Ocena wątku:
  • 4 głosów - średnia: 5
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Pustkowia Equestrii 2.0
Na Celestie, co oni z nią tam zrobili. Blue przyglądała się roztrzęsionej klaczce zastanawiając się jak jej pomóc. Była ona zdecydowanie czymś przerażona i do puki nie było wiadomo co to powodowało, każdy ruch wykonany prze Blue musiał być traktowany jak chodzenie po polu minowym. Na pewno nie bała się ona Zebry, to było po niej widać, a jedyna inna opcja jaka przychodziła jej do głowy, była tak przerażające że nie chciała ona nawet jej rozważać. Musiała zdobyć więcej informacji, a to oznaczało zadawanie niezbyt przyjemnych pytań.

- Light... - odezwała się szeptem Blue do klaczki kładąc swoje kopytko na jej by nawiązać jakikolwiek kontakt fizyczny a zarazem utrzymać go na minimalnym poziomie i wpatrując się w jej oczy – Co oni ci tam zrobi?
[Obrazek: signature.php]
Odpowiedz
Iron czuła się zgwałcona na tle rasowym, tyle lat pracy, tyle lat strzelanin, tyle lat życia by teraz mogła... ciągnąć wóz wraz z mało gadatliwą Rainfall. To był jeden z momentów gdy Iron chciała popełnić Harakiri za pomocą widelca tudzież brzytwy. Kusiło, baaardzo kusiło ją też żeby się wyprzęgnąć jakoś, zabrać swój dobytek, odwrócić się do karawany i krzyknąć: "Swoje zrobiłam, miłej zabawy!" po czym ruszyć na poszukiwania lokalnych Stalowych Strażników.

Olać załogę karawany, swoją dolę by dostała a i jeszcze by komuś dopomogła. Nic z tego, spojrzała w niebo z wzrokiem "I co ja wam niby zrobiłam, co?" po czym zamilknęła na długą chwilę. Star przybyła... poszła dalej i po chwili wróciła.

Spokojna wymiana słówek na linii Star - Rainfall została zakłócona przez Iron: - Gruntowna zmiana planów... Proponowałabym znaleźć dobrze usytuowane ruiny w okolicy tej osady. Nie muszą być blisko, żeby chociaż było widać na horyzoncie nasz cel. Tam się można zatrzymać bo z dystansu będzie nas trudniej wypatrzyć zwłaszcza jak jakoś ładnie wkomponujemy w krajobraz wozy co może być trudne. - zamilkła na chwilę i po prychnięciu dodała - Ale druga banda może pomyśleć to samo, proponowałabym wysłać jakiegoś małego i zwinnego zwiadowcę. Najlepiej z dobrym okiem... jak na przykład panna White. Wiecie, żeby sprawdziła nasze potencjalne ruiny, oczywiście nie ma szansy na coś ciepłego do żarcia i wyspanie się. Ogniska nie rozpalimy i to samo tyczy się z nocnej warty, każdy będzie ją odbębniał.

Iron rzuciła okiem na horyzont po prawej i lewej a także na ile się dało w przód. - Jakbyśmy wiedzieli chociaż jak ta zasrana osada się nazywa to moglibyśmy odbić do innej, no ale nie wiemy. Tak samo życie było by teraz łatwiejsze gdybyśmy mieli przynajmniej dwa kucyki zaopatrzone w Pip-Bucki, no ale niestety mamy tylko lil' miss White. - rzuciła Star spojrzenie mówiące "Przekonaj ją by została zwiadowcą. Wierzę w ciebie." Po tym uśmiechnęła się kącikiem ust znów rozglądając się pomału dookoła. - Macie jakieś pomysły co można w tym planie zmienić albo poprawić?
[Obrazek: cgnimLq.png]
Odpowiedz
Klacz wzdrygnęła się lekko, gdy Blue położyła kopytko na jej ramieniu, ale po chwili się lekko uspokoiła. Jeżeli w ogóle można było mówić o 'uspokojeniu się' w jej aktualnym stanie. Wyglądało na to, że trójnoga próbuje coś powiedzieć, ale nie może. Otwierała pyszczek, ale żaden dźwięk z niego nie dochodził.

Xander skończył swoją pracę przy zamku i wycofał się z obrożą w kopytach. Light natychmiast cofnęła się parę kroków, oddychając głęboko i szybko, jakby nagle wynurzyła się spod wody. Niepełnosprawna spojrzała na dwójkę medyka i zebrę, a potem na Blue, próbując opanować oddech. Położyła uszy po sobie i pokręciła lekko pyszczkiem, siadając w miejscu nieco bliżej klaczy, a dalej od reszty. Spojrzała się w ziemię, dalej nic nie mówiąc.

Sharp tymczasem zajął się dokładnym przeszukiwaniem nieprzytomnego bandyty.
Matematyka wcale nie jest trudna. Po prostu jesteś debilem.
Odpowiedz
Blue siedziała z kopytem podniesionym w górze. Tam gdzie przed chwilą znajdowało się kopytko klaczki, teraz była tylko pusta przestrzeń. Blue patrzyła się ze smutkiem w oczach na trójnogiego koczyka. W ciągu pięciu lat swojego życia w piekle na pustkowiach widziała wiele takich kucy. Kucy skrzywdzonych w najbardziej dotkliwy sposób. I za każdym razem, nie zależnie ile razy się z kimś takim spotykała, nie mogła uwierzyć, że był na tym świecie ktoś zdolny aż do takiego okrucieństwa. Blue w tym momencie miała wielka ochotę załadować broń i iść wystrzelać całą tamtą osadę ze wszystkich siedzących tam skurwysynów.

- Rozumiem... - wyszeptała Blue spuszczając głowę w dół i zatrzymując swój wzrok na ziemi przed nią zamilkła na chwilę – Rozumiem że nie chcesz o tym mówić. Nie będę cię więcej pytać. Ale mogę ci obiecać, że dopóki ze mną podróżujesz, włos ci głowy nie spadnie. - odrywając głowę od ziemi podniosła głowę do góry i spojrzała prosto na klaczkę – I zapewniam cię, nie spocznę dopóki każdy odpowiedzialny za to nie odpowie za swoje czyny.

Wstając, Blue powróciła do swoich torb siadając przy nich. Podnosząc kopyto do góry, przyłożyła je do swojego polika. Odrywając je od niego, Blue spojrzała na nie. Było ono mokre.
[Obrazek: signature.php]
Odpowiedz
Rainfall stwierdziła, że jest zbyt tępa na rozmowę o takich ważnych sprawach, więc postanowiła siedzieć cicho dopóki dwie klacze czegoś nie ustalą.
Pięć warunków dobrego tłumaczenia:
Pierwszy: Znajomość języka i umiejętne jej wykorzystanie
Drugi: Możliwość poświęcenia się tłumaczeniu w czasie wolnym
Trzeci: Niewyobrażalny zapas chęci oraz samozaparcia
Czwarty: Znajomość uniwersum
Piąty: Odczuwanie przyjemności z tego, co się robi.

Każdy z tych warunków można porównać do części w mechanizmie zegarka: Brak jednej z nich powoduje zatrzymanie się całości.


Opad: Konioziemia - Projekt Horyzonty!
Odpowiedz
Starweave patrzyła na Rainfall, do której nic a nic z tego co mówiła, najwyraźniej nie dotarło. Widziała że ma problemy z przeanalizowaniem jej wypowiedzi i po prostu nie wie co ma odpowiedzieć. Na dobrą sprawę Starweave także nie wiedziała, jaką odpowiedz chciała by usłyszeć, lub co mogła by jeszcze ciemnoniebieskiej powiedzieć.

Z drugiej strony, była to jedna z najlepszy odpowiedzi jaką klacz usłyszała od dłuższego już czasu. Było w Rain coś, co Starweave bardzo się podobało. Jej bezpośredniość, jej otwartość, jej szczerość i prostota. Rainfall nie bawiła się owijaniem w bawełnę. Prawdopodobnie nie potrafiła. Styczność z tego rodzaju charakterem był dla Star niezwykle miłą odmianą. Nie musiała się ona doszukiwać ukrytego znaczenia jej słów. Uważnie analizować mimikę twarzy, śledzić drobne ruchy kopytek i czytać z jej oczu. Po prostu miała przed sobą kucyka, który zawsze był sobą. Prawdziwa tak samo za każdym razem w każdej sytuacji.

Oto była cała Rainfall z punktu widzenia Starweave. Spokojna i beztroska. Bo kiedy Star latała wzdłuż całej karawany , łamiąc swój kark setką różnych myśli i teorii spiskowych. Rain wolna od wszelkich zmartwień, od tak po prostu, cicho tu na tyłach wykonywała swoją pracę. Jednoróżka przez chwilę zastanawiała się nad złymi jak i dobrymi stronami takiego funkcjonowania. Z jednej stront przesadny optymizm mógł być katastrofalny. Z drugiej tak bardzo pasował on do Rainfall. Z trzeciej natomiast, poddanie się władzy i pozostawienie myślenia innym kucykom było dość kuszącą propozycją. Oczywiście nie dla takiej postaci jak Starweave. Chociaż klacz poczęta w Stajni, przez lata żyła pod pantoflem nadzorczyni i jej dyktatury. Pozwalało to Star w pewnym sensie zrozumieć drugą klacz.

W końcu doszła do prostego wniosku, że głupiutka klacz jest po prostu słodka. Nie wyglądało na to by miała ona w konkretny sposób zacząć rozmowę. Na szczęście wyratowała ją Iron. Star wyszła trochę przed Rain, rzucając okiem na wspomnianą klacz. Jej wzrok szybko powędrował w okolice klamer i pasów. Które z kolei uciskały pewne części ciała kucyka, wybrzuszać je w konkretny sposób. ”Iron też fajna.” Pomyślała klacz schodząc myślami z tematu. ”Gdyby nie była taka pogrzana i uspokoiła by się z tą swoją tęsknotą za dawnym życiem. Była by jeszcze fajniejsza. A tak to jest tylko...” Klacz rozgoniła swój nagły natłok niechcianych myśli, skupiając się na wypowiedzi klaczy. Większość przeleciała jej między uszami, poza bezsensownym pomysłem z wysłaniem zwiadowca.

- Iron bądź do cholery poważna, dobrze? Ja się martwię. Lada moment możemy znaleźć się w nie lada tarapatach, a ty zakrzątasz sobie głowę jakimiś bzdurnymi pomysłami. – Skarciła ją jednoróżka. – Nie wyślemy zwiadowców, sami nas odnajdą. Nie ma mowy aby jakiś kucyk się teraz odłączył i szedł samotnie przez pustynię.

Odpowiedz
Light powoli uspokajała oddech, wciąż wpatrując się w ziemię. Ziemię na której wszystko było martwe. Spojrzała na klacz. Oczy trójnogiej były pełne różnych emocji, były w nich łzy. Emocje, które młodszy kucyk trzymał w sobie wypływały teraz na zewnątrz wszystkie na raz.
Blue otrzymała od uciekinierki tylko jeden gest. Było nim ledwo widoczne pokręcenie pyszczkiem.
"Nie, nie rozumiesz."



Ogier przerwał na chwilę przeszukiwanie leżącego kucyka i obserwował sytuację nieopodal. Ogier wiedział, że jego obecność niechybnie pogorszyłaby sprawy. Musiał tutaj pozostawić Blue samą. Light wydawała się jej w jakiś sposób ufać... a biorąc pod uwagę jak tu przybyły i widząc wszystkie szczegóły, ciężko było aby wyglądało to inaczej. Jednakże wyszło też na to, że źle ocenili stan psychiczny trójnogiej...

Medyk widział już podobne przypadki. Kucyki, którym stała się krzywda wielka, że zostawiała blizny na całe życie. Ktoś by pomyślał, że, ze wszystkich możliwych kucyków, akurat medyk będzie na taki widok uodporniony. Nie można się było bardziej pomylić. To zawsze bolało. A zwłaszcza świadomość, że nic dla takiego kucyka nie można zrobić. Musiał sobie poradzić z tym sam, nie było cudownego leku czy zaklęcia. Magia medyczna nie potrafiła leczyć umysłów. Nie potrafiła wyleczyć z nienawiści, traumy, nieufności... nawet zaklęcia rzekomo leczące uzależnienia działały tylko na organizm. Psychika pozostawała. Wielu stwierdziłoby, że tak było lepiej... ale nikt nie był w stanie powiedzieć tego w oczy komuś takiemu jak Light.

Sharp patrzył ze smutkiem na nieudane próby Blue. Nie dało się w tej chwili jej pomóc... co wcale nie oznaczało, że należało przestać próbować. Kucyki potrzebowały wsparcia. Sharp widział w jej oczach gdy na niego patrzyła, że on nie może go udzielić. Mógł jedynie wesprzeć Blue...

Medyk wstał i podszedł do klaczy, która wycofała się do swych toreb i siadła tam, zrezygnowana. Ogier nie zastanawiał się wcale. Podszedł i przytulił Blue po raz kolejny tego dnia. Objął klacz, osłaniając ją od wszelkiego zła czyhającego poza obszarem tej tarczy ochronnej tworzonej przez dwa przytulające się kucyki. Przez sekundę zastanawiał się, co może w takiej sytuacji powiedzieć, ale w końcu zdecydował się na wypowiedzenie głośno tego, co sam myślał.
- Nie ujdzie im to na sucho, Blue - powiedział cicho. W jego głosie słychać było smutek i gniew. Za każdym razem kiedy widział ofiarę takiego traktowania miał ochotę wyjąć karabin i zacząć ich szukać - Nie pozwolimy na to - powiedział, przytulając klacz mocniej dla podkreślenia swoich słów. Takich zwyrodnialców było wśród ich gatunku zdecydowanie zbyt wielu. I należało tę liczbę zmniejszyć.
Matematyka wcale nie jest trudna. Po prostu jesteś debilem.
Odpowiedz
Xander pracował wytrwale nad zamkiem choć sama "klientka" nie ułatwiała mu pracy. Pogodny nastrój w jakim był jeszcze chwilę temu szybko prysł pod wpływem zachowania klacz. Przez moment młodzikowi wydawało się że klacz zaraz zemdleje, na szczęście nic takiego się nie stało. Trójnoga klacz się bała nie był pewien czego dokładnie, czy jego samego, czy może kontaktu. Przez to wszystko zebra stała się podenerwowana, bo nigdy nie wiadomo co może zrobić przestraszony kucyk.

Wreszcie obroża ustąpiła, zamek się otworzył, a Xander mógł spokojnie zdjąć metalowe ustrojstwo z szyi kucyka. Kiedy ściągną obroże z szyi klacz ta niemal odskoczyła od niego. W pierwszej chwili ugodziło go to. "Witaj codzienności, Pomagam jej, a ona wstrzymuje oddech jak gdybym był jakąś pierdoloną zarazą..." Dopiero po chwili zobaczył jak patrzy ona zarówno na niego jak i na Sharpa, uderzyło go również pytanie które chwile wcześniej Blue zadała trójnogiej. "Aaaa... Biedaczyna, pewnie ją zgwałcili i dlatego tak reaguje."

Xander wiedział że w takiej sytuacji nie ma co się pchać, Blue starała się już pomóc. Wyciągnął z obroży swoje narzędzia i schował je do futerału, który zwinął chwilę potem. Podniósł zawiniątko i włożył je do juku. Wstał bez słowa, podniósł obroże i podszedł nieco bliżej nieprzytomnego bandyty, odsuwając się jednocześnie od niepełnosprawnej klacz. Siadł tam obserwując co się dalej dzieje, czekając przy okazji na medyka który pocieszał swoją przyjaciółkę kolejnym uściskiem.
Odpowiedz
Wypowiedź Star spłynęła po niej niczym woda po kaczce i uczyniła Iron spokojniejszą niż dotychczas, zebrała się i spokojnym głosem zaczęła mówić - Czy ty w ogóle słuchałaś? Nie mówię o wysyłaniu kogoś teraz tylko o zbliżeniu się na stosunkowo bezpieczną odległość do osady oraz zrobienia w jej pobliżu postoju. - tutaj mocniejszym, wprost rozkazującym głosem dodała - Oturaj się Starweave. Musisz teraz jasno myśleć i chyba domyślasz się że jakiekolwiek zejście z kursu spowoduje że tamta druga grupka będzie mieć problem z znalezieniem nas - "co nie było by z resztą takie złe..." dodała w myślach ale postanowiła zagrać rolę praworządnej i dobrej klaczy.

- Musimy dotrzeć w pobliże osady i gdzieś tam się zatrzymać. Owszem ten pomysł brzmi prawie jakbyśmy mieli podejść bez broni z transparentem "Free Slaves and stuff" ale do momentu gdy nie dostaniemy wsparcia nie mamy zbytnio innych alternatyw, po drugie jeśli będziemy w stanie obserwować z oddali osadę to mamy pewne plusy.
Spojrzała na Star wzrokiem mówiącym "I tak wyprzesz się tego planu ale było miło spróbować" - Jedyne co możemy teraz zrobić to iść prosto na tą osadę. Gdy zobaczymy ja na horyzoncie zatrzymamy się i będziemy utrzymywać pozycje.

- Na wojnę podjazdową jest nas zdecydowanie za mało a wsparcie może dotrzeć w stanie "do połatania" więc nie mamy zbyt dużo alternatyw. - po chwili dodała - Wiem że się martwisz o nas i resztę ale uwierz mi Starweave, bieganie w kółko i biadolenie na pewno nie poprawi naszej sytuacji, musimy zacząć myśleć i na miarę naszych skromnych możliwości działać. - wpatrzyła się w Star ale po chwili pokiwała głową na boki i zaczęła się rozglądać na boki. - Z resztą wasza rasa jest inteligentniejsza i wiesz co robić.

Błagam nie panikuj... - przemknęło przez głowę klaczy - Tylko nie panikuj Star, panika nas zabije.
[Obrazek: cgnimLq.png]
Odpowiedz
White była wielce uradowana, że mogła iść niemalże równym tempem, co reszta karawany. Odnosiła dziwne wrażenie, że jest tutaj zbędna, lecz nie potrafiłaby się do tego przyznać. W jej stanie może być co najwyżej przynętą lub darmowym posiłkiem dla jakiejś poczwary. Miała wielką nadzieję, że nie będzie to ghul. Nie trawiła ich. Aż za bardzo.

- Muszę im pokazać, że jestem przydatna. W końcu... już dość sobie narobiłam... zapewne złej opinii u tutejszych kucyków - powiedziała cicho do siebie. - Muszę wziąć się w garść - dodała trochę głośniej i pewniej. - Ale najpierw muszę im się pokazać i zebrać na siebie wszystko na siebie - cała jej pewność nagle prysła, lecz nie powstrzymało jej to przed ruszeniem do kucyków na przodzie. Miała nadzieję na to, że podejdzie tam na spokojnie, aby się nie narzucać. Tak też postanowiła zrobić.
(Pisane z telefonu.)
[Obrazek: QJUCOAG.jpg]
Odpowiedz




Użytkownicy przeglądający ten wątek: 3 gości