26-05-2013, 21:26
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 26-05-2013, 21:48 przez SHERMAN222.)
Szara przystanęła przy jukach i zabrała "coś na uspokojenie" z własnych zapasów zabranych z New Pegas.
Iron po kilku wykrzywieniach się i psychodelicznych ruchach zastrzygła uszami i ruszyła w stronę zamieszania. Przystanęła w połowie drogi i obserwowała niezwracającą na nią żadnej uwagi Star, obserwowała ją macając ją wzrokiem i zwracając uwagę na wszystko co odstawało od pierwowzoru, obserwowała jej majestatykę i poświęcenie.
"Oto i ona.
Boski prototyp. Mutant, który nie wszedł do masowej produkcji.
Zbyt pokręcony, by żyć. I zbyt rzadki, by umrzeć.
Teraz wszyscy mamy odjazd na przetrwanie." - w głębi duszy twierdziła tak o wszystkich, nawet o sobie.
Iron śledziła klacz niosącą na sobie rannego, jak się na pierwszą chwilę zdawało bandziora, nie nie było wątpliwości, to był bandyta. Był to jakiś dziwny i inny okaz odstający od reszty, dziwak wśród dziwaków, może nawet pedał? - kimkolwiek był nie wyglądał na coś wartego pociągnięcia spustu ani tym bardziej na piękny cel do zabicia nożem lub innym obiektem.
Spokojnie posłuchała jak Star drze się, a potem powiedziała zaskakująco spokojnym głosem:
- Dobra, już cie usłyszał, co z tym gościem tutaj?
Iron po kilku wykrzywieniach się i psychodelicznych ruchach zastrzygła uszami i ruszyła w stronę zamieszania. Przystanęła w połowie drogi i obserwowała niezwracającą na nią żadnej uwagi Star, obserwowała ją macając ją wzrokiem i zwracając uwagę na wszystko co odstawało od pierwowzoru, obserwowała jej majestatykę i poświęcenie.
"Oto i ona.
Boski prototyp. Mutant, który nie wszedł do masowej produkcji.
Zbyt pokręcony, by żyć. I zbyt rzadki, by umrzeć.
Teraz wszyscy mamy odjazd na przetrwanie." - w głębi duszy twierdziła tak o wszystkich, nawet o sobie.
Iron śledziła klacz niosącą na sobie rannego, jak się na pierwszą chwilę zdawało bandziora, nie nie było wątpliwości, to był bandyta. Był to jakiś dziwny i inny okaz odstający od reszty, dziwak wśród dziwaków, może nawet pedał? - kimkolwiek był nie wyglądał na coś wartego pociągnięcia spustu ani tym bardziej na piękny cel do zabicia nożem lub innym obiektem.
Spokojnie posłuchała jak Star drze się, a potem powiedziała zaskakująco spokojnym głosem:
- Dobra, już cie usłyszał, co z tym gościem tutaj?