Ocena wątku:
  • 4 głosów - średnia: 5
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Pustkowia Equestrii 2.0
Zapalniczka wydawała się nie działać poprawnie. Raz na jakiś czas pojawiała się mała iskierka, raz April zobaczyła nawet płomyk który zabłysnął z metalowego urządzonka, by od razu zaniknąć. Różnego rodzaju metalowe sztućce i owszem, znajdowały się w pomieszczeniu, nawet w całkiem sporych ilościach, jednakże bez źródła ciepła nie były one klaczy na wiele potrzebne.

Picky po usłyszeniu prośby tylko przełknął ślinę i spojrzał na nogę klaczy.
- Nie... ch-chyba na wylot przeszło... - powiedział niepewnie, obserwując z obrzydzeniem nową dziurę w ciele ledwo poznanej klaczy. Rana na ciele ogiera była o wiele widoczniejsza, ale wyglądało na to, że jej położenie nie sprawiało mu takich problemów z upływem krwi co klaczy.
Oboje poszukiwaczy obserwowało tajemniczą klacz ładująca pociski do broni.

- Jak w zasadzie wiemy, co czeka za tymi drzwiami? Mogą nas po prostu rozstrzelać - zapytała się żona rannego ogiera. W jej głosie słychać było niepewność i strach. Rozglądała się po pomieszczeniu w poszukiwaniu czegoś.



Sharp słuchał zebry z uwagą. Czuł przy tym, jak w jego piersi rośnie niepokój. Nie chciał aby zebra odchodziła. Nie była to tylko kwestia tego, że potrzebował teraz każdego kopyta jakie tylko mógł znaleźć w tej karawanie... nie, to nie był nawet główny powód. Widział smutek i nieufność w oczach młodszego ogiera. Chciał mu jakoś pomóc i nie wiedział jak. Zebra nie dawała sobie pomóc. Ale nie mógł ot tak pozwolić mu odejść. W oczach medyka Xander na pewno mógł zobaczyć smutek bardziej niż cokolwiek innego. Sharp zdawał sobie z tego sprawę... nie za bardzo go to w tej chwili obchodziło.

- Xander... - zaczął, spokojnym, ale zawiedzionym głosem - Nikt tutaj nie próbuje ci zrobić nic złego. Byłeś do tej pory ogromną pomocą, naprawdę. Nie wiem czemu tak nam nie ufasz i nie mam żadnego prawa o to pytać - ogier westchnął, opuszczając lekko pyszczek i kręcąc nosem - Nie mam też prawa cię zatrzymywać, jeżeli faktycznie chcesz odejść... ale czy nie lepiej byłoby zostać z innymi? Samotność nie jest dobra dla nikogo, nikt tu nie życzy ci źle. Razem łatwiej jest pokonać trudności - jednorożec zatrzymał się na chwilę, patrząc zebrze prosto w oczy. Ciężko mu było dobrać w tej sytuacji słowa. Nie chciał, żeby paskowany odszedł od nich, mówił całkowicie szczerze ze wszystkim.

Odetchnął ciężko i dokończył:
- Tak, mamy zamiar pomóc tym kucykom. Nie mógłbym tak ich zostawić. - Sharp rzucił okiem w stronę Light - Bardzo byś się nam tu przydał, ale jeżeli faktycznie chcesz nas opuścić - ogier wzruszył ramionami w zrezygnowanym geście. Naprawdę nie chciał pozwolić zebrze odejść, ale jeżeli faktycznie tego chciał... nie mógł go w żaden sposób powstrzymać. To nie była armia czy niewolnictwo. Mógł tylko próbować go przekonać.



Light wciąż siedziała na zadzie, wpatrując się w zbliżające się wozy.
W odpowiedzi na pytanie Blue trójnoga próbowała się uśmiechnąć. Efektem był uśmiech pozbawiony radości, kontrastujący z emocjami wciąż obecnymi w jej oczach.
- Będę żyła... - skomentowała cicho.

Gdy Blue wspomniała o Hilo, uszy młodszej klaczy wystrzeliły do góry gdy natychmiast przeniosła ona swoją uwagę z wozów na niebieską.
- Wujek Hilo? Ci bandyci zabrali go gdzieś, ale... - zatrzymała się, patrząc zmartwionym, ale i zaintrygowanym wzrokiem na swoją wybawicielkę.



Starszy najemnik skinął głową, przyjmując lunetę z powrotem i chowając ją do torby. Napięcie na przedzie karawany wyraźnie zmalało gdy tylko oczywistym stało się, że tajemnicze kuce w oddali to wysłani wcześniej zwiadowcy. Do Star podszedł tymczasem Hilo. Ogier próbował coś dojrzeć gołym okiem, co, jak można było się domyślić, nie wyszło za dobrze.

- Gdzie ten zwiad był? - zapytał się niepewnym głosem.
Matematyka wcale nie jest trudna. Po prostu jesteś debilem.
Odpowiedz
April Spojrzała na klaczkę.

- Czego szukasz, kochanie?

Siliła sie na pogodny ton a potem spojrzała na drzwi wiodące na zewnątrz.

- Nie wiemy. Ale mozęmy podsłuchać i spróbować tylko uchylić drzwi. Jeżeli przyłożysz głowę do ziemi to jest mniejsza szansa, ze ktoś cię zobaczy. Wierz mi, znam tę sztuczkę, wychowałam się w miejscu pełnym drzwi i zakrętów.

Uśmiechnęła się tak pogodnie jak mogła pomimo bólu. CHolera... No to nici z mojego planu zabezpieczenia rany... Na wylot... uuuuuch... Dobrze że Picky przynajmniej ma nieco łatwiej ode mnie.

- Kochanie, masz najjaśniejszy umysł... Uchylę drzwi a ty wyjrzysz i się rozejrszysz co tam jest, dobrze? Jeżeli zobaczysz coś co cie przestraszy, szybko wróć główką. Ja i Picky będziemy cię ubezpieczać od środka... Jeżeli zbyt się boisz, wyjrzę ja, ale mogę pominąć parę szczegółów z bólu.

Mówiła uspakająco do klaczki.
Odpowiedz
Wujek Hilo? To była bardzo pozytywna informacja, nic nie pomoże tej biednej klacze tak jak jakaś znajomy pysk. Blue będzie musiała z nim pozmawiać z nim jak już karawana do nich dotrze.

- Ostatni raz jak go widziałam to był cały i zdrowy. Właśnie w tym momencie powinien się do nas zbliżać z tą karawaną. - powiedziała Blue do klaczki odwracając się w kierunku wozów zbliżających się z oddali.

Bała się ona w tym momencie zapytać Light, kogo z jej wioski tamci bandyci zabrali jeszcze do pomocy przy zaatakowaniu ich karawany. Ile kucy z którymi tamta żyła, pozbawiła ona wczoraj życia? Ile z nich było rodziną dla biednej Light? Blue miała w tym momencie ochotę położyć się na ziemi, zwinąć w kłębek i rozpłakać się. Niestety, jedyne na co mogła sobie aktualnie pozwolić to było stanie i wpatrywanie się w przestrzeń przed nią.
[Obrazek: signature.php]
Odpowiedz
Xander czekał z uwagą i niepokojem na reakcję jednorożca, nie miał bladego pojęcia jak tamten zareaguje na to co powiedział. Biorąc pod uwagę najczarniejsze scenariusze, miał nadzieje, że nie będzie musiał za chwile uczestniczyć w strzelaninie. Młodzik odetchną z ulgą w duchu, kiedy starszy ogier zaczął do niego mówić. Po chwili jednak zdziwił się na to co słyszał, bądź raczej nie czuł. A nie czuł on fałszu w tym co Sharp do niego mówił. Czuł smutek, zawód, ale na pewno nie fałsz. Widział też to samo na twarzy jednorożca.

"Cholera... On chyba nie kłamie. A jeśli? Ech, chyba mam paranoje... Przecież wczoraj jak się przed nim rozkleiłem, to też mi próbował pomóc, podobnie jak Blue. Kurwa, nie powinna była tego mówić... Ale chyba mimo wszystko też próbował mi pomagać, mimo tego że wiedziała kim jestem. Nawet wtedy przy piwie, przecież ani Rain, ani Iron nie wiedziały, więc ich odpowiedzi też mógłbym uznać za szczere... Może powinienem spróbować..." Młodzik na chwilę rozmyślań przeniósł wzrok z kucyka na pustą przestrzeń gdzieś na horyzoncie, po czym wrócił znowu na niego.

- "Sharp... Gdybyś był na moim miejscu i doświadczył tego co ja, też byś nikomu nie ufał. Nawet nie zliczę ile razy, to że komuś zaufałem, kończyło się fatalnie. Wtedy zostawał mi już tylko samotność... Wiem że tego nie rozumiecie, ale ja już dawno przestałem uważać samotność za coś złego. Ona często stawała się dla mnie ostoją w której mogłem czuć się bezpiecznie... Choć w jednym masz chyba rację, nikt nie lubi być samotny." - Wypowiadając ostatnie zdanie młodzik uniósł lekko naszyjnik i spojrzał na niego z nostalgią i smutkiem.

- "Może ty i Blue naprawdę staracie się mi pomóc i chyba powinienem był wam za to podziękować, ale... Ja nadal boje się, że jednak wszystko skończy się tak samo jak wcześniej." - Xander popatrzył jeszcze chwile w milczeniu po czym potrząsną głową stwierdzając, że chyba za bardzo biadoli. Wszystko do tej pory mówił nie pewnie z odczuwalną dozą bólu jaki wywoływały wspomnienia. Ale po chwili odezwał się już pewniej.

- "Jeżeli zostanę, to w jaki sposób miał bym pomóc...? Musiał byś mnie chyba wszystkim przedstawić. Yyy, w sensie prawdziwego mnie." - ostatnie zdanie powiedział już nieco ciszej wskazując na swój pasiasty pyszczek. - "Bo w tym stroju trudno się walczy, a gdybym walczył bez... ktoś mógłby mnie wziąć za bandytę. Jak dla mnie oba rozwiązania są złe."
Odpowiedz
Klacz wpatrywała się w grupkę pomału powiększających się kucyków. Zastanawiało ją kogo jeszcze mogą mieć oni ze sobą. Nie podejrzewało byłych więźniów swojej własnej, zajętej przez bandytów osady. Szczerze wątpiła by Blue z tym dziwnym nieznajomym zrobili by coś tak głupiego. Gdyby jednak tamta para zdecydowała się na takie posunięcie, oznaczało to tylko kolejne problemy i powody do zmartwień.

W między czasie dobiegł ją znajomy głos Hilo. Myśl o tym jak bardzo przydała by mu się kąpiel, w dalszym ciągu była pierwszą rzeczą, która przewijała się przez głowę klaczy, za każdym razem gdy go tylko widziała. Chociaż i tak to już nie to, co było wcześniej na wozie.

- W twojej dawnej osadzie. – Odpowiedziała mu bez namysłu. Zupełnie co innego chodziło jej teraz po głowię. Star zaczęła dokładnie rozglądać się dookoła, szukając jakichkolwiek innych oznak zasadzki. Jej poziom podenerwowania jasno zaczynał jej się już nieco udzielać.

Odpowiedz
- Czegokolwiek czym mogłabym się bronić - odpowiedziała klacz, zerkając jedynie na April przed wznowieniem swoich poszukiwań. Wyglądało na to, że nie znalazła niczego przydatnego w jej opinii.

Na propozycję jednorożca zareagowała z niepokojem, kładąc uszy po sobie. PO chwili jednak pokiwała głową. Podeszła do drzwi i położyła się na podłodze przed nimi. April uchyliła lekko drzwi, które, jak się okazało, otwierały się do środka. Młodsza klacz wyjrzała przez powstały otwór, trzymając głowę jak najbliżej ziemi. Cało jej ciało trzęsło się ze strachu, lecz uspokoiła się trochę gdy Picky podszedł do niej i przytulił. Po chwili cofnęła głowę, wskazując April żeby zamknęła drzwi.

- J... jest t-tam ulica... dość... dość szeroka - powiedziała, jąkając się i nie kontrolując swojego głosu. Po uścisku w wykonaniu swego męża i paru głębszych oddechach kontynuowała - Ciężko było zobaczyć co innego, jest tam jeszcze ciemno, ale chyba niedługo będzie świt... widziałam strażnika. Celestio, on miał karabin, w życiu się nie przemkniemy... - powiedziała, na koniec patrząc w podłogę i kręcąc głową lekko.



- Ż-żyje? - zapytała zaskoczona Light. Spojrzała na Blue, po czym na zbliżające się wozy, z o wiele mniejszą dozą niepokoju, a większą nadziei. Po chwili jednak odwróciła się do niebieskiej klaczy z powrotem.
- Blue... co wy robiliście u nas? Nic tu nie rozumiem... skoro macie karawanę tutaj, a... - zatrzymała się, przez chwilę próbując dobrać dalsze słowa, jednakże w końcu zaprzestała prób i spojrzała na starszego kuca pytającym wzrokiem.



Sharp obserwował zebrę z uwagą. Podjął pewne ryzyko będąc kompletnie szczerym z młodszym ogierem, ale był to w jego uznaniu najlepszy scenariusz. Kolejne kłamstwa pogorszyłyby sytuację... a medyk nie cierpiał kłamać. Czasem było to konieczne, ale jednorożec, jako kuc którego specjalny talent dotyczył pomagania innym, czasem wręcz nie mógł znieść tego braku szczerości i współpracy w grupach kucyków. A także i przedstawicieli innych ras, może nawet bardziej.

Kuce, jako gatunek stadny, instynktownie zbierały się w grupy z określoną hierarchią, nawet jeżeli na Pustkowiach te grupy często nic dobrego nie czyniły. Z kolei takie gryfy czy minotaury... nie miały takiego instynktu. Miał wszelkie powody żeby sądzić, że zebry, będąc bliskimi krewnymi kuców, dzielą z bardziej kolorowymi nieparzystokopytnymi te instynkty. Ale nie można było takich ogólników stosować wobec pojedynczych osobników. Odpowiedź drugiego ogiera tylko to udowodniała.
- Może masz rację, Xander. Nie mogę i nigdy nie będę mógł zrozumieć twojej sytuacji - odpowiedział mu jednorożec. Nie dodał, że z tego powodu nie będzie próbował. Nie musiał.

Ogierowi nie umknęło zwrócenie przez zebrę uwagi na naszyjnik, który nosił. Wiedział, że nie powinien o to pytać. Na to było o wiele za wcześnie. Pokiwał głową, spoglądając na chwilę w ziemię przed nogami pasiastego.
Widział teraz, że zebra też była z nim szczera. Owszem, ukrywał fakty, ale każdy miał na Pustkowiach rzeczy o których nie chciał myśleć, nie wspominając nawet o dzieleniu się nimi z innymi.
Dopiero na koniec młodszy ogier wspomniał o pierwszym faktycznym problemie.

- Chcemy dla ciebie dobrze. Życzę dobrze każdemu, kto do mnie nie strzela - powiedział z lekkim uśmiechem - Przepraszam, ale jedyną gwarancją na to mogą być tylko moje słowa. W jaki sposób mógłbyś pomóc? Tylko ty i Blue wiecie, jak się przekradać niezauważenie, od tego należy zacząć - ogier zatrzymał się na chwilę, żeby dać zebrze przyswoić informacje - Jesteś wytrzymały, no i udowodniłeś, że można ci zaufać - dodał, ponownie lekko się uśmiechając, tym razem przy wspomnieniu o 'wytrzymałości' pasiastego.

- Masz rację, w tym przebraniu mogą wystąpić problemy... wiem, że musi ci z tym być źle, ale będziemy musieli spróbować zdjąć twoją maskę, Xander - dokończył Sharp. Było mu niewygodnie o tym mówić, zwłaszcza że ten jeden szczegół mógł przeważyć na szali i skłonić zebrę do opuszczenia ich, ale nie mógł też go okłamywać.



- W... tam? - zająknął się Hilo, patrząc na Starweave - Em... dobrze... - dodał, cichym i niepewnym głosem.

W okolicy nie było najmniejszego śladu zagrożenia. Pustynia rano była, zgodnie z nazwą, raczej pusta. W okolicy nie było nawet miejsca, z którego ewentualna zasadzka mogłaby wyskoczyć. Równy teren, którego wygląd wskazywał poniekąd na przedwojenne pola uprawne, ciągnął się jeszcze ładny kawałek.
Matematyka wcale nie jest trudna. Po prostu jesteś debilem.
Odpowiedz
- Przeprowadzaliśmy zwiad. - powiedziała Blue nawet nie odwracając się do klaczki tylko cały czas wpatrując się w zbliżającą się do nich karawanę – Podróżowaliśmy tą karawaną do wszej osady gdy zostaliśmy zaatakowani. Straciliśmy sporą część naszej grupy ale daliśmy radę odeprzeć napastników. Jak tylko się zebraliśmy do kupy i się połataliśmy, stwierdziliśmy że nie jest dobrym pomysłem kontynuowanie podróży gdy jej cel może się okazać dla nas zbyt niebezpieczny. Dlatego wyruszyłam z Xanderem do wszej osady, żeby dowiedzieć się co tam się dzieje i zdobyć trochę informacji.
[Obrazek: signature.php]
Odpowiedz
Xander nie musiał długo czekać na odpowiedź ze strony Jednorożca. Starał się nadal zapewnić młodzika że nie musi się ich bać, wskazał również że jedynie on oraz Blue potrafili się skradać. Ale dopiero kiedy zebra usłyszała że w mniemaniu Sharpa można jej zaufać, poczuła ulgę. Ta ulga jednak nie trwała długo. Kolejne słowa Jednorożca sprawiły że młodszy ogier gwałtownie pobladł. Przez moment jego pyszczek nieznacznie się poruszał w niemych słowach.

Po chwili jednak się otrząsną, lecz nadal nic nie mówił, chciał sobie dokładnie wszystko przemyśleć. W końcu jednak się przemógł. Westchną ciężko zanim się odezwał. - "Skoro mi ufacie to i może ja powinienem zaufać wam trochę bardziej... Gdybyś Ty albo Blue chcieli mi coś zrobić, mieliście do tego wiele lepszych okazji, ale nic takiego się nie stało. Natomiast nie jestem pewien co z resztą..." - Xander przerwał na chwile patrząc na jednorożca.

- "Dobrze zostanę..." - Młodzik przerwał na chwilę spoglądając w ziemię i przy okazji na swoje kopyta. Po chwili coś sobie przypomniał. Uniósł prawe kopyto do góry i popatrzył na Sharpa. - "Pamiętasz naszą przysięgę... Jeśli przedstawienie mnie reszcie to jedyne rozwiązanie... to zgoda. Ale proszę cię, postaraj się by nikt nie wywiną jakiegoś głupiego numeru. Mógłbyś przynajmniej to jakoś mi zagwarantować? Nie chciałbym by doszło do strzelaniny."
Odpowiedz
White nie do końca ogarniała co się dzieje na około niej. Wszystko potoczyło się tak szybko, że nie miała jakoś czasu na zapoznanie się z sytuacją. Ni stąd ni zowąd Starweave wyprzedziła ją i zagadała do jednego z najemników. Białowłosa klacz nie zbytnio nie wsłuchała się w rozmowę, lecz zauważyła, iż jeden z ogierów podaje Star lornetkę. White teraz wpatrywała się w drugą klacz i jakoś powstrzymywała się od pytań. Nie jest pewna, czy ów kucyk dalej jest na nią zły za wypadek przy ognisku.

- Coś się dzieje? Ktoś tu jest? Ma wrogie zamiary? A może Oni wrócili? - w końcu zapytała White, po czym lekko uderzyła się kopytkiem w głowę. - Przecież mam Pipbucka, a w nim EFS, który chyba powinien móc ocenić kto tam jest - powiedziała cicho do siebie. Niezwłocznie postanowiła sprawdzić czy czegoś przypadkiem nie widać.
[Obrazek: QJUCOAG.jpg]
Odpowiedz
- Dobrze kochanie... To mi pomogło.

Uśmiechnęła się do klaczki i położyła jej kopytko na ramieniu. Po chwili kazała ukryć im po drugiej stronie drzwi i opowiedziała im swój plan: Otworzy drzwi tak by zwrócił na nie uwagę strażnik, a gdy przyjdzie sprawdzić o co chodzi, wbije mu nóż w gardło. Skoro było ciemno, jej ciemna sierść powinna jej pozwolić na wtopienie się w otoczenie, a drzwi zasłonią ich przed jego wzrokiem.

- Jesteście gotowi?

Spytała ich i czekałą na ich zgodę z przeprowadzeniem planu.
Odpowiedz




Użytkownicy przeglądający ten wątek: 10 gości