Ocena wątku:
  • 4 głosów - średnia: 5
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Pustkowia Equestrii 2.0
Robot zamrugał jakąś diodą, stojąc sobie i czekając na cud, by po chwili zabuczeć ponownie.

- Wizytator. Poziom autoryzacji Delta… - w pomieszczeniu rozległ się przeraźliwy huk, który sprawił, że wszystkim obecnym kucom zaczęło piszczeć w uszach. Nie było jasne, czy robot mówił dalej czy nie, nikt w pomieszczeniu przez chwilę nie słyszał nic.

Sharp podniósł broń do pyska, czując przypływ paniki. Co ta Rain sobie myślała?! Chuj jeden wie co te ustrojstwo teraz zrobi… Ku uldze medyka, nie zrobiło jednak nic. Stało tylko i czekało, za nic sobie robiąc wycelowaną w nie broń.

Gdy piszczenie w uszach w końcu zaczęło ucichać, a robot wciąż nie zdawał się chętny ich rozstrzelać, Sharp rzucił Rain mordercze spojrzenie. 

- Wizytatorów uprasza się o nie naruszanie mienia należącego do kompleksu. Rachunkiem zostanie obciążone Ministerstwo Morale.

A jedynym zyskiem z tego całego zamieszania było to, że syrena przestała wyć. Oraz to, że nikt ze zgromadzonych nie słyszał huku, który rozległ się poziom nad nimi...


***

- Kurwa panie, coś pan?! - Xander usłyszał krzyk starszej klaczy z korytarza, ale krzyk nie zdawał się być poparty żadnym działaniem z jej strony. Strome schody, dzięki ostrożności młodzika, zaprowadziły go na poziom niżej niemalże bezwypadkowo. Znalazł się on w pomieszczeniu niemalże identycznym do powyższego. Ciasne schody pod kątem bardziej przypominającym drabinę prowadzące w górę i w dół, oraz zamknięte, drewniane drzwi prowadzące do dalszych pomieszczeń obecnego poziomu schronu.
Matematyka wcale nie jest trudna. Po prostu jesteś debilem.
Odpowiedz
Rainfall zdawała się nie mieć większego problemu z nagłym, wielkim hałasem, jaki się rozległ po jej strzale. Szczerze mówiąc, miała głęboko w zadzie że prawie rozwaliła bębenki połowie jej drużyny; próby zrobienia czegokolwiek kiedy ten alarm darł się na cały regulator nie skończyłyby się dobrze tak czy inaczej.

W końcu mogąc myśleć trzeźwo, Rainfall przeszła w stronę najbliższego wyjścia, chowając broń do kabury. Spojrzywszy na Sharpa, klacz ziemna przewróciła oczami i nie zatrzymując się nawet na chwilę odrzekła mu mimochodem:

- Morale-Srale. Stojąc tu bezczynnie nic nie wskóramy, a ta kupa złomu też zdaje się nie być zbyt pomocna. Ja idę sprawdzić, co jest dalej. Kto nie chce tutaj zgnić - zapraszam ze mną.

Po tych słowach klacz ziemna zwyczajnie udała się w stronę najbliższych drzwi.
Pięć warunków dobrego tłumaczenia:
Pierwszy: Znajomość języka i umiejętne jej wykorzystanie
Drugi: Możliwość poświęcenia się tłumaczeniu w czasie wolnym
Trzeci: Niewyobrażalny zapas chęci oraz samozaparcia
Czwarty: Znajomość uniwersum
Piąty: Odczuwanie przyjemności z tego, co się robi.

Każdy z tych warunków można porównać do części w mechanizmie zegarka: Brak jednej z nich powoduje zatrzymanie się całości.


Opad: Konioziemia - Projekt Horyzonty!
Odpowiedz
Gdy słuch Blue wrócił do normy odwróciła się ona do Rain patrząc się na nią przez chwilę. Gdy się upewniła ze robot nie wyciągnie z ich zachowania jakiś złych wniosków, odwróciła się ona z powrotem do maszyny.

- Przepraszam za kłopoty. - powiedziała klacz do puszki wiszącej w powietrzu przed nią - Obiecuję, że zrobię wszystko by ministerstwo potrąciło to z jej wypłaty.

Zastanawiała się ona chwile nad uprawnieniami nadanymi im przez maszynę. Już nawet sprzątaczki miały większe uprawnienia. Ale nadal, nawet to powinno im dać jakiś dostęp. Zerkając na Shara stojącego obok niej odezwała się on do przyjaciela.

- Sharp, nie wypił byś ze mną herbatki? - zapytała się ona przyjaciela i nie czekając na jego odpowiedź zwróciła się się z powrotem do robota. - Czy mógł byś nas zaprowadzić do pomieszczeń socjalnych. Woleli byśmy poczekać aż ktoś się nami zajmie w miejscu gdzie można na czymś usiąść i napić czegoś.
[Obrazek: signature.php]
Odpowiedz
 Starweave wpatrywała się jeszcze tak perz kilka sekund w Rainfall. 
 
- Na miłość wszechmocnej Celesti! Rain! Chodziło oto by było ciszej. – Powiedziała z bólem, wciąż dudniło jej w uszach. Dopiero po chwili wpadła na pomysł, by zwrócić uwagę na robota, będącego przecież integralną częścią systemów bezpieczeństwa w tym miejscu. Robot stał wryty tak jak wcześniej, więc szybko się uspokoiła. Sharp za to wyglądał jak by jego cierpliwość już dawno się wyczerpała.
 
„Ministerstwo Morale” Pomyślała, robiąc wielkie oczy w stronę medyka.  „Co ty możesz wiedzieć o Ministerstwie. Co wy możecie.” Jeszcze większe zdziwienie wywarła na niej reakcja kucyka ziemnego. Starweave miała teraz wybór, iść za wariatem lub zostać z tymi dwoma tutaj.
 
- Jasny… Umm. Przepraszam Inspektorze. Do puki nie jesteśmy wstanie posunąć się naprzód z celem naszej wizytacji. Ja dokonam pobieżnej analizy magicznej tego miejsca w poszukiwaniu dysharmonii energetycznych, które to mogły pojawić się w kompleksie po tak długim czasie. – Kiwnęła głową w kierunku Sharpa, po czym ruszyła za ciemnoniebieską.

Odpowiedz
Xander mimowolnie uśmiechnął się lekko słysząc reakcje starszego kucyka, ale szybko skupił się z powrotem na schodzeniu po stromych schodach. Zajęło mu to chwilę ale w końcu dotarł na kolejne "piętro". Rozejrzał się niewielkim pokoiku i westchną. - Kolejne drzwi i kolejne schody w dół... Zobaczmy więc co tutaj mamy. - Wypowiedział the słowa pod nosem podchodząc bliżej do drewnianego przejścia. - Mam nadzieję że te są otwarte. Nie chaciał bym marnować amunicji na każde takie drzwi... Cholera, szkoda że nie mam łomu. - Rozmyślał na głos próbując otworzyć przejście które miał przed nosem.
Odpowiedz
- Polecenie przyjęto. Prowadzę - zabrzęczał robot, odwracając się do kucyków tyłem i rozpoczynając marsz w kierunku jedynych drzwi prowadzących do wyjścia z pomieszczenia, w którym znajdowała się drużyna.


Sharp zaniemówił na chwilę. Herbatka? Jaka znowu… Przez zmęczenie, dopiero po chwili zrozumiał kolejny manewr, który niebieska klacz wykonała na tym ustrojstwie. Tak jakby miała doświadczenie w radzeniu sobie z takimi cudami. Choć, pewnie miała, tak jak on miał doświadczenie w łataniu dziur w kucach.

W tamtej chwili usłyszał bełkot wychodzący z ust Starweave. Może i ogier nie był wielkim magiem, ale każdy dorosły jednorożec wiedział, że to co mówiła nie miało sensu. A może i miało? Cholera to wie.

- Um, oczywiście - odpowiedział tylko.

Jako, że jedyne drzwi wychodzące z pomieszczenia prowadziły tam, gdzie prowadził ich robot, cała ekipa nie miała wielkiego wyjścia i udała się za kawałem metalu.

***

Drzwi, które Xander miał przed sobą, okazały się otwarte. Prowadziły one do średniej wielkości pomieszczenia, oświetlonego głucho brzęczącymi lampami jarzeniowymi. Pomieszczenie wydawało się mniejsze niż było faktycznie, a to za sprawą rzędów szafek, którymi było wypełnione. Na każdej szafce widoczny był numer. Nie było tu wielkich wątpliwości, Zebra wpadła do szatni. Już ze swojego punktu widzenia mógł zobaczyć, że z pomieszczenia, oprócz drzwi które sam otworzył, prowadziły jeszcze dwa wyjścia. Jedno było kolejnymi pancernymi drzwiami, wyglądającymi na nieruszone od dawna, z kolei drugie nie przypominało w ogóle żadnych drzwi. Był to odstający od reszty ściany jej fragment, którego jednakże przeznaczenie było jasno i wygodnie opisane przez ciemnoczerwony tekst umieszczony nad nim.

“Wyjście do części ogólnej.” 

Po prawej stronie tego przejścia widoczny był duży czerwony guzik, wraz z tekstem “otwarcie awaryjne”.

***

Robot wprowadził grupę do mniejszego pomieszczenia, przypominającego bardziej normalne biuro niż magazyn znajdujący się po drugiej stronie. Na jednej ze ścian zawieszono kilka obrazów przedstawiających zielone krajobrazy przedwojennej Equestrii. Po prawej stronie od drzwi znajdowało się biurko w kształcie litery L, na którym niewinnie brzęczał standardowych rozmiarów terminal, obok którego leżał stos nienagannie ułożonych w organizerze czystych kartek. Naprzeciw drzwi znajdował się stolik z ekspresem do kawy, automat z przekąskami, oraz pojedynczy fotel.

Bezpośrednio za biurkiem znajdowało się kilka rzędów szafek na akta, przerażających rozmiarów drukarka, oraz półka z książkami. W rogu stała stacja dokująca dla robota. Wyglądało na to, że ich komitet powitalny używał jej regularnie.

Oprócz tego, pomieszczenie nie wydawało się posiadać żadnych widocznych wejść ani wyjść, poza drzwiami przez które weszli.
Matematyka wcale nie jest trudna. Po prostu jesteś debilem.
Odpowiedz
Chcąc nie chcąc, wszyscy skończyli razem w tym samym pomieszczeniu. Żadnych innych drzwi po prostu nie było. Starweave spodziewała się o wiele więcej po pomieszczeniach socjalnych. Jadalni, kuchni, stoiska z przekąskami, a tu proszę, nie ma nawet gdzie posadzić swój zad. Było tylko jedno krzesło, na którym i tak zaraz usiądzie Blue przy terminalu. Rozejrzała się ostrożnie dookoła, na pyszczku miała taki grymas jak by chciała zaraz powiedzieć „co i to wszystko?” Wzrok jej zatrzymał się na obrazach, do których podeszła bliżej. Piękne obrazy, przedstawiające piękno idealnego świata kucyków który dawno przeminął. Świata, gdzie wszyscy byli szczęśliwi z Celestią i Luną wznoszące codziennie słońce i księżyc. Wizje te napawały ją radością i optymizmem. 

Automat z przekąskami również chwilowo wzbudził jej zainteresowanie. Dzięki wdzięczności uratowanych kucyków na powierzchni, brzuch maiła pełny, więc tylko pobieżnie przejrzała jego asortyment. Czasami w automatach była też amunicja. 

Książki również wzbudziły jej ciekawość. Na niektórych tomach można było nieźle zarobić. Jedne zawierały cenną wiedzę, Inne z kolei były po prostu interesujące.  Gdy jednak spostrzegła ekspres, szybko odwróciła się w stronę robota. 

- Mógłbyś nam zrobić po jednym kubku kawy dla każdego? – Powiedziała do robota, po czym z powrotem wróciła do analizowania obrazów, które tak mocno ją absorbowały.

Odpowiedz
Blue weszła do pokoju za robotem zatrzymując się mniej więcej na jego środku. Rozglądając się do dokoła jaj wzrok zatrzymał się na biurku. Jednak pójście w kierunku herbaty było dobrą decyzją. Pozostał tylko jeden metalowy problem.

Rozglądając się dalej po pokoju jej wzrok padł na jej towarzyszy z których jeden właśnie zamawiał kawę u robota. Podsunęło jej to pomysł. Podchodząc do Star stanęła ona obok niej i tez spojrzała się na obraz wiszący na ścianie.

- Nie wiem czy picie 200 letniej kawy jest dobrym pomysłem. – odezwała się Blue cicho do Star – Mam pewien problem w który będziesz mogła mi pomóc. Chciała bym się dorwać do terminala, ale nie będę robiła tego w obecności tego robota, chuj wie jak zareaguje. Musze go odciągnąć od nas. – uśmiechając się spojrzała się prosto na Star – Nie musisz przypadkiem skorzystać z toalety?
[Obrazek: signature.php]
Odpowiedz
- Nie doceniasz jak zaskakująco trwałe potrafią być produkty z tamtych czasów. – Powiedziała, cały czas wpatrując się w obraz.

- Poza tym jestem dorosłym jednorożcem, nie trzeba mnie wyprowadzać do toalety. – Powoli obróciła oczy w kierunku Blue, a na jej pyszczku uformował się mały uśmiech. Następnie odwróciła się w kierunku robota. 

- Porzuć ostatnie polecenie. W tym pomieszczeniu jest zbyt wiele osób by można było komfortowo w nim funkcjonować. Wróć do poprzedniej strefy.

Odpowiedz
Xander ucieszył się nieznacznie gdy poczuł i usłyszał jak zamek w drzwiach zachrzęścił pod jego kopytem, otwierając się bez żadnego problemu. Z dozą uwagi wszedł do kolejnego pomieszczenia wypatrując jakiegokolwiek zagrożenia, jednak na jego szczęście nic nie znalazł. Gdy pokój okazał się w miarę bezpieczny, młoda zebra zaczęła pobieżnie sprawdzać szafki. "A nóż może się coś ciekawego znajdzie." Trochę czasu zajęło mu przejrzenie szafeczek, a cokolwiek przydatnego wrzucał do swoich juków do późniejszych oględzin.

Kiedy skończył z szafkami podszedł do jednych drzwi, a potem do drugich. przyglądał się im i sprawdzał swoje opcje. "Kto robi ukryte przejście a potem je opisuje?" Młodzik przekrzywił lekko głowę patrząc na otwarty panek ścienny który służył za coś w rodzaju wyjścia ewakuacyjnego. "Cóż, najwidoczniej już ktoś używał tego guzika, skoro te drzwi są otwarte." Westchnął w myślach czytając inskrypcję na dużym czerwonym guzikiem. - Pytanie tylko, co teraz? Mam dwoje drzwi... Gdzie iść? - Xander mówił sam do siebie drapiąc się w podbródek. Po chwili wpadł jednak na prosty pomysł - Wpadła bomba do piwnicy, napisała na tablicy S-O-S wście-kły P-I-E-S ...- Gdy skończył dziecięcą wyliczankę to jego kopyto wskazywało na spore pancerne wrota. - Okej. Zaczniemy od tych sporych, a jeśli są zamknięte to pójdę drugimi. - Powiedział sam do siebie i zrobił tak jak planował. Na początek próbując otworzyć wielkie stalowe wrota.
Odpowiedz




Użytkownicy przeglądający ten wątek: 15 gości