Liczba postów: 361
Liczba wątków: 13
Dołączył: 03 2013
Reputacja:
14
A więc dalej, prosto w głębiny kompleksu. Rainfall miała mieszane uczucia co do kradnięcia Starweave broni, zwłaszcza że oprócz niej w pokoju były tylko 2 nieprzytomne na tę chwilę kuce. Nie była do końca pewna, czy w obecnym stanie Star uda się w ogóle podnieść broń, ale w razie czego lepiej było zostawić jej taką możliwość... no, i może dzięki temu handlarka nie będzie jej aż tak nienawidzić.
Po przejściu z Xanderem przez drzwi najemniczka wreszcie otrząsnęła się całkowicie z szoku, w jaki wprawił ją widok kabla podłączonego bezpośrednio do Blue. Jeden z jej towarzyszy był tak naprawdę zebrą, kolejny - cyborgiem... jeszcze się okaże, że Sharp jest ghulem w ukryciu, a Star - agentem Bractwa Stali. Póki co nie było sensu nad tym rozmyślać; każda tajemnica, która została dziś odkryta, prawdopodobnie będzie wyjaśniona kiedy wszyscy z nich będą pić nad ogniskiem i wspominać emocjonujące przygody z tego zasranego bunkra.
- Więc... - zaczęła mówić Rainfall, schodząc po schodach na dół. Młoda klacz zdecydowała się wieść prym w tej eskapadzie. - Skąd ty się tu w ogóle wziąłeś, co? Nie było cię z nami jak tu wchodziliśmy. I dlaczego Star tak spanikowała na twój widok?
Miała więcej pytań, ale w tym momencie dotarli do najniższego piętra, które już teraz wyglądało o wiele mniej reprezentatywnie niż reszta schronu. Obecność rur, brak jakiejkolwiek estetyki, [Tutaj byłby nieco lepszy opis, ale Asdam nie chciał mi odpowiedzieć na proste pytanie] spowodowały, że Rain poczuła swego rodzaju dyskomfort. Jednocześnie wiedziała, że i tak lepiej przynajmniej sprawdzić, czy czegoś tam nie znajdą - czy to skarby, czy może wielkie zagrożenie, przed którym trzeba by ostrzec wioskę na górze.
- Pójdę pierwsza. Osłaniaj mnie, - stwierdziła krótko, sięgając pyszczkiem po rewolwer. Wiedziała, że jednym nabojem niewiele tu zdziała, ale lepiej jeden pocisk niż żaden. Następnie klacz ziemna ostrożnie przeszła przez drzwi, rozglądając się po pomieszczeniu w poszukiwaniu poszlak tego, co mogła tam znaleźć.
Pięć warunków dobrego tłumaczenia:
Pierwszy: Znajomość języka i umiejętne jej wykorzystanie
Drugi: Możliwość poświęcenia się tłumaczeniu w czasie wolnym
Trzeci: Niewyobrażalny zapas chęci oraz samozaparcia
Czwarty: Znajomość uniwersum
Piąty: Odczuwanie przyjemności z tego, co się robi.
Każdy z tych warunków można porównać do części w mechanizmie zegarka: Brak jednej z nich powoduje zatrzymanie się całości.
Opad: Konioziemia - Projekt Horyzonty!
Liczba postów: 405
Liczba wątków: 9
Dołączył: 03 2013
Reputacja:
5
Xander podążał za Rainfall która postanowił bawić się w przewodnika. Nawet mu to pasowało, bo oznaczało to że nie ma żadnego kucyka za plecami. Niejako czół się jak gdyby miał przez to sytuację pod kontrolą. Gdy dwójka doszła do schodów klacz ziemna zaczęła zadawać swoje pytania. - Ciekawość, najpewniej. Gdy narobiliście hałasu na górze to za wami poszedłem. Ale jeśli chodzi ci o to jak wszedłem do środka bunkra... Powiedzmy że znalazłem sobie alternatywne wejście. - Gdy już oboje byli na dole to zastanowił się nad drugim pytaniem. - Bladego pojęcia nie mam dlaczego Star zaczęła świrować... Jak mnie zobaczyła to najpierw ją wryło w podłogę a potem zaczęła rzucać propagandą jak ze starych gazet. Ze jestem okrutny, niebezpieczny i że was przerobie na wisiorki... Obstawiam po prostu że nienawidzi zebr tak jak większość kucyków. - Odpowiedział i wzruszył ramionami, rozglądając się po małym pokoiku. Niedługo potem Rain zdecydowała się przejść przez drzwi. Zebra tylko przytaknęła na polecenie i przygotowała się na wszystko co może być po drugiej stronie.
Liczba postów: 578
Liczba wątków: 20
Dołączył: 02 2013
Reputacja:
10
Ulubiony kucyk: Toothless.
Mały pokoik nie miał wiele do pokazania. Krótki korytarz w który weszła Rain także nie oferował nic specjalnego. Więcej rur, ciepłe światło z lampy w suficie, kolejne drewniane drzwi na końcu korytarza. Nie stanowiły one dla kucyka żadnej przeszkody, były po prostu otwarte.
Kucyk wraz z zebrą weszły do pomieszczenia, które okazało się równie mało imponujące. Centralną jego część zajmowała terkocząca wesoło maszyna, która wyglądała jakby z jednej strony coś przepompowywała, z drugiej zaś była o wiele za duża jak na mały schron który do tej pory zwiedzili. Oprócz tego, w pomieszczeniu znajdował się tylko mały metalowy stolik wraz ze skrzynką z narzędziami oraz małym, czerwonym notesem leżącym na niej. Przy stoliku zaś można było zauważyć dobrze znany każdemu eksploratorowi Pustkowi widok - szkielet kucyka. Był to kucyk ziemny, a na szkielecie widać było ledwo zachowane, poszarpane resztki ubrania. Obok szkieletu znajdowało się kilka pustych butelek i bliżej niezidentyfikowanych kartoników.
Zanim podeszli do notesu i jedynego znalezionego lokatora pomieszczenia, usłyszeli jak ktoś za nimi schodzi po drabinie. Szybki rzut oka ujawnił, że była to Blue.
Matematyka wcale nie jest trudna. Po prostu jesteś debilem.
Liczba postów: 361
Liczba wątków: 13
Dołączył: 03 2013
Reputacja:
14
Odpowiedzi zebry z jednej strony były wystarczające, ale z drugiej nasuwały jeszcze więcej pytań. Czy ktoś jeszcze z wioski poczuł zew przygody? Czy to on był był sprawcą tego przeklętego alarmu? Jedno pytanie jednak nurtowało ją najbardziej. Przechodząc wzdłuż korytarza Rain poluzowała uścisk pyszczka na broni, żeby móc nieco łatwiej mówić. Jej słowa wciąż nie były idealnie klarowne, ale raczej dało się je zrozumieć.
- Ej...a nie widziałeś po drodze jakiejś starej kobyły? - spytała mimochodem, wchodząc przez kolejne, drewniane drzwi. Widok za nimi nie napawał optymizmem: szkielet kucyka sugerował, że kiedyś to miejsce było nawet zamieszkane... Dawno, dawno temu, sądząc po stanie szczątków. Głośna maszyneria była o wiele większą zagadką, bo nawet Rain zorientowała się, że coś jest ona za duża jak na tak mały gówno-schron. Ciemnoniebieska klacz rozejrzała się wokół w poszukiwaniu jakichś natrętnych robotów czy innych wieżyczek, zanim nie udała się wgłąb pokoju.
Ruch ten przerwała jej jednak schodząca za nimi Blue. Najemniczka obróciła się w jej stronę, po czym chwilowo schowała broń z powrotem do kabury.
- Hej, Blue! Powinnaś to zobaczyć - zawołała do niej, po czym obróciła się do Xandera.
- Tak poza tym, znalazłeś coś jeszcze jak do nas schodziłeś?
(A, macie. Może się przyda :v)
Pięć warunków dobrego tłumaczenia:
Pierwszy: Znajomość języka i umiejętne jej wykorzystanie
Drugi: Możliwość poświęcenia się tłumaczeniu w czasie wolnym
Trzeci: Niewyobrażalny zapas chęci oraz samozaparcia
Czwarty: Znajomość uniwersum
Piąty: Odczuwanie przyjemności z tego, co się robi.
Każdy z tych warunków można porównać do części w mechanizmie zegarka: Brak jednej z nich powoduje zatrzymanie się całości.
Opad: Konioziemia - Projekt Horyzonty!
Liczba postów: 405
Liczba wątków: 9
Dołączył: 03 2013
Reputacja:
5
Xander wszedł do pokoju zaraz po Rain odwracając się w w przeciwnym kierunku co klaczy by pokryć resztę pomieszczenia i osłaniać jej plecy. Jednak szubko się zorientował że nie było tak naprawdę przed czym. Szybkie spojrzenie dookoła i było wiadomo że są sami. Tylko jedna maszyna, stolik i przedwojenny lokator Equestrii. Gdy dwójka się nieco zrelaksowała Rainfall wykorzystała okazję by zadać kolejne pytanie zebrze. - Tak widziałem tamtą klacz. Poprosiła mnie o wódkę i została tam przy głównych wrotach. - Odpowiedział wzruszając ramionami. Młodzik chciał już podejść do stolika i przeszukać go pod ketem jakichś przydatnych rzeczy gdy usłyszał kroki dochodzące od strony schodów. Kiedy jednak zobaczył że była to tylko Blue,to wrócił do swojego poprzedniego zamiaru.
Gdzy zabierał się do przeszukania stolika i rzeczy które na nim były dostał kolejne pytanie. - Tak znalazłem. W tej szatni przez którą przechodziliśmy są wielkie drzwi pancerne ale zamknięte są na komputer, czy może tego Pipbucka.
Liczba postów: 608
Liczba wątków: 18
Dołączył: 02 2013
Reputacja:
16
Ulubiony kucyk: Scootaloo
Blue powoli się przedarła do pomieszczenia w którym znajdowała się dwójka która wyruszyła przed nią. Jej wzrok od razu padł na maszynę na środku pokoju. Rain która ja zauważyła, też musiała być nią zaciekawiona gdyż od razu próbował skierować uwagę Blue na nią.
- Jak tam? Trzymacie się jakoś? Niezły burdel nam się tu zrobił... – zadała pytanie do pozostałych podchodząc do zagadkowej maszyny szukając na niej jakichkolwiek tabliczek informacyjnych, oznaczeń i paneli sterujących. Czegokolwiek co mogło ją nakierować na przeznaczenie tej góry złomu.
Odwracając się do stolika który właśnie przeszukiwał Xander, klacz złapała z niego notes który na nim leżał i zaczęła go przeglądać.
Liczba postów: 578
Liczba wątków: 20
Dołączył: 02 2013
Reputacja:
10
Ulubiony kucyk: Toothless.
Sama skrzynka z narzędziami zawierała typowe elementy - młotek, śrubokręt, kilka luzem leżących kluczy różnych rozmiarów. Na dnie, zebra znalazła małe pudełko mentatów, co mogło wyjaśnić los leżącego przy skrzynce szkieletu.
Maszyna posiadała kilka oznaczeń, ale żadne nie dało Blue dodatkowych informacji o jej celu. Jedyną tabliczką nie będącą suchym ciągiem liter i cyfr było niewielkie złote oznaczenie na boku terkoczącej wesoło maszyny: Trottingham Ironworks. Wyglądało ono na nazwę firmy.
Przejrzenie notatnika ujawniło, że był on dość krótkim pamiętnikiem. Styl pisma sugerował, że był on pisany za pomocą ołówka trzymanego w pyszczku. Data pierwszego wpisu umieszczała go na kilka miesięcy przed końcem świata.
“Pamiętnik… cholera, pamiętnik, jeszcze czego. Że niby ma pomóc w skupieniu. Stek bzdur, ale nie zaszkodzi napisać. I tak nudzę się tu jak cholera. Pompa ma chodzić, no jasne przecież że ma chodzić, przecież nie zatrudniają tu technika po nic. Przynajmniej płacą dobrze za nie zadawanie pytań.”
Kolejne wpisy trzymały się podobnej konwencji, składając się głównie z narzekania na nudną pracę.
“Pompa dalej działa. Działa tak dobrze, że aż sam siebie nalubrykowałem czymś mocniejszym. Bo czemu nie. Czas lepiej schodzi.”
Wraz z kolejnymi kartkami, wpisy stawały się krótsze, a styl pisma bardziej niezdarny.
“Te chuje z góry znalazły mój zapas stalliongradzkiej czystej. Prawie rzuciłem się na Squeaky’ego, ale potrzebuję kasy… Chodź też po co, jak nikt nie przeżyje kilku lat na tej wojnie.”
W końcu, na ostatniej zapisanej stronie znajdował się dłuższy wpis.
“Te chuje. Te cholerne chuje w swoich złotych pałacach i nie wiadomo kurwa jeszcze czym, niech ich Celestia rogiem… Czerwony alarm. Nie ćwiczenia. Cała załoga spierdoliła do wewnętrznej części, a ja co? Ja tu mam siedzieć i pilnować, żeby pompa chodziła. Skoro ta pompa jest taka, cholera jasna, ważna, to czemu jest tutaj? Mam umierać dla usranej pompy?! Cały czas słyszę syrenę… A teraz to je…” kolejne słowo było rozmazane, jakby coś mocno szarpnęło piszącym. Tekst kontynuował kilka linijek poniżej.
“Nie ma syreny. Nie ma nic. Jebło jak… nie wiem gdzie. Trottingham? Za daleko. Może coś bliżej? Cholera wie… utknąłem tutaj… Chyba antena poszła… A Squeaky pewnie zapija się moją stalliongradzką.
Przynajmniej pompa działa. Kurwa jej mać.”
Matematyka wcale nie jest trudna. Po prostu jesteś debilem.
Liczba postów: 361
Liczba wątków: 13
Dołączył: 03 2013
Reputacja:
14
Nadejście Blue oznaczało koniec pytań do Xandera; zresztą na tę chwilę Rain i tak nie wiedziała, o co jeszcze miałaby go wypytać. Najemniczka wysłuchała tylko jego odpowiedzi, po czym skinęła głową i odwróciła się znów do nadchodzącej klaczy.
- Burdel to mało powiedziane... - odparła krótko. W czasie gdy Blue zaczytywała się w pamiętniku, Rainfall obejrzała bliżej szczątki nieszczęśnika, który miał tę wątpliwą przyjemność umierać samemu, z dala od bliskich i przyjaciół, zamknięty w zatęchłym schronie z terkoczącą pompą jako jedynym towarzyszem. Innymi słowy, kolejna z tysięcy ofiar wojny, która kiedyś rozpieprzyła cały świat. Najemniczka przyjrzała się bliżej kartonikom rozwalonym wokół niego, a także sprawdziła, czy same kości nie skrywały czegoś jeszcze. Po tym podniosła głowę i spojrzała na pompę.
- Hmm. Ciekawe czy ta pompa ma jakiś związek z tym, co jest za tymi pancernymi drzwiami, o których wspominałeś, Xander... - stwierdziła na wpół do zebry, na wpół do siebie, nie odwracając głowy od maszynerii.
Pięć warunków dobrego tłumaczenia:
Pierwszy: Znajomość języka i umiejętne jej wykorzystanie
Drugi: Możliwość poświęcenia się tłumaczeniu w czasie wolnym
Trzeci: Niewyobrażalny zapas chęci oraz samozaparcia
Czwarty: Znajomość uniwersum
Piąty: Odczuwanie przyjemności z tego, co się robi.
Każdy z tych warunków można porównać do części w mechanizmie zegarka: Brak jednej z nich powoduje zatrzymanie się całości.
Opad: Konioziemia - Projekt Horyzonty!
Liczba postów: 608
Liczba wątków: 18
Dołączył: 02 2013
Reputacja:
16
Ulubiony kucyk: Scootaloo
Blue rzuciła notatnik z powrotem na stolik. Prawie żadnych ciekawych informacji w nim nie było. Prawie… Ktokolwiek wiedział coś o tym schronie, zamknął się w dalszej części kompleksu.
- Więc mówicie że jest tu jakieś przejście dalej? – zapytała się klacz jak tylko Rain wspomniała o pancernych drzwiach - Możemy pójść spróbować je otworzyć, ale musimy uważać, coś tu jest nie w porządku, i to bardzo.
- Jeżeli ta pompa była dla nich na tyle ważna by zatrudnić kuca którego obowiązkiem jest siedzenie na dupie i jej naprawianie, to dlaczego ją umieścili z dala od innych ważnych systemów?
- Przynajmniej wiemy że chłopak odwalił kawał dobrej roboty. 200 lat a pompa chodzi jak nówka.
Liczba postów: 361
Liczba wątków: 13
Dołączył: 03 2013
Reputacja:
14
Blue miała ostrożne podejście do całej tej sprawy. Właściwie nie było się czemu dziwić: schron ten był równie tajemniczy co niepokojący. Czemu ktoś miałby się tyle trudzić, żeby schować tu magazyn, biuro i jakąś pompę? Nie, coś tu zdecydowanie nie grało...
Na całe szczęście mieli przynajmniej pewien trop. W pewnym momencie Rain myślała, czy rozpieprzenie tej pompy im w czymś nie pomoże, ale niebieska jednorożec miała inne pomysł. Na całe szczęście Blue miała nieco mniej... Brawurowe plany niż najemniczka z ranionym bokiem.
- W sumie czemu by nie spróbować ich otworzyć. Ten twój pipbuck może faktycznie się przydać... Twój albo Sharpa - odparła Rain, która następnie zmarszczyła brwi
- Ale wciąż warto zostawić kogoś, żeby pilnował Sharpa i Star. Ewentualnie możemy spróbować ich wziąć ze sobą, ale szczerze nie uśmiecha mi się nosić ani jednego bezwładnego worka na kartofle.
Pięć warunków dobrego tłumaczenia:
Pierwszy: Znajomość języka i umiejętne jej wykorzystanie
Drugi: Możliwość poświęcenia się tłumaczeniu w czasie wolnym
Trzeci: Niewyobrażalny zapas chęci oraz samozaparcia
Czwarty: Znajomość uniwersum
Piąty: Odczuwanie przyjemności z tego, co się robi.
Każdy z tych warunków można porównać do części w mechanizmie zegarka: Brak jednej z nich powoduje zatrzymanie się całości.
Opad: Konioziemia - Projekt Horyzonty!
|