Ocena wątku:
  • 4 głosów - średnia: 5
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Pustkowia Equestrii 2.0
- Możemy spróbować. – odpowiedziała Blue na propozycje Rain – Ale najpierw spróbujemy moim, walała bym tamtej dwójki nie ruszać aż nie oprzytomnieją. Sharpa i Star zabieramy tylko w ostateczności. Nie ma tu dużo przejść, powinni być w miarę bezpieczni tam gdzie są. No chyba że następna ściana postanowi się otworzyć…

- Dobra, pokażcie gdzie są te drzwi. Zobaczymy co da się zrobić. - powiedziała Blue kierując się z powrotem w kierunku z którego przyszła rozglądając się za wspomnianymi pancernymi drzwiami.
[Obrazek: signature.php]
Odpowiedz
Wobec braku podjęcia jakichkolwiek istotnych decyzji, grupa powróciła do przeszukanego wcześniej przez Xandera pomieszczenia z szatnią. Sharp i Star nigdzie się nie ruszyli - ogier spał, a klacz siedziała i pałała w przestrzeń spojrzeniem pełnym nienawiści do całego wszechświata, ale zwłaszcza zebr.

Po podejściu do pancernych drzwi, Blue też nie mogła wiele zdziałać. Panel kontrolny wyglądał tylko jak odbiornik, brak było tu przycisków, czytnika kart czy nawet wtyczki do wpięcia PipBucka.
Matematyka wcale nie jest trudna. Po prostu jesteś debilem.
Odpowiedz
Blue podeszła do drzwi przyglądając się im. Były to porządne drzwi. Odwracając się za siebie spojrzała się na pozostałą dwójkę.

- A próbowaliście po prostu zapukać? Może ktoś jest w domu. – zapytała się Rain i Xandera. Widziała że żadne z nich na pewno nie próbowało, ale był to pierwszy komentarz jaki jej do głowy przyszedł. Może to chodź trochę ich rozluźni, bo atmosferę w tym momencie można było ciąć nożem.

Podchodząc do panelu przy drzwiach Blue popatrzyła się na niego. Wyglądało na to, że wszystko w tym schronie było autoryzowane przez zewnętrzne urządzenia.

- Może uprawnienia które robot nam nadał starczą. – odezwała się Blue do reszty – A jak nie to zawsze możemy spróbować za pomocą Pipbucka Sharpa. Mam wrażenie że on ma trochę wyższe uprawnienie. – powiedziała Blue machając swoją nogą z PipBuckiem przed panelem.
[Obrazek: signature.php]
Odpowiedz
Podróż na górę nie przysporzyła im żadnych problemów, ale na widok pancernych drzwi Rain zagwizdała.

- Ja to w ogóle widzę te drzwi po raz pierwszy - odparła w stronę Blue, przyglądając się ich konstrukcji. Nie ma mowy, żeby dało się je wyważyć nawet solidnym kopniakiem. Natomiast propozycja Blue zabrzmiała... no, może nie sensownie, ale w ich obecnej sytuacji mieli dość ograniczoną ilość opcji.

Stwierdziwszy, że spróbować nie zaszkodzi, Rainfall podeszła do wielkich, pancernych drzwi i uderzyła o nie przednim kopytem parę razy.

- Haloo? Jest tam kto? - zawołała, by po chwili odwrócić łeb w stronę Xandera i Blue, wzruszając kopytami.

- Chyba nie... dobra, dasz radę to otworzyć, czy mam iść i przywlec tu Sharpa?
Pięć warunków dobrego tłumaczenia:
Pierwszy: Znajomość języka i umiejętne jej wykorzystanie
Drugi: Możliwość poświęcenia się tłumaczeniu w czasie wolnym
Trzeci: Niewyobrażalny zapas chęci oraz samozaparcia
Czwarty: Znajomość uniwersum
Piąty: Odczuwanie przyjemności z tego, co się robi.

Każdy z tych warunków można porównać do części w mechanizmie zegarka: Brak jednej z nich powoduje zatrzymanie się całości.


Opad: Konioziemia - Projekt Horyzonty!
Odpowiedz
Pukanie do drzwi, zgodnie z przewidywaniami, nie dało wiele. Głuche uderzenia kopyta o metal rozległy się w pomieszczeniu, doskonale słyszalne także w przylegającym do szatni biurze. Starweave, mimo poczucia, że władza nad jej własnym ciałem w końcu powróci, wciąż nie mogła nawet poruszyć głową. Mogła tylko nasłuchiwać reszty grupy, choć gdy skupiła się mocno, mogła wywołać drganie części własnego pyszczka. Coraz większej z każdą przeczekaną chwilą.

Odgłos zbudził jednak leżącego na ziemi ogiera. Ból głowy był jak grzmot w oddali. Wciąż groził, ale medyk mógł go zignorować, póki nie próbował zrobić za wiele. Całość świata na około niego tańczyła wesoło. No tak, Med-X, pomyślał sobie ogier. Powoli podniósł łeb, rozglądając się po pomieszczeniu. Było ono opuszczone, ale słyszał głosy pozostałych z pokoju obok… Uspokojony tą myślą, z powrotem opuścił głowę.

PipBuck Blue nie zrobił wiele. Drzwi w żaden sposób nie zasygnalizowały ani odrzucenia, ani zaakceptowania sygnału.
Matematyka wcale nie jest trudna. Po prostu jesteś debilem.
Odpowiedz
Blue nawet nie była zaskoczona tym, że jej PipBuck nie zadziałał. W końcu uprawnienia gościa nie dają dużo możliwości. Za to była zaskoczona tym, że Rain wzięła jej sugestie na serio. Był to tak komiczny widok, że chwilę zajęło Blue nim jej mózg znów zaczął działać. Opuszczając nogę z powrotem na podłogę spojrzała się na pozostałych.

- Dobra, dużo tu nie osiągniemy. Idę sprawdzić co tam u naszych nie przytomnych. – powiedziała klacz ruszając w kierunku gdzie leżał jej przyjaciel i tamta druga.

- A właśnie. – odezwała się po chwili zatrzymując się – Xander, możesz nie wchodzić w pole widzenia Star? Wolała bym żeby nie miała kolejnego ataku paniki nim postaramy się jej wytłumaczyć to i tamto o świecie w którym żyje.

Po chwili klacz wróciła do podróży w kierunku pokoju w którym się rozdzielili.
[Obrazek: signature.php]
Odpowiedz
Rain nie była zdziwiona, że jej genialny pomysł z zapukaniem do drzwi nie zadziałał. No nic, pozostało jedynie ustosunkować się do planów reszty. Blue zamierzała udać się z powrotem do Star i Sharpa; być może nie był to taki głupi pomysł, zważywszy na to, że Pipbucik tego drugiego mógł skrywać klucz do dalszej eksploracji bunkra.

Przez chwilę najemniczka popatrzyła jeszcze na Xandera, kiwając głową.

- Możesz popilnować tych drzwi jeśli chcesz. Ja idę z Blue - stwierdziła krótko. - W razie czego będę przynajmniej mogła kogoś pociągnąć.

Jak powiedziała, tak zrobiła. Przy okazji, jeżeli Sharp byłby przytomny, to mógłby się podzielić amunicją do rewolweru...
Pięć warunków dobrego tłumaczenia:
Pierwszy: Znajomość języka i umiejętne jej wykorzystanie
Drugi: Możliwość poświęcenia się tłumaczeniu w czasie wolnym
Trzeci: Niewyobrażalny zapas chęci oraz samozaparcia
Czwarty: Znajomość uniwersum
Piąty: Odczuwanie przyjemności z tego, co się robi.

Każdy z tych warunków można porównać do części w mechanizmie zegarka: Brak jednej z nich powoduje zatrzymanie się całości.


Opad: Konioziemia - Projekt Horyzonty!
Odpowiedz
Blue weszła do pokoju rozglądając się po nim. Wszystko było tak jak gdy wychodziła. Ignorując Star, klacz udała się od razu za biurko gdzie leżał jej przyjaciel. Podchodząc do przyjaciela, Blue usiadła na podłodze przy nim chwile go obserwując. Powiedzieć że się o niego martwiła było by wielkim niedopowiedzeniem. Poprawiając koc na nim leżący, popatrzyła się jeszcze chwile na niego po czym odwróciła się z powrotem do terminala na biurku.

- Ok, czas na rundę drugą. – powiedziała do siebie dobierając się ponownie do urządzenie, tym razem bardziej klasycznie za pomocą „kopyt na klawiaturze”.
[Obrazek: signature.php]
Odpowiedz
Xander zabrał ze skrzynki na narzędzia tylko parę cenniejszych rzeczy i schował je do swoich juków. Potem zaprowadził pozostałe dwie klczki z powrotem na górę i do pancernych drzwi, ulokowanych w szatni. Nie mówił nic gdy obserwował poczynania kucyków przy drzwiach. Przyłożył tylko kopyto do czoła, w niedowierzaniu, gdy Rain postanowiła zapukać w pancerne drzwi. "Ona tego właśnie nie zrobiła..." Pomyślał sobie krótko.

Niedługo potem Blue i Rain wróciły do pokoju z Sharpem i Star, a niebieski jednorożec pionstruował zebrę by się nie pokazywał na oczy drugiej klaczy jednorożca. "Typowe... Zostań i pilnuj, nie pokazuj się." Młodzik fuknął i popatrzył na drzwi. "Jak gdyby ten kawał żelastwa miał gdzieś pójść..." Zastanowił się co by tu zrobić. "Na dole jakaś pompa na górze to dziwne biuro... Zaraz... Jest coś jeszcze wyżej. Jestem ciekaw czy to tylko wyjście awaryjne, czy może coś innego."

Popatrzł ponownie w stronę kucyków i się zastanowił. - Hej, Blue! Chcę coś jeszcze sprawdzić, więc idę na górę. - Poinformował tylko grupę i ruszył w stronę schodów, wspinając się na poziomie pomieszczenia strażniczego przez które wszedł, a potem jeszcze wyżej.
Odpowiedz
Xander ruszył na piętro wyżej, wspinając się po stromej klatce. Wyższe piętro nie przywitało go jednak żadnym ciekawym widokiem. Znajdowało się tu tylko małe pomieszczenie, którego ściany zasłaniały duże, metalowe szafki. Wszystkie, oprócz jednej. Jedną ścianę zajmował duży kawał elektroniki z terminalem pośrodku, jednakże wyglądało na to, że ustrojstwo było wyłączone.

Dalej w górę prowadziła prosta drabina, znikając w sklepieniu do pionowego tunelu, oświetlonego słabymi, czerwonymi lampami. Tunel kończył się metalowym włazem kilka metrów nad sklepieniem pomieszczenia, w którym znajdowała się zebra. Wszystko to wskazywało na wyjście ewakuacyjne.

***

Dwie klacze weszły z powrotem do biura. Nic się tu nie zmieniło od czasu ich wyjścia.

Sharp podniósł lekko głowę, spoglądając na Blue. Jego umysł zalewała euforia i mglistość myśli spowodowane działaniem narkotyku. Uśmiechnął się lekko, opuszczając głowę z powrotem. Nic w tej chwili nie było warte wysiłku poruszania się.

***

Blue zabrała się za zabawę z terminalem. Jej wcześniejsze przełamanie zabezpieczeń zdawało się działać, gdyż terminal był zalogowany i nie wymagał od niej hasła. Spis plików był jej już znany, klacz więc stwierdziła, że opisy dostaw śrubek i zębatek nie są lekturą, której należy nadać honor ponownego przeczytania. Na pierwszy rzut oka, to było wszystko czym był terminal: narzędziem pracy jakiegoś biedaka, który miał podpisywać dostawy części i patrzeć się na obrazy na ścianie.

Blue wiedziała już jednak, że w tym terminalu siedziało więcej, niż było widoczne na pierwszy rzut oka. Po sprytnym zastosowaniu kilku komend, lista dokumentów zniknęła, a Blue mogła przejść do rzeczy bardziej interesujących. Kilka chwil grzebania w bebechach systemu ukazało jej drugi poziom logowania. Dzięki swojemu doświadczeniu technicznemu, złamanie go nie było dla klaczy zadaniem niemożliwym, za to z pewnością nie należało też do prostych. Kilka razy terminal prawie ją zablokował, co powodowało konieczność rozpoczęcia zabawy w kotka i myszkę od nowa.

W końcu udało jej się przełamać zabezpieczenia i trafić na drugi poziom.
Na górze ekranu widniał napis “Witaj z powrotem Spice #5.”
Lista dostępnych opcji nie była długa. Znajdowało się tu kilka plików i dokumentów, z czego żaden nie był za długi. Najdłuższe były wpisy wyglądające na wylewanie żali w wykonaniu właściciela terminalu. Narzekanie na nudę i na brak informacji o dalszych zadaniach.


Oprócz tego, terminal zawierał spory zestaw dokumentów.
Częściowo były to kolejne dostawy części, ale widniało tu już więcej niż śrubki i zębatki. Mowa była o przedmiotach naładowanych magicznie, o zaawansowanych obwodach, a także o bliżej nieopisanych “obiektach badawczych”.

Im nowsze dokumenty, tym ciekawsza była ich zawartość. W końcu Blue dotarła do jednego z ostatnich dokumentów. Był on krótki, ale miał o wiele poważniejszy wydźwięk od pozostałych. Zawartość oraz rodzaj pliku wskazywał na to, że został otrzymany zdalnie.

“#1 zleca dostawę obiektu numer 6504 do jednostki Trottingham. Przewóz w jurysdykcji MT. Wykonać natychmiast. Autoryzacja Massa.”

Poniżej tekstu znajdowało się świecące zgniłozielonym kolorem wyświetlacza terminala logo. Na planie koła rozmieszczone zostało 6 symboli, połączonych liniami od jednego do drugiego. Większość z tych symboli była dla praktycznie każdego znana. Motyle Ministerstwa Pokoju, jabłka Ministerstwa Technologii, balony Ministerstwa Morale… każdy symbol oznaczał jedno ministerstwo. W centrum linii łączących symbole znajdował się palący jasnością w oczy półksiężyc.

Za wszystkimi plikami znajdowała się opcja, która dokumentem nie była. Opisana była po prostu “Dostęp wewnętrzny.”
Matematyka wcale nie jest trudna. Po prostu jesteś debilem.
Odpowiedz




Użytkownicy przeglądający ten wątek: 5 gości