Ocena wątku:
  • 1 głosów - średnia: 1
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Pustkowia Equestrii
- Nie ważne... zapomnij. Ale jakbyś usłyszała o takiej klaczy to mnie doinformuj. - klacz pozbierała ziółka i inne przedmioty z płachty po czym szybkim i zdecydowanym ruchem wyszarpnęła śliski materiał spod Rain.
- Dobranoc, psychodelicznych koszmarów. - rzuciła po czym wdrapała się na wóz.
Gdy już tam usiadła, położyła obok siebie w zasięgu karabin, pistolet i wbiła nóż w podłogę. Wygodnie się położyła i zaczęła przeglądać różne mniej lub bardziej wartościowe rzeczy z swoich juków. Po jakimś czasie uprzątnęła graciarnię i wyciągnęła swoje karty czegoś jednak jej brakowało...
- Gdzie są kurwwwwa moje Guns & Bullets? - Na chwilę się zamyśliła po czym doszła do logicznego i jakże prawdziwego wniosku: - Ma je Star. Dobra, niech się nudzi...

Porzuciła chęć wyparowania z wozu, poobijania wszystkiego po drodze, znalezienia Star, poobijania wszystkich naokoło i zabrania swojej własności, w zamian za to wycelowała w jeden z wozów kopytem i rzuciła krótkie "Pew, Pew"

(Ok, to by było tyle. Tu się kończy właściwa odpiska. i brzoza w oko tym którzy napiszą sprostowanie.)

Potem potulnie położyła się i zaczęła ćwiczyć sztuczki karciane, bawiła się nimi dość długo potem zrobiła próbne losowanie: - Kto dziś szczęściu dopomoże, ten fortunę zgarnąć może. Raz, dwa, trzy. - sprawdziła kartę: Dama. Widząc to uśmiechnęła się pozbierała karty i nucąc "When The Ships Comes In" wpatrywała się w sufit po to by po jakimś czasie usnąć cicho chrapiąc.
Blue siedziała na podłodze wozu przyglądając się Star przeglądającej swój magazyn. Zastanawiała się co chodziło teraz Star po głowie. Czy naprawdę się jej polepszyło czy jak większość kucy na pustkowiach, zakopała w podświadomości wszystkie złe myśli i miała nadzieje że nigdy już one nie ujrzą światła dziennego.

W swoim własnym przypadku, nie miała ona wątpliwości jak wygląda sytuacja. A co gorsza, wiedziała ona że te myśli i wspomnienia wrócą w najmniej odpowiednim momencie żeby po raz kolejny, ugryźć ją w zad. Rozmyślania przerwało jej, jej własne ziewnięcie. Dopiero teraz do niej dotarło jak bardzo była zmęczona, jak dużo energii kosztowało jej te załamanie psychiczne.

Kładąc się na podłodze wozu na boku z twarzą zwróconą w kierunku drugiego kuca zamknęła ona oczy. Lecz nie zamierzała jeszcze zasypiać, zamiast tego zaczęła powoli przerzucać strony na swoim PipBucku w poszukiwaniu budzika. Odnajdując odpowiednią opcję, zaczęła się zastanawiać na którą godzinę go ustawić. Na dobrą sprawę nie miała pojęcia jak daleko jest cel jej wyprawy od ich aktualnego położenia. Podróż do celu mogła trwać 30 minut, a mogła też trwać 4 godziny. Blue wolała sobie zostawić spory zapas czasu na działanie więc ustawiła budzik żeby zadzwonił godzinę po zmroku co dawało jej możliwość wymknięcia się z obozu i zostawiało całą noc na wykonanie jej planu. Zamykając wszystkie otwarte panele, otworzyła oczy i znów spojrzała się na zaczytaną Star.

Pozycja w której leżała nie była najgorsza, chociaż przydała by się poduszka pod łeb. Ale leżąc tak Blue uświadomiła sobie że jej czegoś brakuję. Co jak co, ale gdy jest się do kogoś przytulonym to się całkiem inaczej śpi. Obserwując drugiego kuca, zastanawiała się jak ona by zareagowała gdyby się znów do niej przytuliła, i niestety, nie miała ona zielonego pojęcia i wolała nie ryzykować po tym co się stało wcześniej.

Podnosząc głowę z podłogi wozu, rozejrzała się ona za swoimi torbami znajdując je dokładnie tam gdzie je zostawiła wcześniej. Otwierając okno ekwipunku na PipBucku zaczęła ona przewijać się przez listę zastanawiając się kiedy ona ostatni raz sprzątała w swoich torbach. Nie zdziwiła by się jak by pośród tych śmieci znalazła jeszcze paczkę ciastek ze swojej stajni. Po chwili skakania między przedmiotami w końcu znalazła i wybrała to co chciała. Od razu po wybraniu przedmiotu z torby wychyliła się głowa jej pluszaka który został wylewitowany z torby przez zaklęcie sortujące.

Przyciągając go do siebie Blue popatrzyła się przez chwilę na tego małego pomarańczowego pegaza w jej kopytach. Ta zabawka zawsze poprawiała jej humor. Wiązała z nią wiele przyjemnych wspomnień, wiele związanych z jej siostrą od której dostał tego właśnie pluszaka.

- Dobranoc Star. - powiedziała jeszcze do drugiego kuca po czym przytuliła zabawkę do siebie, opuściła głowę z powrotem na podłogę i zamknęła oczy próbując zasnąć.
[Obrazek: signature.php]
Starweave ułożyła się na podłodze, powoli zabierając się za czytanie swojego magazynu. Zanim jednak faktycznie oddała się zapisanym w nim mądrością, przez pierwsze kilka chwil tylko udawała, że coś faktycznie czyta. Tak naprawdę przez większość czasu wpatrywała się ona w obrazek na pierwszej stronię, spokojnie wyczekując następnego ruchu Blue. Którego w końcu się doczekała, gdy tylko z pyszczka niebieskiej jednoróżki uciekło dorodne ziewnięcie.

Starweave nie odrywając oczu od magazyn, wsłuchiwała się w odgłosy generowane przez jej towarzyszkę. Blue zrobiła tak jak powiedziała, układając się wygodnie do snu. Spojrzenie atramentowej klacz zastygłego na obrazku, wraz z tym jak ona pogrążyła się w przemyśleniach.

Star analizowała raz jeszcze cały dzisiejszy dzień, powoli układając sobie wszystko w jej psychice. Było tego naprawdę dużo. Nie była ona w stanie powiedzieć, czy więcej rzeczy wydarzyło się we wspomnieniu, czy może w realnym świecie. Myśląc o tym pierwszym, Starweave przypomniała sobie spopielone ciała małych źrebaczków. Następnie do tych przykrych wizji dołączyły kucyki, które Starweave musiała posprzątać razem z Iron. ”Wszędzie tak wiele śmierci, a ja nawet nie pamiętam kiedy się do tego przyzwyczaiłam.”

Wewnątrz Stajni nie do pomyślenia było, aby jakiś inny kucyk chodźmy groził drugiemu, nawet jeśli miał ku temu naprawdę dobry powód. Tam pod ziemią, nikt nigdy nikogo nie zabił z premedytacją. Oczywiście zdarzały się śmiertelne wypadki, dość rzadko, ale jednak były. Wtedy jednak kucyki łączyły się w bólu razem z bliskimi tej osoby. Przyjaciele rodziny nie raz oferowali swoje wsparcie, a Nadzorczyni ogłaszała nawet trzy dobowe żałoby, jednocześnie wprowadzając w tym samym czasie nowe środki ostrożności. Na pustkowiach jednak wszystko było inaczej. W nowym świecie, w którym przyszło żyć młodej klaczy, rzadko kiedy był czas aby choćby pochować zmarłych.

Ale te czasy już minęły, a ciemnogranatowemu kucykowi pozostały z nich już tylko ciepłe wspomnienia i tęsknota. ”W Stajni wcale nie było, aż tak źle.” Przyznała w myślach. Nie chcąc się dłużej dołować i tym samym niszczyć wysiłku Blue, Starweave postanowiła pomyśleć o czymś przyjemnym. Po kilku krótkich chwilach takiego myślenia, klacz w końcu przemogła się i postanowiła oderwać wzrok od czasopisma. Star miała nadzieję wymienić swoje spojrzenie z niebieską jednoróżka. W zasadzie trochę się tego obawiała. Jak się okazało niepotrzebnie, bo Blue zdawała się już na te chwile drzemać.

Starweave korzystając z okazji, zaciekle penetrowała swoim wzrokiem drugiego kucyka. Musiała przyznać, że Blue wcale nie była jakimś pasztetem. Oczywiście pustkowia, oraz brak czasu dla siebie z całą pewnością zrobiły swoje. Ale Star była pewna, że za sprawą sprawnej hydrokinezy, idącej w parze z czułością i odrobiną czasu, jej sierść była w zupełności do odratowania.
Starweave chwilę zajęło zbieranie informacji na temat najmocniejszych stron, a raczej obszarów niebieskiej klaczy. Blue była kucykiem, u którego już na pierwszy rzut oka było widać, że nie wymigał się od ciężkich prac fizycznych na pustkowiach. Aczkolwiek, prawdopodobnie nie było tego dużo. Jej umięśnienie nie było aż tak znaczące jak u Rainfall, czy choćby Iron. Poza tym jej tężyzna fizyczna zlewała się z efektem dość dobrego odżywienia. Blue w żadnym wypadku nie była gruba. Była po prostu okrąglutka i jak na jednorożca, całkiem nieźle zbudowana. Jej okrągłe kształty doskonale pasowały do jej urody, która zachowała standardową sylwetkę i atrybuty klaczy. Tak, że niezależnie jak była by ubrana, ciężko było by pomylić ją z ogierem. Blue do kompletu miała urodziwą, pulchną mordkę z maskującymi się kościami policzkowymi. Drugim szczególnie godnym podziwu elementem były jej nóżki; jak by to Starweave określiła, „Soczyste.” Zad już w ogóle był nie do przebicia, bez wątpienia jeden najlepszy jaki Star widziała. Wszystko to czyniło z niej naprawdę gorące ciacho. ”Zdecydowanie nie była pasztetem...” Ciemnogranatowa potwierdziła w myślach swoje przemyślenia.

Przemyślenia atramentowej jednoróżki nie zakończyły się na analizie wyglądu. Wróciła ona z powrotem swoim spojrzeniem do pierwszej, wciąż nawet nie zaczętej, strony magazynu Guns & Bullets. Starweave jeszcze raz analizowała całe dzisiejsze zachowanie niebieskiej klaczy. W pewnym momencie tej analizy jej umysł zatrzymał się, a jego wnętrze zostało wypełnione przez wewnętrzny głos. ”Bogini... Co za kupa gówna.”

Star zdała sobie sprawę, że żaden inny kucyk nie uwierzył by w tak dziwne i bezinteresowne zachowanie tej klaczy. Atramentowa wykluczyła już wszystkie możliwości, ostateczne stawiając na to, że Blue po prostu się do niej przystawia. Niezależnie od tego jakie były prawdziwe zamiary niebieskiej, najwidoczniej nie spieszyło jej się w ich wdrążeniem w życie. Z drugiej jednak Strony, skryta podejrzliwość była wszystkim co Star mogła mieć do Blue. Niebieska klacz nie zrobiła nic, przez co Starweave mogła by mieć do niej jakiekolwiek pretensję. Z tego też tytułu, nie było opcji na bezpośrednią, wymuszenie szczerą rozmowę.

Tak oto Star została uwieziona w jej grze, jakakolwiek by ona nie była. Po prawdzie zaloty także można było by już wcześniej wykluczyć. Jednak Starweave była kucykiem tego typu, który nie radził sobie z zapodaniem przysłowiowego „kosza.” W dodatku nie było to wcale takie proste wobec Blue.

W końcu Starweave zdołała się ogarnąć po jakimś czasie i wziąć za czytanie. Czasopismo zawierało sporo nieznanych jej zwrotów i synonimów, które skutecznie utrudniały klaczy jego zrozumienie. Niektóre zdania zmuszona była analizować nawet po kilka razy. Ale jej bystry i obeznany w czytaniu ze zrozumieniem umysł, ostatecznie rozszyfrowywał przesłanie autora. Księgi magiczne i tak były o niebo i gwiazdy trudniejsze, lecz o wiele dla niej ciekawsze i bardziej łatwostrawne.

Starweave udało się zrobić zaledwie kilka stron, kiedy na powrót usłyszała odgłosy działania niebieskiej klaczy. Kiedy tylko ustały, Star po raz kolejny odwróciła głowę spoglądając na swoja towarzyszkę. Gdy tylko to zrobiła, na jej pyszczku pojawił się szeroki uśmiech, a wszystkie uprzedzenia co do niebieskiej klaczy zostały stratowane. Niebieska klacz w sweterku, drzemiąc sobie spokojnie wtulona w swojego pomarańczowego pluszaka, wyglądała tak niewyobrażalnie słodziutko i niewinnie, że aż Starweave o mało nie odpalił się instynkt macierzyński. Można by rzec, że Blue zmieniła się w małego landrynka. Tak słodkiego, że gdyby Star była chora na cukrzyce, prawdopodobnie wyciągnęłaby by w tym monecie wszystkie swoje cztery kopyta. Do kompletu niebieskiej jednoróżce brakowało jeszcze chyba tylko ssania swojego kopytka, od czego atramentowa by się już chyba posikała.

Po chwili, uśmiech osiągnął maksymalny poziom, przez co chcąc nie chcąc, musiał się on w końcu przerodzić w szczery śmiech. I tak się z resztą stało. Atramentowa jednoróżka zachichotała wesoło, wykonując na koniec długie westchnięcie, kręcąc przy tym swoja głowa. Na chwilę udało jej się opanować i wrócić do swojego czasopisma, a przynajmniej próbowała, bo na powrót zaczęła chichotać, ponownie spoglądając na sąsiednią jednoróżkę.

- Numer z ciebie Blue – powiedziała wesoło Star, przez szeroki uśmiech na pyszczku i lekki chichot.
Z snem tak bywa że najczęściej przychodzi jak jest ci wygodnie a w okolicy cicho. Leżenie z łbem na podłodze nie ułatwiało tego zadania (naprawdę przydała by się jakaś poduszka), a już śmiech innego kuca nie dość, że wytwarzał hałas to jeszcze budził zaciekawienie. Otwierając oczy, Blue spojrzała się z pozycji leżącej w kierunku Star i od razu pożałowała tej decyzji.

To co zobaczyła sprawiło, że poczuła się jak by jej twarz stanęła w ogniu. Była na dodatek pewna, że kolor jej gęby, przypomina bardziej kolor zada RedEyea niż jej własny. Starając się ukryć przed wzrokiem i gigantycznym uśmiechem Star, podwinęła on nogi pod brzuch, twarz chowając za pluszakiem i zwijając się w niebiesko-szarą kulkę.

- Numer z ciebie Blue. - usłyszała słowa wypowiedziane przez drugą klacz między atakami śmiechu.

Słowa te sprawiły, że Blue po chwili wychyliła jedno oko za pluszaka i spojrzała się na Star. Obserwowała ona ją przez chwilę analizując tą krótką wypowiedź. Co ją skłoniło do użycia tych słów? W końcu wychylając cały pysk za swojej osłony odezwała się ona do drugiego kuca.

- Co masz na myśli mówiąc to? - zapytała spokojnym głosem - Nie żebym była obrażona czy coś. Słyszałam już dziwniejsze terminy skierowane w moją stronę. Po prostu jestem ciekawa, czemu takie określenie?
[Obrazek: signature.php]
Gdy White skończyła mówić do ogiera, to ten widocznie zabrał się za przemyślenia. Klacz nie chciała mu przeszkadzać, więc po prostu czekała na wniosek, jaki ogier wywnioskuje z jej słów. Przynajmniej tych, które miały jakikolwiek sens. Biała klacz szczerze się z tego cieszyła, gdyż komuś jednak pomogła. Fakt faktem nadal jest pod wpływem alkoholu, który sprawił, iż chodź trochę poczuła się pewnie.

Po jakimś czasie ogier skończył przemyślenia, a następnie zbliżył się do klaczy, a następne zaczął do niej cicho mówić. Słowa, które wypowiedziała zebra zaskoczyły ją, ale jednak poczuła, iż jest jej lżej na sercu. Widocznie jej przemowa naprawdę do niego dotarła, i zmieniła mu chodź trochę spojrzenie na... ten świat, w którym teraz muszą walczyć o życie.

Biała klacz już miała odpowiedzieć, ale zrobiło jej się niedobrze. Poczuła dziwne uczucie w żołądku, a następnie w pośpiechu odsunęła się od ogiera, i zaczęła rozglądać się za wiadrem, które ktoś jej postawił. Bez słowa do niego podeszła, a następnie włożyła do niego głowę w nadziei, iż jednak zwymiotuje do środka, i pozbędzie się tego "napoju orzeźwiającego", którego się napiła.

(Odpis pisany na szybko w szkolę, na lekcji informatyki.)
[Obrazek: QJUCOAG.jpg]
Iron zwyczajnie powiedziała Rain, że już nieważne. Ech, no dobra. Potem wyrwała kocyk spod ciężkiej dupy klaczy, weszła na wóz... i tyle było ją widać. To pozostawiło ciemnoniebieskiego kucyka z butelką piwa i dachem w postaci podłoża wozu. A, no i wkraczającą z powrotem nudą.

Nie czuła urazy, w żadnym razie. I tak była szczęśliwa, że mogła się napić od dłuższego czasu. Nie widząc żadnej ciekawszej alternatywy klacz dopiła resztki alkoholu z butelki, wsadziła ją do juk - może gdzieś znajdzie źródło wody i napełni butelkę - i wyszła spod wozu. Rozglądnąwszy się wokoło nie zauważyła nic specjalnego, oprócz tego że zaczęło się ściemniać* i tego, że dwa kucyki siedziały przy ognisku. Ciekawe czy ktoś w ogóle do tego dorzucał opału... pomyślała, dochodząc do wniosku, że mimo upływu czasu wciąż się paliło.

Z jakiegoś powodu nagle odczuła, jak bardzo jest zmęczona po dzisiejszym dniu. Ten wybuch granatu na początku, potem ta bitwa, gdzie zginęli prawie wszyscy najemnicy, potem ten ghul... A, walnę się na którymś z wozów. Rain nie pomyślała tylko, że ktoś jeszcze może w owym wozie być. Tak czy siak poszła w stronę ostatniego z nich, wykluczając ten, na którym był brud, smród i półmartwy kuc. Czyli w stronę ostatniego.
Pięć warunków dobrego tłumaczenia:
Pierwszy: Znajomość języka i umiejętne jej wykorzystanie
Drugi: Możliwość poświęcenia się tłumaczeniu w czasie wolnym
Trzeci: Niewyobrażalny zapas chęci oraz samozaparcia
Czwarty: Znajomość uniwersum
Piąty: Odczuwanie przyjemności z tego, co się robi.

Każdy z tych warunków można porównać do części w mechanizmie zegarka: Brak jednej z nich powoduje zatrzymanie się całości.


Opad: Konioziemia - Projekt Horyzonty!
Na widok reakcji atramentowej klaczy, niebieska jednoróżka najwidoczniej poczuła się zawstydzona. Jej pyszczek momentalnie nabrał cieplejszych kolorów, co naturalnie nie uszło uwadze Star. Chwile potem, Blue przeistoczyła się w pulpecik, dodatkowo chowając się za swoją maskotką. Starweave w tym momencie musiała chwilowo zamknąć swoje oczy i wstrzymać oddech. ”O Celestio... Jak ona to robi? Ja chcę ją przytulić!” Pomyślała, bojąc się, że za chwilę dosłownie pęknie. Po pewnym czasie gwałtownie wypuściła powietrze, by w końcu złapać oddech i zacząć swobodnie chichotać.

Jej poziom rozbawienia sięgnął zenitu, kiedy ukryta klacz, częściowo wyłaniał głowę zza swojego paluszka. Blue obserwowała ją tak przez moment zza swojego groteskowego ukrycia, jak jakieś przyczajone zwierzątko, które nie wiadomo co zobaczyło. Cała ta sytuacja była tak komiczna, że mimo wszelkich wysiłków, Starweave nie była w stanie się opanować. Zatkała ona swój pyszczek kopytkiem, wciąż chichrając się jak głupia.

Dopiero słowa zawstydzonej jednoróżki z powrotem sprowadziły ją na ziemię. Starweave wsadziła głowę pomiędzy swoje przednie nogi, masując obolałe mięśnie twarzy, wciąż walcząc z resztkami śmiechu. Reakcja Blue była dokładnie taka jak się tego Star obawiała, Agresywno-obronna. Na szczęście nie była jakaś za specjalnie gwałtowna. Zwłaszcza, że białowłosa potrzebowała jeszcze trochę czasu na uspokojenie.

W końcu spojrzała, z powrotem na Blue, a gdy tylko to zrobiła, uśmiech z powrotem brutalnie wdarł się na jej pyszczek. Cudem udało jej się stłumić chęć ponownego wybuchnięcia śmiechem.

- Spokojnie moja droga, nie miała na myśli nic złego. – Powiedziała, a każde jej słowo wywoływało lekki, jak najbardziej znośny ból, pochodzący od zmęczonych mięśni szczęki. Mimo tego wciąż je nadwyrężała, w dalszym ciągu się uśmiechając. – Przepraszam cię Blue, ale po prostu sama się doigrałaś. Chodziło mi o to, że jesteś po prostu... taka... słodziasta. To znaczy, wyglądasz tak uroczo z tym swoim pluszaczkiem i... w ogóle. No i ten... – Urwała, ponownie chichocząc przez krótką chwilę.
- Wybacz. Nie często spotyka się na pustkowiach osoby będące tak bardzo kucykami. Ja po prostu... Potraktuj to jako komplement. – Skończyła, wracając do swojej lektury, ostatecznie się uspokajając i wydając przy tym długie westchnienie.

- Swoją drogą bardzo ładna. Ale musi jej być z tobą dobrze co? - Starweave spojrzała bezpośrednio na pomarańczową maskotkę. - Też kiedyś miałam takie pluszaczki, ale to było dawno temu. – Powiedziała robiąc krótka przerwę.
- Ten mój pyszczek otwiera się zdecydowanie za często. – Podsumowała, przerzucając stronę i ponownie zatapiając się w B&G.
Blue leżała czekając na odpowiedź Star. Było widać, że ma ona problemy ze złożeniem sensownej wypowiedzi, że stara się coś wymyślić. Po chwili druga klacz zaczęła odpowiadać. Odpowiedź była przeplatana wybuchami śmiechu ze strony Star, ale najważniejsze dotarło do Blue.

- Ty myślisz... że ja jestem... słodka? - wyszeptała Blue -Ja... Dawno nikt mnie tak nie nazywał... Dziękuję...

Prostując się z kłębka, wróciła ona do pozycji leżącej na boku, nadal przyciskając do siebie pluszaka zaczęła się zastanawiać nad resztą wypowiedzi drugiej klaczy. Na dobrą sprawę nie zastanawiała się, gdy pomogła Star. Był to odruch, który wyrobiła sobie jeszcze w Filly, gdzie twoje życie dość często zależało od innych. Gdzie, gdy twój znajomy miał problemy, było to śmiertelnym zagrożeniem i dla niego i dla ciebie. Więc robiłeś wszystko, żeby tylko kucyki otaczające cię miały jak najlepsze samopoczucie, a to nie było łatwe w mieście takim jak Fillydelphia.

Ale czy Blue chciała powiedzieć jej skąd jej się to wzięło? Powiedzieć jej gdzie spędziła 5 lat swojego życia? Raczej nie... Nie w tej chwili...

- A co do zachowywania się jak kucyk. – powiedziała już trochę głośniej – Ja po prostu traktuję innych tak, jak bym sama chciała być traktowana. I jak na razie się to sprawdza. - miała nadzieję, że jej to wystarczy i nie będzie już drążyć tematu.

I nie dostała pytania na ten temat. Za to dostała pytanie na o wiele gorszy temat.

Opuszczając swoją głowę w dół, spojrzała się ona na pluszaka w jej kopytach. Mimo tego, że miał on na karku już kilka lat nadal był w idealnym stanie. I był najważniejszą rzeczą posiadaną przez Blue.

- Ja... - zaczęła ale nie mogła z siebie wydusić następnego słowa. Ilość wspomnień, które Blue przywiązywała do tej małej zabawiki była wręcz kosmiczna. I wszystkie, poza jednym, były najszczęśliwszymi chwilami jej życia. Wszystkie poza ostatnim.

- Ja go dostałam od siostry - w końcu wydusiła z siebie – Była to ostatnia rzecz jaką od niej dostałam zanim... - nigdy nie dokończyła tego zdania, za to zamknęła oczy i walczyła z łzami które napływały wraz ze wspomnieniami.
[Obrazek: signature.php]
Starweave naprawdę nie za specjalnie wiedziała jak się zachować w takiej sytuacji. Wiec Blue usłyszała to co ciemnogranatowej faktycznie przyszło na myśl. Dla atramentowej to był jeden z najlepszych sposobów ściągania na siebie kłopotów. Niemal zawsze źle się to dla niej kończyło. Niemniej jednak wydawało by się, że tym razem będzie ona miała od tej reguły wyjątek.

Niebieska Jednoróżka zachowywała się, jak na jej gust trochę dziwnie, za dziwnie. Aczkolwiek dość ciepło przyjęła jej pierwsze słowa. Potem zrobiła mały wywód na temat wzajemnego traktowania się. ”Gdyby przynajmniej połowa kucyków na tym świecie myślała w taki sam sposób, z całą pewnością nie brnęlibyśmy całym gatunkiem przez aż takie gówno; i to mimo apokalipsy.” Pochwaliła sweterkową jednoróżkę w myślach.

I tak oto Starweave powoli odnawiała swoją starą znajomość. Właściwie to można by rzec, że zaczynała wszystko z powrotem od nowa. Już by się wydawało iż rozmowa na powrót zacznie się kleić i w końcu nie doczyta swojego B&G. Niestety, wydawało się tak tylko do momentu, w którym Starweave pochwaliła jej pluszaczka.

W tej jednej chwili, Blue straciła cały „blask w oczach”. Starweave mogła obserwować, jak niebieska klacz na powrót zaczyna się smucić. Nie była pewna tego co znowu zaczęło się dziać, czyżby powiedziała coś nie tak?

- Ja go dostałam od siostry, - wydusiła z siebie Blue – Była to ostatnia rzecz jaką od niej dostałam zanim... – jej oczy się zamknęły, natomiast u Starweave zrobiły się wielkie jak patelnie teflonowe. Atramentowa dopiero teraz pojęła wagę swoich słów. Zrozumiała, że popełniła straszliwy błąd i na powrót rozpruła dopiero co opatrzone rany, a może i nawet stare blizny. W istocie, Blue mogła posiadać przywiązanie do swojego pluszaczka z całej masy różnych powodów. To mogło być coś w rodzaju totemu w który wierzyła, że odgania jej koszmary. To mogła być kwestia przyzwyczajenia z dzieciństwa, jej ulubiona zabawka, z którą nauczyła się spać i już sama zasnąć nie potrafi. To mógł być efekt przewlekającej się samotności, w której być może przyszło jej często przebywać, a z którą mogła sobie nie radzić. To mógł być po prostu czysty sentyment do swojego pierwszego fałszywego przyjaciela. To mogło być wszystko, począwszy od zwykłego przywiązania aż po fetysz.

Ale tym razem jednak nie była to żadna z tych rzeczy. Tym razem było to coś znacznie poważniejszego, o czym ciemnogranatowa klacz nie mogła wcześniej wiedzieć. Jeszcze chwile temu nabijał się w najlepsze z prawdopodobnie jedynej i najcenniejszej pamiątki, po być może najważniejszej osobie w życiu niebieskiej kaczy. Zimny pot oblał cała jej sierść. ”Starweave, jesteś skończoną idiotka.”

Atramentowa miała w tej chwili tylko dwa wyjścia. Spróbować jakoś załagodzić sytuacje, lub po prostu zignorować ją, aczkolwiek ewentualnie wymyślić coś jeszcze głupszego. Twarz jednoróżki była blada, spojrzała ona na swój magazyn przed sobą. Zdążyła przekopać się przez zaledwie kilka pierwszych stron, a i tak nic z tego nie podłapała. Potem spojrzała na szklana kulę, będącą trochę dalej na szmatce. Nie byłą ona zbyt istotna na te chwile, tak wiec szybko przekierowała ona swój wzrok, z powrotem na klacz w sweterku.

Gołym okiem było widać, że wszystko na powrót zaczęło się sypać. W białowłosej głowie obiły się po myślach wcześniejsze słowa Blue. „Ja po prostu traktuję innych tak, jak bym sama chciała być traktowana.” Star przełknęła ślinę na myśl, jak odpłaciła się Blue za jej wcześniejsze traktowanie niej samej. Teraz naprawdę zdawała sobie sprawę z tego jak bardzo zjebała, a zjebała naprawdę grubo.

Starweave nie zamierzała pozwolić sprawą dłużej czekać, a że nie za bardzo wiedziała co mogła by teraz zrobić, postanowiła działać w jedyny sobie znany i najlepiej sprawdzający się sposób. Zamknęła ona swój magazyn, chowając go z powrotem do juków, które następnie zdjęła i odłożyła zawczasu na bok. Cicho i powoli podczołgała się do Blue, przez cały czas pozostając w swojej pozycji leżącej. Przypominało to trochę zabawę sapera z ładunkiem wybuchowym. Tyle tylko, że zamiast sapera była zwykła handlarka, a zamiast miny, tykająca bomba ogniowa.

W końcu Starweave była już na tyle blisko drugiej klaczy, aby mogła swobodnie przeprowadzić swój manewr. Wyciągnęła ona prawe przednie kopytka, delikatnie chwytając nimi jedno z przednich Blue.

- Blue... Proszę nie, Blue... Już wystarczy, naprawę, – powiedziała półszeptem. - Nie możesz przez całą resztę życia być dla siebie taka surowa. Musisz dać sobie w końcu trochę odpocząć, dobrze? Proszę... Już dość, serce mnie boli kiedy takie kucyki jak ty płaczą. – Skończyła, mocna ściskając jej kopytko swoim własnymi. Rzuciła klaczy litościwe, acz wyczekujące spojrzenie, jednocześnie przygotowując w sobie kolejne pokłady cierpliwości, które tym razem jak najbardziej komuś się należały. ”O bogini, albo i najlepiej obydwie. Co ja zrobiłam?”
Wspomnienia kłębiły się w głowie Blue. Leżała ona na podłodze wozu, zagubiona gdzieś pośród nich. Nie były to złe wspomnienia, były to wspomnienia czasu spędzonego z siostrą. Wspomnienia 8 lat życia w jednym pokoju i wspólnych przygód. 8 lat w czasie których nikt nie mógł ich rozłączyć. I jedno, najważniejsze, wspomnienie, wspomnienie pewnej nocy spędzonej razem w warsztacie.

Leżąc tak, nie zwracała ona uwagi na to co się działo wokół niej. Dała się całkiem ponieść wspomnieniom. Na ziemię sprowadziło ją dopiero uczucie bycia złapaną za kopyto. Otwierając swoje oczy, spojrzała się ona prosto w Star, która ją trzymała. Było widać po jej minie, że się o nią martwi.

- Blue... Proszę nie, Blue... Już wystarczy, naprawę... - zaczęła szeptem Star. Blue słuchała co klacz miała jej do powiedzenia. Gdy tamta już skończyła, niebieskiej klaczy pojawił się niewielki uśmiech na pysku.

- Spokojnie Star, - wyszeptała do drugiej – ja już wyczerpałam limit złych wspomnień na jakiś czas. Tym razem to było dobre wspomnienie. - zamykając oczy, Blue przesunęła się bliżej Star i wtuliła się w nią, nawet nie pytając się jej o zdanie – Czasem tak bardzo za nią tęsknie, wiele bym oddała żeby się z nią jeszcze choć raz zobaczyć. Z moją małą Shorti....

- Star, jestem już zmęczona tym wszystkim. - powiedziała Blue, chowając się w objęciach drugiej klaczy – Mam już tego wszystkiego dość i chcę odpocząć, ale za razem boję się zamknąć oczy. Boje się tego, co może tam na mnie czekać. Możesz na razie ze mną zostać?

< Karny Asdam za chujową odpiskę >
<Podbijam do trzech Karnych Asdamów za chujową interpunkcję>
[Obrazek: signature.php]




Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości