25-08-2014, 18:21
Mnie osobiście najbardziej boli fakt, że pewnych kart (a konkretniej jednej karty - wszyscy chyba wiedzą, której) nawet nie mieliśmy okazji zobaczyć zanim dana osoba nie została zaakceptowana. Jak dla mnie jest to naruszeniem niepisanych zasad i etykiety, zwłaszcza że wszyscy musieli dawać swoje karty publicznie zanim w ogóle można było o nich mówić. Nie istniało coś takiego jak uprzednie przekazywanie karty GMowi przez PW, a już kompletnym absurdem jest uzgadnianie karty z tą osobą przed jej ogólnym stworzeniem.
Tyle ode mnie.
Tyle ode mnie.
Pięć warunków dobrego tłumaczenia:
Pierwszy: Znajomość języka i umiejętne jej wykorzystanie
Drugi: Możliwość poświęcenia się tłumaczeniu w czasie wolnym
Trzeci: Niewyobrażalny zapas chęci oraz samozaparcia
Czwarty: Znajomość uniwersum
Piąty: Odczuwanie przyjemności z tego, co się robi.
Każdy z tych warunków można porównać do części w mechanizmie zegarka: Brak jednej z nich powoduje zatrzymanie się całości.
Opad: Konioziemia - Projekt Horyzonty!
Pierwszy: Znajomość języka i umiejętne jej wykorzystanie
Drugi: Możliwość poświęcenia się tłumaczeniu w czasie wolnym
Trzeci: Niewyobrażalny zapas chęci oraz samozaparcia
Czwarty: Znajomość uniwersum
Piąty: Odczuwanie przyjemności z tego, co się robi.
Każdy z tych warunków można porównać do części w mechanizmie zegarka: Brak jednej z nich powoduje zatrzymanie się całości.
Opad: Konioziemia - Projekt Horyzonty!