Ocena wątku:
  • 4 głosów - średnia: 5
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Pustkowia Equestrii 2.0
- Hej... Nie trzeba być złym! - April spojrzała na Amity urażona. - To dobry budynek, stabilny, ale nie uśmiecha mi się spanie na deskach.

Jęknęła a potem popatrzyła na oboje.

- Myślałam, że chcesz bym pozwoliła twojemu ogierowi coś zaproponować, co mamy zrobić. Nie fochaj, że cie nie zrozumiałam...

Czuła się urażona takim trakowaniem. Przecież nie chciała niczego złego zrobić. C... Czy oni ją tak zostawią? Bardzo jej się to nie podobało. Położyła po sobie uszy i spróbowała podejść ostrożnie o krok.

- P... Przepraszam... Nie bądźcie na mnie źli... Prosze...
Odpowiedz
White ledwo co usiadła, to już musiała słuchać czyjegoś narzekania na jej zachowanie. Powoli już ją to irytowała, no ale co mogła zrobić? No nic nie mogła.

- Proszę o wybaczenie. Byłam akurat zajęta i nic nie słyszałam - powiedziała ze słyszalną w głosie nutką ironii oraz fałszywej słodkości. Klacz wstała, a następnie oddaliła się na nieznaczną odległość od wozów i najemnika, po czym ponownie usiadła, tym razem wyjmując swój instrument i oglądając go.
[Obrazek: QJUCOAG.jpg]
Odpowiedz
Iron nie miała ochoty stać w jednym miejscu, nie miała ochoty ciągnąć tego złomu! Chciała by się wyrwać z przed tego gruchota, z tej pustyni, z tej karawany i zasiąść w barze, zapalić, zagrać w karty i zacząć oglądać się za fajnymi tyłkami! Ale nie, jej ułomność rasowa jej na to nie pozwalała.

Gdyby jej spojrzenie mogło podpalać przedmioty albo chociaż powodować nagłe eksplozje to ostatni wóz na pewno by już nie istniał. Jedyne co jej było teraz do szczęścia potrzebne to Star prosząca żeby się nie ruszała, no ale zabijanie w biały dzień współpracowników nigdy nie wychodzi na dobre to po pierwsze, a po drugie to to że to była Star... to było coś innego. Tak trochę bardzo było by Iron takowej istotki szkoda.

- Dobra dobra, pomijając wszelkie fakty które mówią że znów to akurat ja jestem konikiem pociągowym mam tylko jedną prośbę. - klacz rzuciła okiem na nóż i swoją ulubioną broń przyboczną. - Powiedz mi tylko kim jest mój nowy towarzysz podróży. Czy mogę go terroryzować? Czy mogę go zabić jeśli trzeba będzie? I jak bardzo powinnam tego ciecia pilnować? - Klacz rzuciła środkowe pytania z entuzjazmem i uśmiechem ale pozostałe zadała zwyczajnym tonem.
Przy okazji po głowie zaczęła krążyć jej pewna myśl.

świetna odpiska, 3/10.
[Obrazek: cgnimLq.png]
Odpowiedz
Klacz już niemal uporała się z wszystkimi mocowaniami, które miały uwięzić noszącego je kucyka w dość przykrym obowiązku. Zamknęła oczy gdy słuchała tego co mówiła popielata towarzyszka. Była otwarcie zażenowana jej zachowaniem, oraz brakiem jakiejkolwiek subtelności. Wiedziała iż taka po prostu była natura Iron i nic nie można było na to poradzić. Tak więc nie udzielając jej ani słowa wyjaśnień, wróciła do pracy, sprawdzając i poprawiając jeszcze raz wszystkie pasy.

- Nowym ogierem do pomocy przy karawanie. – Opowiedziała prosto po chwili patrzenia pustym wzrokiem przed siebie. – Dobrze, teraz ty. – Powiedział cicho odwracając się w stronę ogiera. – Drogi... przyjacielu. Podejdź tu proszę i ustaw się tak jak Iron.

Odpowiedz
Jeniec spojrzał się na Star wzrokiem, który nie zdradzał praktycznie niczego, po czym podszedł we wskazane miejsce. Powoli, bez siły w swych ruchach, ale i bez protestów. Ustawił się tak jak klacz obok niego, wzrok spuszczając w ziemię. Jeżeli była jedna rzecz wyrażana przez jego mowę ciała, było to zrezygnowanie.



Starszy najemnik spojrzał się z konsternacją na młodą klacz, ale nic nie powiedział. Miał ważniejsze sprawy na głowie niż mało ogarniętego kucyka, który, jak pamiętał, wczoraj był kompletnie pijany. Ogier wrócił do przygotowywania brahminów do wyruszenia, nie zwracając zupełnie żadnej uwagi na White.



Wzrok Amity złagodniał, gdy zobaczyła reakcję April. Pyszczek młodszej klaczy wyrażał zaskoczenie i konsternację, ale nie ruszyła się ona, wciąż stojąc w odruchowo defensywnej pozycji między jednorożcem a swoim ogierem. Amity niemalże podskoczyła, gdy Picky pogładził jej grzywę kopytem, uśmiechając się do swej żony. Ogier skinął lekko głową w geście, który musiał coś oznaczać dla tej dwójki. Amity westchnęła.
- Proszę tylko, żebyś uszanowała wybory innych - powiedziała cicho. Picky wyszedł zza niej, skanując pomieszczenie wzrokiem, ale i unikając podchodzenia do starszej klaczy.
Matematyka wcale nie jest trudna. Po prostu jesteś debilem.
Odpowiedz
- Dooooobrze~! - Zgodziła się śpiewnie i uśmiechnęła się widząc, że parka nie jest zła. - Toooo... To co dokłądnie zrobimy? - niemal zaszczebiotała radośnie, choć wciąż z pewną nutą smutku. - Amity mówiła o przeszukaniu domu, co najpierw?

Teraz, kiedy widmo zostania samą zostało zażegnane, mogła znowu być weselsza. Przeszła sie po pokoju unikając zamkniętych drzwi i przyglądajac się dla pewności swojemu urządzeniu mapującemu.
Odpowiedz
Tak jak poprzednio i tym razem Star nie miała żadnych problemów z przypięciem kucyka do wozu. Gdy tylko „dopięła swego” spojrzała po obu zaprzężonych kucykach, zastygając przez chwilę w zamyśleniu. Przypomniało jej się, że ogier chciał wodę, a ona odebrała coś podobnego dużo wcześniej przeszukiwanemu kucykowi. Jako że nie miała teraz najmniejszej chęci szperać po skrzyniach, wylewitowała ów manierkę z wodą ze swoich juków, zawieszając ją na szyi najnowszego kucyka w karawanie.

- Wybacz, że to mówię, ale jeśli nas zaatakują, to w obecnej sytuacji nie będziesz miał najmniejszych szans. – Powiedziała do niego szeptem, zbliżając pyszczek do jego ucha. – Ale jeśli oddalimy się wystarczająco i dotrwamy do twojej zmiany, ja dotrzymam swojej części umowy. – Powiedziała oddalając się od niego. – Pod warunkiem, że ty dotrzymasz swojej. Pamiętaj co powiedziałam na temat obozu.

- Starweave nie czekając na odpowiedzi, ruszyła na przód karawany, mijając po drodze inne wozy i kucyki chwilowo zajęte odpoczynkiem. Miała zamiar spotkać się tam z jednym ze starszych najemników. Gdy takowego tam została, pogalopowała ku niemu, dając proste skinienie.

- Myślę, że sprawy organizacyjne są już za nami. – Powiedziała uśmiechając cię przez chwilę sympatycznie. - Czas nagli, ruszajmy. Musimy czym prędzej mnąc zajęty obóz i ruszyć w dalszą drogę.

Odpowiedz
Ogier od razu wziął ostrożny łyk darowanej wody, kiwając głową ze zrozumieniem. Jednakże tegoż kiwnięcia zrozumienia klacz jednorożca nie miała już okazji zauważyć, gdyż udała się do pierwszego wozu. Nieopodal najspokojniej w świecie siedziała White, dokonując inspekcji swego cennego instrumentu.

Starszy najemnik skinął Star głową na powitanie.
- Już ruszamy - stęknął, zacieśniając poluzowany pasek na uprzęży jednego z bragminów. Po paru sekundach kucyk odsunął się od uprzęży, oceniając swoją pracę - Wszystko dobrze? - zapytał się dwugłowej istoty, która odpowiedziała dość lakonicznie, bo jedynie skinięciem jednej z głów, zaszczycając ogiera jedynie krótkim spojrzeniem.

- Dobrze, idziemy! - rzucił ogier do brahminów. Po kolejnej krótkiej chwili, koła wozów zaczęły leniwie się kręcić, ruszając karawanę do przodu. Nie był to szybki środek podróży, niewątpliwie miało minąć jeszcze wiele godzin zanim będą mieli szansę dotrzeć do swego celu, jakikolwiek by to cel nie był.



Małżeństwo spojrzało się z lekkim niepokojem na klacz, ale po chwili dwa kucyki też się nieco rozpogodziły.
- Powinniśmy przeszukać resztę pomieszczeń na dole. Budynek jest tylko częściowo zniszczony, ale zagnieżdżenie się tu tego... stworzenia sugeruje raczej, że od dłuższego czasu opuszczony - stwierdził Picky, rzeczowo. Jego żona przytaknęła mu, od razu biorąc się za przeszukiwanie pomieszczenia w którym się znajdowali.

Po zaledwie kilkunastu sekundach, Amity wyciągnęła głowę z którejś z szafek, trzymając w pyszczku kapsel. Jej mąż uśmiechnął się na ten widok, jednak samemu na razie nie dołączył do przeszukiwania terenu, jakby czekając na coś.
Matematyka wcale nie jest trudna. Po prostu jesteś debilem.
Odpowiedz
April Spróbowała pomóc Amity i kręcąc zadkiem, niby naturalnie dla klaczy o jej figurze a niby nieco za wysoko unosząc ogon, zajrzała pod meble a potem na nie, zamiatając tam magią. Jeżeli cokolwiek znalazła (prócz kurzu i brudu), zaprezentowała to młodemu małżeństwu.

- Picky? Nie dołączysz? - spytała go lekko z wyrzutem, lekko z prośbą. - Niestety nie znam się aż tak na szukaniu, raczej kupuję co mi potrzeba jak się da... - zadrobiła kopytkiem zawstydzona.
Odpowiedz
Picky skinął głową i ruszył do szukania, zajmując przeciwny kraniec pokoju niż dwie klacze, chcąc prawdopodobnie przyspieszyć prędkość poszukiwań. Kucyki zaglądały do każdego zakamarku w którym mogło coś się ukryć.

April widziała jak Amity ogląda parę znalezionych rzeczy, rzucając je na łóżko. Sama klacz jednorożca nie miała wiele szczęścia. Pod szafką znalazła jedynie brud, żelazko w stanie ledwo pozwalającym poznać, do czego kawał metalu służył, oraz pustą butelkę po mleku.



Minęło parę długich godzin. Karawana leniwie poruszała się do przodu. Droga była daleka, a wozy nie były demonami prędkości. Fakt, iż jeden z kucyków ciągnących ostatni wóz cały czas się potykał i próbował oszczędzać jedną ze swych tylnych nóg, nie przyspieszał podróży.

Południe dawno już minęło, ale krajobraz otaczający karawanę ani myślał się zmienić. Jedynymi odgłosami niosącymi się po okolicy były stukot kół i okazjonalne krótkie wymiany słów między kucykami idącymi obok nich.



Iron ciągnąc wóz wraz z tajemniczym ogierem miała o wiele więcej roboty niż przy robieniu tego wraz z Rainfall. Kucyk nie miał siły do wykonywania takiego zadania dłużej niż przez kilkadziesiąt minut, a i wtedy nie odznaczał się kondycją. W tej chwili potykał się i usiłował za wszelką cenę nie stawiać swej wagi na prawą tylną nogę. Powstrzymywał się od wygłoszenia jakiegokolwiek protestu głośno, ale było jasnym, że nie jest to zadanie dla niego.



Świadomość Blue powoli wracała. Pierwszym co klacz zauważyła był fakt, że leżała wciąż na wozie, jednakże tenże pojazd w tej chwili był w ruchu. W tamtej właśnie chwili lewe tylne koło wozu wpadło w jedną z niezliczonych dziur w drodze. Wyglądało na to, że ta była głęboka nieco ponad średnią, gdyż całym ładunkiem, wraz z klaczą jednorożca, zatrzęsło na tyle mocno, że wszelkie resztki snu zostały natychmiastowo wypędzone z jej głowy.

Drugą rzeczą która dość rzucała się w oczy był ogier w którego była wtulona, oraz koc ich przykrywający. Wyglądało na to, że Sharp wciąż spał, albo przynajmniej nie zauważył, że niebieska już się obudziła.
Matematyka wcale nie jest trudna. Po prostu jesteś debilem.
Odpowiedz




Użytkownicy przeglądający ten wątek: 48 gości