Ocena wątku:
  • 4 głosów - średnia: 5
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Pustkowia Equestrii 2.0
Xander spojrzał na Sharpa i lekko pokręcił głową. - Niestety nie. Główne wejście jest nadal zamknięte. Wyjście ewakuacyjne jest otwarte ale coś od zewnątrz je blokuję. Więc puki co to tutaj utknęliśmy... No chyba że masz zaklęcie które by nas zmniejszyło do rozmiaru myszy. Może wtedy byśmy się przecisnęli przez tamtą szczelinę. - Młodzik uśmiechnął się lekko traktując ostatnie zdania jako żart. Potem spojrzał jeszcze na Starweave. - Wiesz, ja tam ją preferuję w takim stanie. Przynajmniej nie warjuje. Gdybyś ją obudził a ona dalej zaczęła wymachiwać bronią to mogło by się skończyć... Źle... - Westchnął patrząc w głąb korytarza.
Odpowiedz
To miejsce zaczyna źle na mnie działać, pomyślała ciemnoniebieska klacz, widząc znów korytarz, w którym tuż przed chwilą była. Po tym, jak popisały się wyjątkowym brakiem orientacji w terenie, najemniczka przyłożyła kopyto do czoła, kręcąc głową. Czy naprawdę były aż tak głupie, że nie pamiętały gdzie były jeszcze parę minut temu?

Prawda zapewne leżała gdzieś pomiędzy dwiema, wspomnianymi wcześniej możliwościami. Faktem było, że brak snu już od dłuższego czasu dawał im się we znaki. Adrenalina, która wcześniej prowadziła ją dalej, która umożliwiła odpowiednio szybkie reakcje i relatywnie szybkie myślenie, teraz pozostawiała ją w letargu i irytacji. Uścisk jej pyszczka na chwycie pistoletu maszynowego był stabilny, ale naciągnięte mięśnie szczęki powoli dawały się klaczy we znaki; brak doświadczenia powodował, że nawet w chwilach spokoju Rain zaciskała zęby, powodując nadmierne zużycie energii.

Ale nawet mimo wszystkich tych czynników trzeba było przyznać, że to co obie klacze właśnie zrobiły było dość... głupie. Głupie i niepotrzebnie frustrujące. I nawet nie mogły tu winić nikogo prócz siebie.

- Ehh... jak nie masz nic do sprawdzenia w tym pokoju, to sprawdźmy szybko czy naprzeciwko kogoś nie ma, a potem przetrząśnijmy to miejsce. Mam go już serdecznie dość - orzekła z nieco niższym tonem głosu, przypominającym bardziej warknięcie niż normalny dialog. W głowie zaczęły jawić się barwne opisy rzeczy, które zrobiłaby Boginiom za zamknięcie ich tutaj... gdyby jeszcze żyły.

Rainfall potrząsnęła energicznie głową żeby choć trochę się ogarnąć i ostatecznie podeszła do drzwi, które ujawniły się przed ich pyszczkami. Powtarzając manewr, którym wcześniej popisywała się Blue, najemniczka podeszła do panelu przy drzwiach i niemal przykleiła się bokiem do ściany, z głową nieznacznie tylko wystającą za krawędź zimnego metalu. Niezależnie od tego, czy Blue powróciła do biura w którym wcześniej się znalazły, czy też podeszła razem z nią do kolejnych, sekretnych drzwi, Rainfall nacisnęła przycisk.
Pięć warunków dobrego tłumaczenia:
Pierwszy: Znajomość języka i umiejętne jej wykorzystanie
Drugi: Możliwość poświęcenia się tłumaczeniu w czasie wolnym
Trzeci: Niewyobrażalny zapas chęci oraz samozaparcia
Czwarty: Znajomość uniwersum
Piąty: Odczuwanie przyjemności z tego, co się robi.

Każdy z tych warunków można porównać do części w mechanizmie zegarka: Brak jednej z nich powoduje zatrzymanie się całości.


Opad: Konioziemia - Projekt Horyzonty!
Odpowiedz
Blue wychyliła głowę przez nowo otwarte drzwi i przeklęła. To miejsce zaczynało na nią źle wpływać, a może to zmęczenie już zaczynało jej mącić w głowie. Z zamyślenia na temat stanu jej umysłu wyrwała Rain, która tez nie była w najlepszym humorze.

- Uwierz mi, tez mam dość tego miejsca. – powiedziała Blue do drugiej klaczy obserwując jak ta przechodzi przez korytarz i ustawia się przy panelu. Widać że Rain czegoś się od niej przynajmniej nauczyła. Blue sama przeszła przez korytarz ustawiając się po drugiej stronie drzwi z bronią cały czas lewitowaną przy sobie. Gdy już była na pozycji, dała Rain znak skinięciem głowy że jest gotowa i czekała na dalszy rozwój sytuacji.
[Obrazek: signature.php]
Odpowiedz
- Nawet jakbym miał zaklęcie, to teraz nie poczaruję - odpowiedział Xanderowi suchym tonem, wskazując kopytem na swój róg - wypaliłem się.

Słuchając kolejnych słów zebry, medyk pokiwał głową, doskonale rozumiejąc argument. Westchnął głęboko, spoglądając w korytarz. Pieprzone, kurwa, podziemia. Jeszcze nigdy nic dobrego nie przyszło ze szlajania się po takich tunelach. Jak nie ghule, to roboty, to inne niewiadomoco.

A oni do tego jeszcze musieli pilnować, żeby ich własna towarzyszka im nie strzeliła serii w plecy. Sharp zacisnął zęby i zrobił krok w kierunku Star. W pierwszym momencie prawie spróbował skupić się, żeby oświetlić rogiem pyszczek klaczy, ale na szczęście opamiętał się na czas. Nie posiadawszy żadnej latarki, no bo niby po co jednorogowi latarka, spróbował przyjrzeć się klaczy w ograniczonym oświetleniu pomieszczenia.

Ruch źrenic występował… chyba widać było też mikroruchy mięśni, ale tego jeszcze nie był pewien. Trzeba sprawdzić. Jednorożec uniósł kopyto i dotknął ucha klaczy. W reakcji, ucho się poruszyło, jakby odganiając jego kopyto. Pokiwał głową. Czyli zaklęcie nie miało pełnej mocy… do godziny Star się wybudzi.

- No i coś ty narobiła, Star? - westchnął, patrząc się w oczy klaczy, która w tej chwili musiała już być świadoma otoczenia i go obserwować - No i co, że zebra? Zebry są takimi samymi czworonogami co my. Uwierz mi, niejedną miałem na stole i w środku jest taka sama krew jak w środku kucyka. Żadnej czarnej smoły czy czegoś. Xander jest po naszej stronie. Po co ta cała walka? Nosz, kurwa, po co? - ostatnie zdanie dodał z ciężkim westchnieniem emocji, zanim bez słowa odwrócił się z powrotem do zebry.

- Za godzinę się wybudzi, może mniej. Oby Blue z Rain do tego czasu wróciły… - skomentował, patrząc się w ciemny korytarz.


***

Obie klacze ustawiły się w swoich już dobrze przeszkolonych pozycjach, i otwarły drzwi, bardzo jasnym napisem “05/38/B/L03”. Tym razem, pomieszczenie które ukazało się ich oczom, było nieco bardziej interesujące. Nie było w nim żywej duszy. Ani martwej. W ogóle wszystko wyglądało czysto, wręcz za czysto. Brak tu było chaosu cechującego wiele przedwojennych pozostałości. Tak jak w reszcie schronu, wiek konstrukcji widać było głównie po łuszczącej się farbie i zaciekach na ścianach. Wszystko inne było w stanie pod klucz, nic tylko się wprowadzić.

Pomieszczenie do którego trafiły było wąskie i dość długie. Po lewej stronie znajdowały się pojedyncze drzwi oznaczone “05/38/B/O01S”, po prawej zaś aż trzy pary drzwi, kolejno “05/38/B/OE01”, “05/38/B/OE02”, oraz, proste “WC”. Z umeblowania samego pomieszczenia, znajdowały się tu krzesła ustawione w rzędzie pod ścianą, stolik na kawę przy nich, oraz automat ze Sparkle Colą po prawej stronie od drzwi, którymi weszły, w rogu. W dalekim, lewym rogu znajdowało się małe biuro. Wszystko to wyglądało jak jakaś poczekalnia.
Matematyka wcale nie jest trudna. Po prostu jesteś debilem.
Odpowiedz
Spędziwszy w podziemiach znaczną część czasu, Rainfall zdążyła nawet przywyknąć do wystroju wnętrz tego dosyć... nietypowego bunkra. Od reszty tego typu ruin odróżniał go jednak niebywały porządek - coś, co Rain uświadomiła sobie stosunkowo niedawno. Cisza, jaka panowała wśród tych grubych, metalowych ścian, była wręcz nieprzyjemna; to między innymi przez nią atmosfera zdawała się tak ciężka.

A jednak po otwarciu kolejnych drzwi nie wyskoczyło na nich żadne monstrum. Żaden obłąkany ghul. Żaden żądny szybkiej, gwałtownej i z lekka przesadzonej sprawiedliwości robot.

Po upewnieniu się, że nic im nie grozi, Rainfall rozejrzała się po pokoju. Tak jak butelka świeżej sparkle-coli mogłaby się wydawać świętym graalem w ich obecnej sytuacji, tak ciemnoniebieska nie miała ani czasu, ani monet aby sobie takową sprawić. Skupiła się natomiast na drzwiach po lewej. Na chwilę cofnęła się do tyłu, patrząc na inskrypcję na drzwiach od schowka na miotły: J02... jeżeli dobrze jej się wydawało, to mogła spokojnie pominąć jakiekolwiek drzwi z oznaczeniem J01. O01S natomiast brzmiało jak coś obiecującego.

- Biorę te po lewej - rzuciła krótko, porzucając ich dotychczasowy system przygotowywania się do otwarcia każdych drzwi niczym oddział przedwojennej policji. To miejsce już i tak działało im obu na nerwy. Podchodząc do panela, Rainfall wcisnęła przycisk do otwarcia drzwi.
Pięć warunków dobrego tłumaczenia:
Pierwszy: Znajomość języka i umiejętne jej wykorzystanie
Drugi: Możliwość poświęcenia się tłumaczeniu w czasie wolnym
Trzeci: Niewyobrażalny zapas chęci oraz samozaparcia
Czwarty: Znajomość uniwersum
Piąty: Odczuwanie przyjemności z tego, co się robi.

Każdy z tych warunków można porównać do części w mechanizmie zegarka: Brak jednej z nich powoduje zatrzymanie się całości.


Opad: Konioziemia - Projekt Horyzonty!
Odpowiedz
Blue weszła do nowo otwartego pomieszczenia za Rain, cały czas trzymając broń w gotowości i obserwując wskazania EFSa. Nie chciała być zaskoczona, tym bardziej że cały czas czegoś jej brakowało. Rozglądając się po pomieszczeniu i upewniając się że nic im nie zagraża Blue zajęła bezpieczną pozycję w której była pewna ze nic jej na zad nie wejdzie i obserwowała poczynania drugiej klaczy.

Nie podobało się jej, ze druga klacz postanowiła porzucić ich sprawdzony system otwierania pomieszczeń. Obserwowała jak ona podchodzi do drzwi i po prostu je otwiera. Podchodząc szybko do ściany w której znajdowały się te drzwi, Blue przykleiła się do niej i obserwowała Rain bez wychylania się przez nowo otwarte przejście. Czekała na rozwój sytuacji mając nadzieje że nie będzie musiała ratować Rain z bagna w które próbowała się władować.
[Obrazek: signature.php]
Odpowiedz
Sharp westchnął i podszedł do terminala za biurkiem. Nie po to, żeby z tego ustrojstwa skorzystać, ale dlatego, że był tam święty Graal - krzesło. A jak już przy nim usiadł, to z nudów równie dobrze można i… Ogier zaczął czytać dokumenty na zhackowanym terminalu, jeden po drugim. Wraz z każdym kolejnym, jego oczy otwierały się coraz szerzej. W co oni najlepszego się wpakowali…?

***

Klacz z pewnością siebie godną Stalowego wkroczyła do kolejnego pomieszczenia. Powitał ją niecodzienny widok. W pomieszczeniu znajdowały się dwa rzędy krzeseł naprzeciw ogromnej, przeszklonej ściany, niczym widownia. Owa przeszklona ściana wyglądała na słusznych rozmiarów pomieszczenie, wyglądające jak wycinek ze starego plakatu - odbudowane starannie wnętrze domu, z kuchnią, salonem i sypialnią, zbudowane w sposób pozwalający na obserwację każdego kąta z umieszczonej tu widowni.

W rogu pomieszczenia za szkłem widoczne były drzwi, które wyglądały na pierwszy rzut oka niczym drzwi do łazienki, ale przy bliższym przyjrzeniu się widać było, że drewniane, komfortowe drzwi są tylko obrazem namalowanym na kolejne metalowe, przesuwne wrota. Jedno było jasne - stąd nie było jak się dostać za szybę. Była to jakaś widownia obserwatorów… tylko jakich, i co obserwujących?

Na ścianie naprzeciw drzwi w których stały klacze umieszczony był standardowy interkom, z małym głośnikiem, mikrofonem, i jednym guzikiem do obsługi.
Matematyka wcale nie jest trudna. Po prostu jesteś debilem.
Odpowiedz
Mimo że Rainfall zdawała się kompletnie mieć w zadzie środki ostrożności, to widok swego rodzaju pokoju obserwacyjnego spowodował, że na chwilę się zatrzymała i po prostu... patrzyła. Bardziej od zawartości samego pokoju jej uwagę przykuło to, co znajdowało się za szybą - coś, co wyglądało jakby zostało wyrwane z zamierzchłych, przedwojennych czasów.

- Co oni tu, na świetlistą dupę Celestii, wyprawiali...? - zastanowiła się głośno Rain, wchodząc głębiej do pomieszczenia i rozglądając się. Prócz rządków krzeseł jej wzrok przykuł interkom na ścianie naprzeciw. Podchodząc do urządzenia klacz ziemna rozejrzała się po wnętrzu "domu" za szybą, szukając odpowiadającego urządzenia w środku. Nie znajdując niczego takiego, najemniczka zwróciła się do Blue.

- To wygląda jak jakieś dziwne laboratorium, albo sala obserwacyjna. Pytanie tylko kto stał za szybą... - mruknęła cicho, po czym dodała, - pójdę zobaczyć resztę pokojów. Jak chcesz się tu pobawić to spróbuj, może ten interkom coś ci powie.

Po tych słowach ciemnoniebieski kucyk zwyczajnie przeszedł z powrotem przez drzwi, kierując się w stronę kolejnych, oznaczonych jako "OE01".
Pięć warunków dobrego tłumaczenia:
Pierwszy: Znajomość języka i umiejętne jej wykorzystanie
Drugi: Możliwość poświęcenia się tłumaczeniu w czasie wolnym
Trzeci: Niewyobrażalny zapas chęci oraz samozaparcia
Czwarty: Znajomość uniwersum
Piąty: Odczuwanie przyjemności z tego, co się robi.

Każdy z tych warunków można porównać do części w mechanizmie zegarka: Brak jednej z nich powoduje zatrzymanie się całości.


Opad: Konioziemia - Projekt Horyzonty!
Odpowiedz
Blue obserwowała jak Rain wpada do pokoju jak agenci Ministerstwa Morale do domu „nie winnego” kuca o 6 rano. Gdy Blue nie usłyszała strzałów ani krzyków uznała, że może bezpiecznie wejść za nią. Po przejściu przez próg Blue stanęła jak wryta, a wszystkie włosy na grzbiecie stanęły jej dęba. Nie podobało jej się to co widziała. Dopiero komentarz Rain na temat pewnego zada sprowadziła ją na ziemie.

- Może kręcili tu pornosy? – odpowiedziała Blue na pytanie drugiej klaczy. Wchodząc dalej w głąb pomieszczenia, Blue podeszła do szyby dokładnie przyglądając się pomieszczeniu które znajdowało się za nią. Z podziwiania widoków za szklana przeszkoda wyrwała ją Rain oznajmiając że idzie sprawdzać dalsze pomieszczenia i przy okazji wspominając coś o interkomie.

Dopiero teraz Blue zobaczyła urządzenie wiszące na ścianie. Nie było to nic nadzwyczajnego.

- Raczej z tego interkomu wiele się nie dowiem. – powiedziała Blue do Rain ruszając za nią – Poza tym, myślę że nie powinniśmy się rozdzielać.

Podchodząc za Rain do następnych drzwi, Blue ustawiła się na swojej ulubionej pozycji, i czekała na ruch drugiej klaczy.
[Obrazek: signature.php]
Odpowiedz
Drzwi prowadziły do niewielkiego pomieszczenia, w którym nie znajdowało się nic poza biurkiem, fotelami, oraz niepozornie wyglądającą, metalową szafą. Dwa fotele były skierowane w stronę biurka, tyłem do drzwi, zaś jeden znajdował się za biurkiem. Na ścianie za biurkiem wisiało coś, co kiedyś musiało być jakąś elektroniką, ale teraz było jedynym elementem pomieszczenia przypominającym, że gdzieś tam działa się jakaś tam apokalipsa. Ze ściany, niczym wnętrzności jakiegoś potwora, wystawały kable i rurki, a całość była poznaczona małymi otworami, jakby coś tu wyrwano ze ściany. Wszystko inne było w nienagannym, niepokojącym porządku.

Całość dość jednoznacznie wskazywała na jakiś gabinet służący do małych spotkań.

***

Star powoli czuła, jak wraca jej władza nad ciałem. Małe ruchy języka w pyszczku jasno wskazywały na zbliżający się powrót umiejętności artykulacji, a zesztywniałe mięśnie karku prawie już zezwalały na obrócenie głowy. Daleka droga pozostawała jeszcze do rzucania zaklęć czy chociażby ruszenia resztą ciała, ale rzucone na nią zaklęcie wreszcie zdawało się słabnąć.
Matematyka wcale nie jest trudna. Po prostu jesteś debilem.
Odpowiedz




Użytkownicy przeglądający ten wątek: 6 gości