Ocena wątku:
  • 4 głosów - średnia: 5
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Pustkowia Equestrii 2.0
Rain tylko kiwnęła głową na podarunek od ogiera; Wprawdzie nie był to zbytnio jej typ broni, ale jak się nie ma co się lubi... Poruszywszy nieco nogą by upewnić się, że nowa broń nie będzie jej przeszkadzała w chodzeniu (i że będzie łatwo dostępna w razie bitwy), klacz ziemna z satysfakcją stwierdziła, że nie powinno być większych problemów.

Następnie cała trójka udała się w stronę nieznanej Rain klaczy. Podczas podróży ciężkozbrojna spojrzała kątem oka na Blue, która zdawała się ciężko znosić informację o znalezieniu schronu. Nie znała jej zbyt dobrze; miała wrażenie, że o wiele bardziej ceni sobie przyjaźń Sharpa i nie otwierała się łatwo na nowe znajomości. Ciemnoniebieską aż zaczęło zastanawiać, w jakich okolicznościach się spotkali. Może kiedyś się dowie...

Póki co, grupka dotarła do starszej klaczy. Widać było, że tutejsza; ślady po kajdanach i sposób mowy sugerował, że nie szła z karawaną... zresztą na pewno Rain by ją rozpoznała gdyby tak było. To musiała być ta, która dała znać o istnieniu podziemi pod wioską. Zanim jednak zdołała się przywitać, zauważyła nadchodzącą Starweave... która nie miała ze sobą alkoholu. To spowodowało zmarszenie czoła lekko rannej klaczy ziemnej; widać coś poszło nie tak. Star szybko dała znać, co właściwie. Jej pytanie spotkało się z dość prędką odpowiedzią.

- Właściwie to nic szczególnego - odparła zdawkowo Rain, ewidentnie kontrastując z ponurymi wyrazami twarzy Sharpa i Blue. - Ponoć gdzieś w pobliżu jest jakiś schron. Nie wiemy jaki, ale chcemy to sprawdzić. Piszesz się? - spytała Rain, decydując się nie poruszać sprawy braku alkoholu... przynajmniej na razie.
Pięć warunków dobrego tłumaczenia:
Pierwszy: Znajomość języka i umiejętne jej wykorzystanie
Drugi: Możliwość poświęcenia się tłumaczeniu w czasie wolnym
Trzeci: Niewyobrażalny zapas chęci oraz samozaparcia
Czwarty: Znajomość uniwersum
Piąty: Odczuwanie przyjemności z tego, co się robi.

Każdy z tych warunków można porównać do części w mechanizmie zegarka: Brak jednej z nich powoduje zatrzymanie się całości.


Opad: Konioziemia - Projekt Horyzonty!
Odpowiedz
Blue powoli podążała powoli prowadziła swoją grupę. Długo im nie zajęło zlokalizowanie klaczy która miała ich doprowadzić do celu. Po krótkiej wymianie zdań do grupy dotarła także Star. Po poinformowaniu jej ta temat tego co się dzieje przez pozostałe kuce i wspomnieniu przez Rain, że to prawdopodobnie “nic szczególnego”, co spowodowało że po plecach Blue przeszły ciarki, odezwała się i ona.


- Tak jak Sharp powiedział wcześniej, niezależnie od tego co tam jest, wolimy nie ryzykować. Z takimi miejscami nigdy nie wiadomo co tam czeka, mamy nadzieje że to nic wielkiego ale lepiej iść bardziej przygotowanym niż mniej.

Stojąc tak pośród kucy popatrzyła się po swoich towarzyszach. Zerkając po kolei na Sharpa, Star i Rain zostawiła na każdym z nich na wszelki wypadek znaczniki lokalizujące. Przynajmniej będzie wiedziała gdzie są w tym całym burdelu kuce na których jej zależy.

- To co, idziemy? - odezwała się w końcu do ich przewodniczki.
[Obrazek: signature.php]
Odpowiedz
Na jakże szczególne w tym że świecie, wypowiedziane przez kucyki słowo „schron”, uszy klaczy podniosły się pionowo do góry. To było słowo, które dla Starweave znaczyło szczególnie wiele. W tym monecie wszystkie inne sprawy zeszły na drugi plan.
 
- Chwila, zaczekacie. – wtrąciła się klacz. – Chcecie wybudzić ze snu jakieś przedwojenne ustrojstwo? A co jeśli to obróci się przeciwko całej osadzie, którą dopiero co uratowaliśmy!? – Starweave już chciała mówić dalej, ale wystarczyło tylko jedno spojrzenie cybernetycznych oczu Blue (o których Star nie wiedziała), by całkowicie zapobiec jakiejkolwiek dalszej dyskusji. Skutecznie i jasno Blue skomentowała samym swym wzrokiem wszystko, co powiedział drugi jednorożec. W jednej chwili, jej oczy wydawały się tak głębokie, że można by było umieścić w nich cały monolog, a może nawet przeczytać książkę. Cóż to była za moc.
 
- Dobrze w porządku. Chyba możemy rzucić na to okiem. Ale ja będę się trzymała z tyłu.

Odpowiedz
Ogier nie wtrącał się w rozmowę między obecnymi klaczami. Wiedział, że Starweave nie będzie zachwycona tą perspektywą. Prawdę mówiąc, on sam też nie był przekonany, czy to taki dobry pomysł, ale było to jedynym sposobem na upewnienie się. Medyk spojrzał się pytająco na starszą klacz.


- Ano chodźmy - mruknął pokaźnych rozmiarów kucyk, bezceremonialnie ruszając przed siebie. 

Nie musieli iść daleko. U stóp wzgórza, klacz zatrzymała się przy jednej z szop. Szopa wyglądała na zdecydowanie powojenną, była zbudowana ze starej blachy i jakichś elementów drewnianych, które wyglądały, jakby nie były w stanie podtrzymać swojej własnej wagi, co dopiero czegokolwiek innego. Mimo tego, budynek dzielnie stał. 

Duża klacz odwróciła się tyłem do drzwi i potraktowała je kopnięciem z obu kopyt, otwierając je z hukiem. Na dziwne spojrzenie Sharpa odpowiedziała krótko:
- No co, to gówno zawsze się zacina.

***

Głośny huk obudził Xandera z drzemki. Zanim zebra zdołała się zorientować o co chodzi, usłyszała także głosy, dochodzące z zewnątrz. Spoglądając przez szpary w ścianach swojej wybranej kryjówki, ogier mógł dojrzeć grupę kucyków, w tym jego nowych kompanów, wchodzącą do szopy leżącej około kilkunastu metrów od jego schronienia.

***

Starsza klacz weszła pierwsza, rzucając tylko za siebie, żeby uważać na nogi. Wnętrze szopy nie prezentowało się wiele lepiej niż jej wygląd zewnętrzny, z wyjątkiem jednego elementu. W ścianę wzgórza wmontowane były stalowe drzwi, których zamek dawno temu został wyłamany. Ewidentnie prowadziły pod samo wzgórze.

- Dalej jest tunel, i tam te wielkie te-te, no. Drzwi. Kto idzie pierwszy? - Zapytała starsza, popijając kolejnego łyka samogonu, który to wydawał się nie robić na niej absolutnie żadnego wrażenia.
Matematyka wcale nie jest trudna. Po prostu jesteś debilem.
Odpowiedz
Blue podeszła do drzwi delikatnie je uchylając i zerkając w tunel za nimi. Było za nimi widać tylko rampę schodząca w dół ginąca w mroku nie oświetlonego tunelu. Sądząc po niedziałających lampach w tunelu, ktoś tu nie zapłacił rachunku za prąd. Przechodząc przez próg, klacz stanęła u szczytu rampy po czym zapaliła lampę w pikbucku. Nie mogła pozwolić sobie na noktowizor, nie przy tylu kucach w okolicy.

- Ja pójdę pierwsza. - powiedziała do reszty znajdującej się za nią upewniając się wcześniej że w ciemny tunel nie powoduje u niej wystąpienia czerwonych kresek na EFSie - Trzymajcie się blisko mnie. Chuj wie co tam jest.
[Obrazek: signature.php]
Odpowiedz
Xander siedział spokojnie w swojej szopie, medytując. Starał się zrelaksować i zregenerować swoje siły gdy nagle usłyszał huk uderzenia w blachę. Poderwał się na równe nogi starając się zorientować w sytuacji. Gdy spojrzał przez szary w ścianach to zauważył swoich niedawnych kompanów, wchodzących to jakiegoś kolejnego budynku prowadzeni przez sporego kuca którego nie znał.

"Co oni kombinują do cholery?" Pomyślał przypominając sobie słowa Sharpa o tym jak muszą odpocząć. "Ładny mi odpoczynek..." Zgrzytną zębami. Przez chwilę zastanawiał się co zrobić. Na pewno nie miał zamiaru zostać sam w wiosce pełnej pijanych kucyków. Gdy ostatni kucyk z grupy zniknął za drzwiami szopy, zebra postanowiła śledzić ich z ukrycia. Ruszył powoli za grupą trzymając się cieni.
Odpowiedz
Xander umiejscowił się w pewnej odległości za kucykami, jednakże jego pozycja nie pozwoliła mu zobaczyć przez drzwi do środka szopy. Dopiero po podejściu mógł zobaczyć dalsze drzwi i lekko poruszające się światło w tunelu za nimi.


***

Latarka PipBucka rozświetliła wnętrze. Tunel miał postać rampy o szerokości około trzech metrów, opadającej pod lekkim kątem. Sharp mruknął coś pod nosem, przechodząc przez drzwi zaraz za Blue i starszą klaczą. Tunel był na tyle długi, że nie było widać końca.
- Drzwi są ten, tam, no - starsza machnęła kopytem na tunel przed nimi - na dole - dodała, jakby wymagało to większej ilości wyjaśnień. 

Schodząc dalej w czeluści pod wzgórzem, Sharp nie mógł przestać myśleć o tym, ile ton ziemi, gruzu, i tego pokręconego szkieletu konstrukcji nad nimi obciąża ten dwustuletni beton. Medyk nie przepadał za podziemiami, zwłaszcza przedwojennymi. Nigdy nic dobrego nie wynikało z włażenia w te miejsca. Większość była po prostu grobowcami. Obecnymi, lub przyszłymi, dla wszelkich idiotów pchających w nie nosy. Na przykład takich jak my, pomyślał.

Po krótkiej chwili, która jednak dłużyła się niewspółmiernie, dotarli do końca tunelu, poszerzającego się nieznacznie w miejscu, gdzie pochylnia przeradzała się w płaską podłogę. Światło PipBucka Blue bladym blaskiem rozświetliło drzwi znajdujące się na jego końcu. Pojedyncze źródło światła przerodziło wypukłości na drzwiach w różne przeraźliwe kształty. Oczom zebranych ukazał się kształt starego terminala, znajdujący się tuż obok drzwi, jednak nikt nie poświęcił mu wiele uwagi, raczej czekając z zapartym tchem na to, co znajdowało się powyżej. W końcu, po oczekiwaniu które ponownie, wydawało się ciągnąć godzinami, światło padło na logo znajdujące się na środku drzwi.

Sharp westchnął ciężko. Logo, pokazujące miecz przecinający koła zębate w obrębie jabłka, było niczym głaz z serca. Nad logiem, lekko łuszczący się, biały napis informował piśmienne kucyki o tym, co chciały wiedzieć.

“Ministerstwo Technologii

051/388C”.
Matematyka wcale nie jest trudna. Po prostu jesteś debilem.
Odpowiedz
Gdy tylko lampa pipbucka Blue padła na drzwi zatrzymała się ona w miejscu. Stała ont tak przez dłuższą chwile patrząc się bez słowa na symbol na drzwiach. Dopiero po chwili dotarło do niej, że przestała oddychać prawie minutę temu. Biorąc głęboki wdech, odwróciła się do pozostałych kucy.

- Ok, wiedziałam co chciałam. - powiedziała patrząc się na resztę grupy - Moja propozycja jest następująca. Wycofujemy się z powrotem na powierzchnię, wrzucamy w tunel za nami wszystkie materiały wybuchowe jakie mamy, i zapominamy o istnieniu tego miejsca.
[Obrazek: signature.php]
Odpowiedz
Rainfall patrzyła się na logo na masywnych drzwiach z niespodziewaną, na pierwszy rzut oka, ekscytacją. Zarówno napis, jak i znamienne koła zębate rozwiały niektóre wątpliwości i niemal obiecywały coś ciekawego w środku. Kiedy ciężkozbrojna klacz usłyszała sugestię Blue, spojrzała na nią ze zdumieniem.

- Żartujesz? - odparła niemal natychmiast. - Ten schron może być kopalnią zajebistych rzeczy. Może nawet jakichś niespotykanych dotąd technologii, sekretnych projektów... kurwa, może nawet mają jakiś prototypowy pancerz wspomagany! Głupotą byłoby chociaż nie sprawdzić, co jest w środku! - stwierdziła z przekonaniem. - Móc założyć pancerz wspomagany... kuurwa... - dodała prawie do siebie.
Pięć warunków dobrego tłumaczenia:
Pierwszy: Znajomość języka i umiejętne jej wykorzystanie
Drugi: Możliwość poświęcenia się tłumaczeniu w czasie wolnym
Trzeci: Niewyobrażalny zapas chęci oraz samozaparcia
Czwarty: Znajomość uniwersum
Piąty: Odczuwanie przyjemności z tego, co się robi.

Każdy z tych warunków można porównać do części w mechanizmie zegarka: Brak jednej z nich powoduje zatrzymanie się całości.


Opad: Konioziemia - Projekt Horyzonty!
Odpowiedz
Odpowiedź która Blue usłyszała od Rain sprawiła że aż głowa ją zabolała. To będzie ciężka rozmowa.

- Pozwól że ci coś wytłumaczę. - odpowiedziała w końcu Blue odwracając się do Rain. - To jest schron należący do Ministerstwa Technologii, a dokładniej Ministerstwa Technologii Wojennej a oni nie lubią nieproszonych gości. Nawet jak tam jest ten twój pancerz wspomagany, to nie byłabym zdziwiona jakby ktoś już na sobie go miał i raczej nie będzie zadowolony z naszej wizyty. 

- A nawet jak tam już nikogo nie ma, i cała placówka jest pusta, to ci gwarantuje, że zabezpieczenia automatyczne są cały czas aktywne, i jestem pewna, że żadne z nas nie ma uprawnień do przebywania na terenie tej placówki. Mówimy o dużej ilości automatycznych wieżyczek i prawdopodobnie o kilku robotach strażniczych. Ja mam dwa magazynki amunicji przeciwpancernej, a ty co masz by sobie z tym poradzić?

- To miejsce jest jedną wielka śmiertelna pułapką dla nas i dla wszystkich na górze.
[Obrazek: signature.php]
Odpowiedz




Użytkownicy przeglądający ten wątek: 169 gości