale nie wiadomo było, z czego zrobieni są ci bandyci. Równie dobrze mogli ich rozwalić w try miga. Seria z miniguna nie wchodziła w grę, o ile nie było dozwolone strzelanie do swoich. Teorytycznie. Nikt przecież nie wie, czy jakiś idiota nie pomyśli o nagłym odwróceniu się od reszty tyłem i zabraniem całego stuffu.
Pozostawała więc walka na kopyta. I o ile w normalnej walce na kopyta nie musiała się aż tak starać - w końcu od niej nie zależało zazwyczaj jej życie - tak teraz będzie musiała naprawdę mocno bić. Tak, to było niebezpieczne - niektórzy mieli bronie białe.
Ale jej to nie obchodziło. Zagrożenie prawie nigdy jej nie obchodziło, o ile nie było zbyt duże.
- Dobra, ty się zajmij tym potrubowanym, a ja idę pomóc tej trójce. - krzyknęła do ciemnogranatowej klaczy, chwilę potem biegnąc w ich stronę.
Pięć warunków dobrego tłumaczenia:
Pierwszy: Znajomość języka i umiejętne jej wykorzystanie
Drugi: Możliwość poświęcenia się tłumaczeniu w czasie wolnym
Trzeci: Niewyobrażalny zapas chęci oraz samozaparcia
Czwarty: Znajomość uniwersum
Piąty: Odczuwanie przyjemności z tego, co się robi.
Każdy z tych warunków można porównać do części w mechanizmie zegarka: Brak jednej z nich powoduje zatrzymanie się całości.
Opad: Konioziemia - Projekt Horyzonty!
Pierwszy: Znajomość języka i umiejętne jej wykorzystanie
Drugi: Możliwość poświęcenia się tłumaczeniu w czasie wolnym
Trzeci: Niewyobrażalny zapas chęci oraz samozaparcia
Czwarty: Znajomość uniwersum
Piąty: Odczuwanie przyjemności z tego, co się robi.
Każdy z tych warunków można porównać do części w mechanizmie zegarka: Brak jednej z nich powoduje zatrzymanie się całości.
Opad: Konioziemia - Projekt Horyzonty!