Ocena wątku:
  • 4 głosów - średnia: 5
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Pustkowia Equestrii 2.0
Klaczka z przerażeniem pokręciła głową.
- Ale... ale on nas zabije! - pisnęła, patrząc to na Picky'ego, to na April - Ma karabin i... i... - zaczęła się jąkać. Wyglądało na to, że jej rezerwy odwagi powoli się wyczerpywały.
- Amity ma rację - odezwał się Picky. Ogier był nieco spokojniejszy niż jego żona, ale słychać było, że też jest przestraszony i ledwo kontroluje swój głos - Światło zwróci jego uwagę... - dodał niepewnie, wskazując głową na lampę oświetlającą pomieszczenie ciepłym, żółtym światłem.



Karawana dotarła na odległość, która pozwalała kucykom podróżującym w niej porozumieć się ze zwiadem podniesionym głosem. W ciągu paru minut wozy dotrą do czekających kuców i zebry.



Light zamknęła pyszczek, patrząc się z zaskoczeniem na niebieską klacz i próbując przetworzyć taką ilość informacji na raz. Trójnoga nie za bardzo wiedziała, jak na to zareagować. Poruszyła pyszczkiem bezgłośnie, jakby szukając właściwych słów.
- I... co macie zamiar teraz zrobić? - zapytała, lekko drżącym głosem.



Ogier uśmiechnął się i skinął głową z zadowoleniem w reakcji na słowa Xandera. Zebra miała całkowitą rację. Medyk próbował go od jakiegoś czasu przekonać, że ani Blue, ani tym bardziej on nie przejawiają żadnych skłonności do zdradzania osób, którym już zaufali. Gdyby chcieli z jakiegoś niewyjaśnionego powodu coś mu zrobić, to okazji ku temu mieli wiele, bez potrzeby kombinowania i przekonywania go, żeby został. Może wreszcie Sharpowi udało się przebić przez mury które młodszy ogier wybudował wokół swojego umysłu i pokazać mu prawdę.

Pasiasty miał też rację co do innej sprawy: medyk i Blue mu nic nie zrobią, ale nikt nie mógł przewidzieć jak zareaguje reszta. Sharp wątpił, żeby przeszkadzało to Rainfall, zwłaszcza jeżeli zarówno on jak i Blue zapewnią, że zebra jest w porządku. Najemnicy nie wydawali się konfliktowi, też powinni posłuchać słów jednorożca. Największymi niewiadomymi były Iron i Starweave... Ogier nie wiedział też co White mogli nagadać w jej Stajni, ale ufał, że niedoświadczoną klacz uda się przekonać, że zebry to nie zło wcielone i aktualnie żyjące nie są odpowiedzialne za apokalipsę. Medyk zazgrzytał zębami, próbując wymyślić jakieś rozwiązanie problemu.

- Miło mi to słyszeć - powiedział do swego rozmówcy, kiwając głową na słowa o przysiędze - Dołożę wszelkich starań, żeby nic się nie stało, ale wiesz, że nie mogę tego zagwarantować - powiedział uczciwie.
- Najpierw jednak musicie odpocząć. Na pewno jesteście wyczerpani po tej misji. Zajmiemy się tym, gdy trochę wypoczniecie - dokończył medyk z uśmiechem. Karawany nie poruszały się z zatrważającą prędkością, wręcz przeciwnie. Zanim problemy powrócą, minie przynajmniej parę godzin, a musieli dać zwiadowcom czas na zregenerowanie sił.

Widząc, że karawana zbliża się do ich pozycji, Sharp spojrzał na zebrę i na jej maskę. Najlepiej było z tym poczekać aż wszyscy będą wypoczęci i zdolni do uczestniczenia w tym swoistym wydarzeniu, którym będzie zdjęcie przebrania przez pasiastego ogiera.



EFS White nie pokazywał żadnych czerwonych sygnatur. Wszystko co znajdowało się w zasięgu zaklęcia było neutralne bądź przyjaźnie nastawione do białowłosej.
Matematyka wcale nie jest trudna. Po prostu jesteś debilem.
Odpowiedz
April sięgnęła magią do lampy przy suficie i ostrożnie spróbowała odkręcić żarówkę na tyle by nie wypadła z uchwytu ale na tyle by przerwać obwód i by przestała świecić.

- Amity... Jakie piękne imię - podeszła do klaczki i delikatnie ją przytuliła. - Amity... Bez ryzyka nie ma wygranej... Musimy być silni dla siebie. Jeżeli nie możesz być silna dla mnie, zrozumiem. Bądź za to silna dla swojego ogiera. - puściła klaczkę z uścisku i trąciła ją lekko kopytkiem w pierś. - Jesteście dobrymi kucykami... Schowajcie się za drzwiami, nie zobaczy was, otwierają się w końcu do środka. - Spojrzała na ogiera, hardo ale pokrzepiająco. - Jeżeli będzie chciał tu podejść jak otworzymy drzwi, zaszlachtuję go. Jeżeli by mi się nie udało, wystarczy że uderzycie go z całej siły drzwiami... Musicie odnaleźć w sobie odwagę.

Wyjrzała przez szparę na zewnątrz, tak jak wcześniej Amity, by określić mniej więcej gdzie znajduje się rzeczony strażnik. Czekała tylko aż go zobaczy i określi jak jest ubrany i uzbrojony i zaraz się ostrożnie wycofała.

- Jeżeli nie będize chciał tu przyjść, to spróbuję znowu niewidzialności i się nim zajmę...

Poczekała na reakcje pary... Och jak bardzo chciała ich teraz poznać nieco "bliżej". Amity wydawała jej się taka słodka i delikatna i niesmiała, a Picky na pewno był bardzo zaborczy.
Odpowiedz
- Teraz planuje się najeść i odpocząć. - odpowiedziała Blue odwracając się do klaczki i się do niej uśmiechając – I tobie też proponuje to zrobić, bo potem ruszamy do twojej osady zrobić tam porządek. Nie możemy tak zostawić tego co tam się dzieje. - Blue odwróciła się w kierunku karawany która była już dość blisko, po czym znowu odezwała się do statywu.

- Chodź Light, czas byś poznała kilkoro naprawdę fajnych kucyków a i pewnie wujek się ucieszy na twój widok. - powiedziała ruszając bardzo powoli w kierunku karawany.
[Obrazek: signature.php]
Odpowiedz
Xander uśmiechną się nieznacznie do ogiera gdy ten skończył mówić. Robił po prostu dobrą minę do złej gry. Nadal miał wątpliwości, ale postanowił że jednak zostanie. Pomysł medyka z przedstawieniem prawdziwej twarzy zebry reszcie karawany, wcale jej się nie podobała. Serce młodego ogiera zaczynało bić coraz mocniej już na samą myśl, że nagle o jego prawdziwej tożsamości dowie się spora grupa kucyków, a jeszcze gorsze było to, że zgodził się z nimi zostać. Bał się czarnych scenariuszy które sobie wyobrażał. Młodzik szybko strząsnął tą myśl w przepaść umysłu.

Na słowa Jednorożca o odpoczynku Xanderowi zrobiło się jednak nieco lżej. Popatrzył on na zbliżające się wozy które były już dosyć blisko. Zaciągną maskę z powrotem na pyszczek i odetchną głęboko. Popatrzył jeszcze chwile na Sharpa i spokojnie sobie usiadł. Dopiero teraz zaczęło do niego docierać jak naprawdę jest zmęczony, po nieprzespanej nocy, przemarszu przez pustynie i dźwiganiu jeńca. - "Taa. Chwila przerwy by mi się przydała." - Po chwili też dał mu o sobie znać jego własny brzuch. - "Znalazła by się tam dla mnie konserwa albo cokolwiek?"
Odpowiedz
Karawana w końcu zbliżyła się na wystarczającą odległość, by można było przynajmniej krzycząc, usłyszeć się na wzajem. Klacz jednak nie miała zamiaru komunikować się w ten sposób. Starweave wyprzedziła pierwszy wóz, pośpiesznym galopem zbliżając się do tamtej grupy. Dopiero teraz była ona w stanie dostrzec szczegóły, których nie mogła zobaczyć wcześniej.

Przede wszystkim spostrzegła, że obaj zwiadowcy stali jeszcze na nogach o własnych siłach, co tyczyło się również jakiejś klaczy. Lecz poza nią, nowym nabytkiem był jeszcze ogier, który już z kolei nie wydawał się być w tak dobrym stanie. Prawdopodobnie żaden z kuców nie odniósł większych obrażeń i nie potrzebował teraz opieki medycznej. Sugerowało to także nader spokojna postawa Sharpa. Bo gdyby było inaczej, ten z pewnością już dawno ciężko pracował by nad którymś z kucyków.

Jednoroga klacz w końcu dopatrzyła się łańcucha na szyi nieprzytomnego ogiera, co niemal od razu pozwoliło jej się domyślić, że prawdopodobnie był on wcześniej do czegoś przymocowany. Jednocześnie skutecznie ograniczając dostępny kucykowi obszar, w którym mógł się on poruszać. Chociaż nie był to jedyny sposób osiągnięcia tego typu celu. Zwłaszcza, że na pustkowiach była masa miejsc, do których nie można było się tak po prostu wejść. Star już była niemal pewna, że ów obóz jest jednym z nich, a ów kucyk pochodzi właśnie stamtąd. Nie wiedziała jednak dlaczego nie był on na tę chwilę świadomy otaczającego go świata.

Starweave podeszła do Sharpa, najwidoczniej chcąc coś powiedzieć. Nim jednak tak się stało, wzrok zatrzymał jej się na kikucie młodej klaczy, która to okazała się mieć zdecydowanie o jedną nogę za mało. W dodatku wyglądała na niedożywioną, jej blizny mówiły same za siebie, a jej stan pozostawiał wiele do życzenia. Ogólnie cały kucyk wyglądał jak jedno wielkie nieszczęście. Smutny spojrzenie trwale okaleczonej klaczy, było trudne do przezwyciężenia. Gdy tylko skrzyżowało się ze spojrzeniem Star, ta natychmiast tego pożałowała. Siłowała się by je oderwać i z powrotem zawiesić wzrok na Sharpie. Przypadkowo rzuciła jej obecnej tu także Blue. Spojrzała niepewnie po obu kucykach. Musiała minąć krótka chwila nim zebrała się ona w sobie, aby coś im wreszcie powiedzieć.

- Dotrzymałam swojej części umowy. Widzę, że i wam się udało. Cieszę się, że jesteście w jednym kawałku. - Rzekła w końcu patrząc wnikliwie na przyjaciela Blue. Późniejsze słowa wypowiadane były już do obu kucyków, lecz bez przekonania. Rzuciła jeszcze chwilowe spojrzenie na zamaskowanego, po czym zaczęła mówić dalej.

- Chodźcie na wozy nim nas zostawią w tyle. Mamy sporo do omówienia.

Odpowiedz
Żarówka siedząca w uchwycie trzymającym się na ostatkach jakiejkolwiek instalacji, w tymże uchwycie pozostała. Tego samego nie można było powiedzieć o samym uchwycie, który zerwał się z sufitu, pogrążając pokój w ciemnościach. Siła grawitacji wykorzystała okazję, posyłając to co zostało z lampy na podłogę. Nagły zanik światła nie dał kucykom w pomieszczeniu czasu na dostosowanie wzroku do ciemności, toteż żadne z nich nie miało szansy nawet zobaczyć uchwytu wraz z żarówką. Rozległ się dźwięk tłuczonego szkła. Lampa na pewno teraz nie będzie się nadawała do użycia.

W pierwszej chwili przestraszyło to nieco parę scavengerów, ale zdążyli się względnie opanować nim April zaczęła do nich mówić.
Amity pokiwała głową, zaciskając pyszczek. Kiwnęła głową, uprzednio spoglądając na Picky'ego, poszukując potwierdzenia.

Klacz nie zauważyła wiele poprzez wyglądnięcie przez szparę. Owszem, widziała strażnika, a przynajmniej jego tylną część. Drzwi zasłaniały większość ciemnobrązowego ogiera o czerwonym ogonie. April mogła za to do woli przyglądać się brązowemu zadowi. Znaczek strażnika nie był widoczny, zakrywały go juki. Jednorożec mógł dojrzeć też kolbę karabinu, prawdopodobnie przymocowanego do kuca za pomocą siodła bojowego.



Light nic nie odpowiedziała, spoglądając na zbliżającą się karawanę. Zanim którakolwiek z klaczy zdążyła zrobić więcej niż parę kroków, przy nich pojawiła się Star, wywołując trochę zamieszania. Trójnoga cofnęła się o krok, jednak szybko się uspokoiła, czekając na rozwój wydarzeń.



- Mieli przygotować trochę konserw dla was... czyli tak, powinno coś być - powiedział ogier z uśmiechem na pyszczku. Może była nadzieja przekonać zebrę, że nie wszyscy chcą ją zdradzić i zabić.
Skinął głową zebrze i odwrócił się ku szybko zbliżającej się klaczy jednorożca. Zanotował brak entuzjazmu w słowach jednorożca... był on zrozumiały. Nikt z nich nie chciał być w tym miejscu w takiej sytuacji.

Zwłaszcza Star. Sharp podejrzewał, że handlarka najchętniej by pozostała w niewiedzy i bez wyrzutów sumienia zawróciła cały konwój. Ale tak się stać nie mogło. Ogier nie miał zamiaru zostawić tylu kucyków w niewoli. Widział już zbyt wiele razy co takie przeżycia mogły zrobić z umysłem. Rzucił okiem ku Light, szybko jednak zwracając wzrok z powrotem ku klaczy jednorożca.
- Zwiadowcy oraz nasz nowy gość muszą coś zjeść i odpocząć. Sporo przeszli tej nocy - przypomniał klaczy. Z premedytacją użył słowa 'gość', a nie 'goście'. Star prawdopodobnie chciała teraz omawiać cały plan... ale wyciąganie informacji od tak wyczerpanych kucyków nie miało wiele sensu. Medyk wiedział już zdecydowaną większość jak nie wszystko o tym co wydarzyło się na misji. Trzeba było pozwolić im odpocząć.
Matematyka wcale nie jest trudna. Po prostu jesteś debilem.
Odpowiedz
White ulżyło, gdy na EFS'ie w swoim PipBuck'u nie zauważyła czerwonych kropek. Był to znak, że nie zamierzają nas zaatakować. Wydawało jej się, że wraca powoli do stanu sprzed wczorajszego dnia, gdzie trochę... przeholowała. Wspominając teraz o tym, szybko dodała sobie notkę, która będzie ją przestrzegać przed alkoholem i jego spożywaniem.

Nagle Starweave ruszyła pośpiesznym galopem w stronę tych (prawdopodobnie) kucyków, które były już nie tak daleko od nich. White była lekko skołowana, ale nie wiedziała, co się może takiego stać.

- Kto wie, co mogła zrobić. Może nawet rozpętać jakąś walkę? - pomyślała White, po czym zepchnęła te myśli wgłąb siebie. - Nie... Star taka nie jest... chyba nie byłaby w stanie od tak po prostu rozpętać wojny. Nawet jeśli pokazała teraz trochę lekkomyślności, to nie jest głupia... na pewno nie jest na tyle głupia, aby rozpętać bitwę... chyba - dalej mówiła do siebie w myślach. Po chwili jednak postanowiła kłusem ruszyć do grupy kucyków i (mieć nadzieję) na dobre wieści.

Siłując się z bólem głowy, White dobiegła do grupy kucyków, a to co zobaczyła, to ją zaskoczyło.

- Wy żyjecie... dzięki ci Celestio - powiedziała i odetchnęła z ulgą, po czym postanowiła podejść trochę bliżej grupy..
[Obrazek: QJUCOAG.jpg]
Odpowiedz
Niespodziewane pojawienie się White chwilowo odwróciło uwagę Starweave, która to zdążyła już niemal całkowicie zapomnieć o jej istnieniu. Owa klacz nie pokazała się od najlepszej strony, tak więc nie było zbyt wiele powodów aby poświęcić jej choć chwilę uwagi. ”Szczęściara. Ma farta, że na nas trafiła. Inni by się nie patyczkowali, lub po prostu mieli by świetną zabawę.” Podsumowała ją krótko w myślach. Star nie wiedziała jednak, co by tu można było ze ścieżynką zrobić. I nie miała się teraz zamiaru nad tym zastanawiać. To było trudne pytanie, bez możliwości udzielenia dokładnej odpowiedzi. A w dodatku działy się teraz ważniejsze rzeczy.

Klacz wróciła wzrokiem do Sharpa, przewracając wcześniej oczami. Rzuciła krótkie spojrzenie reszcie, zwłaszcza zwiadowcą, po czym znowu zaczęła mówić.

- Mogą odpocząć. Uważam, że jest to jak najbardziej wskazane. Nie zamierzam nikogo teraz męczyć swoim pyszczkiem. Poza tobą Sharp. Nie, Ty mi w zupełności wystarczysz. Nie jesteś też przecież niczym zmęczony. – Spojrzała mu głęboko w oczy, tak jakby był klientem w lombardzie próbującym wcisnąć jakiś bubel. – Zanim jednak tak się stanie. Mam dwa pytania.

- Co mu się stało? – Zapytała wskazując na nieprzytomnego ogiera z obrożą na szyi. – I jak źle tam jest? – Zadała drugie, patrząc bezpośrednio na Blue.

Odpowiedz
Blue zatrzymała się po przejściu niewielkiej odległości obserwując ja Star się do nich zbliża. Obserwując jak tamta zbliża się do Sharpa, klacz zatrzymała się odwracając się w ich kierunku i obserwując wymianę zdań między nimi. Jej obserwację przerwała White która podeszła do nich zdecydowanie ucieszona tym, że wrócili oni cało.

- Też się cieszę, że cię widzę White. - odezwała się niebieska odwracając się do tamtej – Też się cieszę widząc cię na nogach. Przy tym w jakim stanie wczoraj byłaś, zastanawiałam się czy będziesz w stanie się dziś w ogóle poruszać. - powiedziała Blue z uśmiechem na twarzy w kierunku biednego kuca z kacem.

Odwracając się po raz kolejny w kierunku Star, wysłuchała ona jej pytań po czym się spojrzała na jej paczką leżącą na ziemi.

- Co jemu się stało? Powiedzmy że miał bliskie spotkanie z moim młotkiem. - powiedziała do Star wzruszając przy tym ramionami – A co do sytuacji tam, to powiem wam wszystko jak coś zjem i się trochę zdrzemnę. Na razie mogę ci powiedzieć że nie panuje tam najlepsza sytuacja i lepiej się tam nie pakować bez dobrego planu. - rozglądając się szybko za kimś zwróciła się ona z powrotem do Star – Nie widziałaś gdzieś Hilo? Jest tu ktoś, kto by chciał się z nim zobaczyć.
[Obrazek: signature.php]
Odpowiedz
Podróż, wyjątkowo, nie dłużyła się aż tak bardzo. Mimo tego, że podczas dyskusji Star i Iron ciemnoniebieska zachowała milczenie, to wsłuchiwała się w każde ich słowo i starała się na własny sposób logicznie rozumować i wyjaśniać. Nie chciała się tym razem wysuwać z inicjatywą, zwłaszcza że chodziło poniekąd o bardzo ważną, bliską przyszłość nie tylko jej, ale i całej karawany... albo jej szczątków.

Potem Star gdzieś pobiegła, a Rain oraz Iron ponownie zostały same. I podobnie jak wcześniej nastąpiła cisza przerywana tylko stukotem kół i kopyt.

Nie musiały długo iść, by mimo dość bliskiej odłegłości pyszczka Rainfall od wozu na przedzie nie zauważyć, że powodem nagłej konsternacji ciemnogranatowej było kilkoro kucy. Może stąd ciężko było je rozpoznać, ale trudno było się nie domyślić, że jest to wybyły jakiś czas temu z obozu Medyk wraz ze zwiadowcami, z którymi miał się spotkać. Potem mogła też dostrzec White biegnącą... no dobra, ciężko było to nazwać pełnoprawnym galopem... w stronę zgrupowania.

Rain westchnęła. - I znowu cała zabawa nas omija... - mruknęła na wpół do siebie, na wpół do Iron, nawet nie oczekując od niej jakiejś szczególnej odpowiedzi. Liczyła tylko, że przynajmniej dowie się o następnym kroku - wraz z resztą kucy - przed, a nie już po jego wykonaniu.
Pięć warunków dobrego tłumaczenia:
Pierwszy: Znajomość języka i umiejętne jej wykorzystanie
Drugi: Możliwość poświęcenia się tłumaczeniu w czasie wolnym
Trzeci: Niewyobrażalny zapas chęci oraz samozaparcia
Czwarty: Znajomość uniwersum
Piąty: Odczuwanie przyjemności z tego, co się robi.

Każdy z tych warunków można porównać do części w mechanizmie zegarka: Brak jednej z nich powoduje zatrzymanie się całości.


Opad: Konioziemia - Projekt Horyzonty!
Odpowiedz




Użytkownicy przeglądający ten wątek: 18 gości