26-05-2013, 19:55
Starweave poddała jednorożca dokładniejszej ocenie. Był to młody ogier, z zaskakująco małą ilością blizn na ciele. Wszystko wskazywało że nie był zwykłym bandytą, co dodatkowo potwierdzał jego uroczy znaczek. Nim klacz skończyła bandażować jego bok, spostrzegła że ten stracił przytomność.
-Kurwa… - Star zerwała się na równe nogi. – Musimy go z stąd zabrać i to jak najszybciej - wylewitowała jednoroga nad swój grzbiet, po czym delikatnie go na nim osadziła. Nie zwolniła do końca zaklęcia telekinezy, dźwigając go zarówno swoimi mięśniami jak i magią.
- Dobra, dam go na mój wóz, ten przy którym są barykady. Spojrzała na Rainfall z niezadowolonym wyrazem na pyszczku. - Ty sprowadź tam medyka, jeśli tylko się nam jeszcze jakiś ostał. Ruszyła w stronę obranego przez siebie celu, dodając po chwili. – I oby był dobry w tym co robi.
Usunięcie całego pancerza było kłopotliwe i zabrało drogocenny czas, który dla samego ogiera był teraz najcenniejszy. Ale mimo to wysiłek się opłacił. O ile sama Rainfall jako tako ogarnęła sprawę, jego odzienie mogło by wywołać kontrowersje wśród innych jej towarzyszy. Teraz ranny kucyk w żaden sposób nie przypominał żądnego krwi psychopaty. A dodatku był nieprzytomny, czyli całkowicie nieszkodliwy.
W drodze do wozu rozejrzała się po pobojowisku. Wśród trupów bandytów były też ciała członków karawany. Będzie to czysta litość ze strony Celestii, jeżeli wśród nich nie będzie wspomnianego medyka. „ O tym zaraz się przekonamy.” Gdy klacz była już przy wozie, nabrała powietrza do płuc i krzyknęła na całe gardło.
- Mamy rannego! Czy jest tu jakiś medyk!?
-Kurwa… - Star zerwała się na równe nogi. – Musimy go z stąd zabrać i to jak najszybciej - wylewitowała jednoroga nad swój grzbiet, po czym delikatnie go na nim osadziła. Nie zwolniła do końca zaklęcia telekinezy, dźwigając go zarówno swoimi mięśniami jak i magią.
- Dobra, dam go na mój wóz, ten przy którym są barykady. Spojrzała na Rainfall z niezadowolonym wyrazem na pyszczku. - Ty sprowadź tam medyka, jeśli tylko się nam jeszcze jakiś ostał. Ruszyła w stronę obranego przez siebie celu, dodając po chwili. – I oby był dobry w tym co robi.
Usunięcie całego pancerza było kłopotliwe i zabrało drogocenny czas, który dla samego ogiera był teraz najcenniejszy. Ale mimo to wysiłek się opłacił. O ile sama Rainfall jako tako ogarnęła sprawę, jego odzienie mogło by wywołać kontrowersje wśród innych jej towarzyszy. Teraz ranny kucyk w żaden sposób nie przypominał żądnego krwi psychopaty. A dodatku był nieprzytomny, czyli całkowicie nieszkodliwy.
W drodze do wozu rozejrzała się po pobojowisku. Wśród trupów bandytów były też ciała członków karawany. Będzie to czysta litość ze strony Celestii, jeżeli wśród nich nie będzie wspomnianego medyka. „ O tym zaraz się przekonamy.” Gdy klacz była już przy wozie, nabrała powietrza do płuc i krzyknęła na całe gardło.
- Mamy rannego! Czy jest tu jakiś medyk!?