Ocena wątku:
  • 4 głosów - średnia: 5
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Pustkowia Equestrii 2.0
- Wyglądało jak... Jak zmutowane dziecko szczura i psa... - zastanowiła sie chwile jak dobrze je opisać Amity. - Było mniej więcej takie, o! - wskazała kopytkiem wysokość stworzenia. - Picky... ono chyba bało się mnie bardziej niż ja jego.

Podeszła do ogiera i schowała się za nim, patrząc na drzwi przez które czmychnęło stworzenie.

- Jakby je tam zamknąć? Czy koniecznie chcesz je upolować?
Odpowiedz
Starweave uśmiechnęła się na szybką i dość niespodziewaną reakcję ogiera. Wydawało jej się, że będzie on nieco urażony jej uwagą. A przynajmniej powinien być, ale taka odpowiedź też była dobra. Natomiast dalsza jej część okazała się już nie tak satysfakcjonująca. Klacz była niemal pewna, że nie powiedział on tego, co aktualnie cisnęło mu się na język. Ogier był prosty do rozszyfrowania. I choć nie mogła ona wiedzieć o co tak dokładnie mu chodziło. Wiedziała jednak, że mniej więcej chodziło o to samo, co w jej zawodzie miało miejsce bardzo często. O wykorzystanie drugiej strony. Przyglądała mu się przez jakąś chwilę, bez żadnego wyrazu pyszczka.


- Uważasz, że jestem naiwna? Że możesz przekabacić tą sytuację na swoją korzyść? Nie pozwolę ci wyjść z tej obroży jeśli tak będziemy ze sobą rozmawiać. – Rzuciła od niego srogo.[...]



Star patrzyła się na ogiera, kompletnie nie wiedząc co począć dalej. Jego dziwne, nie dające się skatalogować zachowanie wyrwało jej grunt z pod kopyt. Nie była w stanie przewidzieć takiego obrotu spraw, a tym bardziej kolejnego swojego posunięcia. W jego nagłej zmianie zachowania było coś, co jej się nie podobało. Jednoróżce wydawało się, że już gdzieś wcześniej spotkała się z takim spojrzeniem. Nie mogła się jednak zdecydować czy na pewno.


Mimo upływu dłuższej chwili klacz nie powiedziała nic, mrużąc tylko swoje oczy, opuściwszy przy tym nieznacznie uszy. Jej wzrok błądził przez chwilę, tylko po to by ponownie zawieść się na oczach ogiera. Tych samych z których to nie mogła ona teraz nic wyczytać.


- Jak każdy.

Odpowiedz
- No nie wiem... - powiedziała Amity, zerkając na przejście - Musimy coś zjeść ale... - klacz się zawahała, zaciskając zęby w wyrazie bezradności. Zwróciła wzrok na swego męża, patrząc na ogiera pytającym spojrzeniem.

- Mnie się nie pytaj, i tak tego nie będę jadł - odpowiedział ogier, tylko na ułamek sekundy zdejmując wzrok z przejścia.



Ogier patrzył wciąż na Star, nieco zaskoczony jej reakcją. Nie powiedział jednak nic, oczekując na kolejny ruch klaczy. Doczekał się go, w postaci nie dającej się zinterpretować wypowiedzi. Kuc poczekał kilka chwil, czekając na cokolwiek innego, ale nie doczekał się.
W końcu uśmiechnął się lekko, spoglądając na klacz spojrzeniem, które mówiło wprost 'to co dalej?'. Szelmowatym głosem.
Matematyka wcale nie jest trudna. Po prostu jesteś debilem.
Odpowiedz
Starweave myślała uparcie co by tu począć dalej. Ogier nie budził u niej zaufania, co rzucało wątpliwość na to, że uda się go bezpiecznie wykorzystać do własnych celów. Jednoróżka musiała przeanalizować także wiele innych informacji.


Przede wszystkim, ogier ten z jakiegoś powodu musiał oberwać młotkiem. A z poprzez krótką znajomość, którą klacz nawiązała z odpowiedzialną za to klaczą, śmiała wątpić by sobie na to nie zasłużył. Wywołał także negatywną reakcję u skrzywdzonej, a w dodatku okaleczonej klaczy. Jeżeli mimo jej stanu był on zdolny się w jakiś sposób nad nią znęcać, to świadczyło o nim bardzo źle. Star wiedziała iż więcej problemów w karawanie nie jest im już więcej potrzebne. Wliczając w to czterokopytne, śmiertelnie niebezpieczne znaki zapytania. Które dodatkowo mogły sobie w każdej chwili wygrzebać z co trzeciej skrzyni na tej karawanie broń. Na przykład akurat wtedy kiedy nikt nie będzie patrzył.


Star miała wiele innych wątpliwości. Mogła w tej chwili jeszcze wszystko porzucić i się wycofać. Jednak coś ją pchało ku tej drugiej opcji. Sprawiało, że miała ona ochotę zaryzykować, nawet jeżeli tak bardzo rzadko się na to decydowała. „Będę tego żałować.” Pomyślała. Jej wewnętrzny glos podpowiadał jej dokładnie to samo. Ale pośród tego wszystkiego było też coś, co kusiło ją by kontynuowała. Poza tym miała też inny bardziej osobisty powód. Powoli obeszła ogiera do około, zatrzymując się tuż za jego plecami.


- Nie zaufam ci. Ale kiedy karawana wyruszy dalej będzie to już bez znaczenia. Do tego czasu ktoś cię przypilnuję. A później aż do osiągnięcia końcowego przystanku już się nie wywiniesz. Nie będziesz miał dokąd. – Powiedziała stanowczo, kładąc się koło niego i uważnie przyglądając jego obroży. Jej zapas spinek nie miał się najlepiej. W dodatku już dawno nie widziała profesjonalnego sprzętu ślusarskiego. Miała tylko nadzieję, że zamek na jego obroży nie będzie takowego potrzebować.


- W międzyczasie dobiorą ci się do sierści inne urzędujące tu kucyki, które jak już mówiłam nie myślą w ten sam osób co ja. A wtedy możesz mieć spory problem. Tak spory że najprawdopodobniej odstrzelą ci twój stojaczek na uszy, jeżeli nie będziesz miał żadnego wpływowego kucyka, który mógłby się za tobą wstawić. Więc abym to mogła być ja, musisz być trochę bardziej przekonujący, dobrze? – Powiedział spokojnie, zajmując się za majstrowanie przy jego obroży. O ile ten nie wywinął wcześniej jakiegoś numeru.


- Powiedz mi czym się na co dzień zajmujesz. Nie pytam o to co robisz aby utrzymać się przy życiu, ani o to co lubisz robić w wolnych chwilach. – Dodała szybko po chwili. – Pytam o twój specjalny talent, możesz być ze mną szczery.

Odpowiedz
- Awwwww... Ale ja chcę troszkę pysznego... soczystego... twardego kawałka mięska - powiedziała zawiedzionym tonem i otarła się boczkiem o boczek Pickyego, gdy zbliżyła się do Amity. - A ty nie zjadłabyś pysznego mięska? Możemy zapolować na nie we dwójkę, skoro Picky nie chce jeść... wiecej będzie dla nas, co?

Powiedziała zachęcajaco do klaczki z uprzężą.
Odpowiedz
Picky mruknął coś zmieszany w odpowiedzi na komentarz April, nie zdejmował jednak wzroku z przejścia. Amity przewróciła oczyma, ale nic nie powiedziała.
Klacz aż oblizała się odruchowo, słysząc kolejne słowa jednorożca.
- N-nie wiemy co to za zwierzę jest... - skomentowała tylko cicho, choć trochę bez przekonania.

- Zatrujecie się jeszcze tym mięsem - rzucił nieco zirytowany ogier.



Star obeszła leżącego ogiera, mówiąc do niego spoza jego pola widzenia. W pierwszej chwili kuc próbował odwrócić głowę, by wciąż widzieć klacz, ale szybko zorientował się, że nic mu to nie da. Kiwał tylko głową w potwierdzeniu, że słucha jej słów.

Zamek na obroży kucyka nie był może najmocniejszym z jakim Star miała do czynienia, ale nie był też prosty do otwarcia. Klacz jednorożca musiała sporo się namęczyć żeby chociażby wyczuć mechanizm, co i tak przypłaciła stratą spinki. To, że ogier nie pozostawał idealnie bez ruchu, mimo tego, że widząc co klacz czyniła właśnie to próbował robić, nie pomagało. W końcu, po zniszczeniu dwóch spinek, obroża kliknęła, otwierając się i uwalniając szyję kuca.

Ogier wydawał się nieco zaskoczony przez kolejne pytanie Star. Zbierał się żeby coś powiedzieć, ale żadne słowo nie opuszczało jego pyszczka.
- Potrafię walczyć - odpowiedział w końcu krótko, nie dzieląc się żadnymi dalszymi szczegółami.
Matematyka wcale nie jest trudna. Po prostu jesteś debilem.
Odpowiedz
Iron nie wiedziała co ma dokładnie teraz zrobić. Dać jej drugą szansę czy może nie powstrzymując się przed niczym skoczyć na White i skuć jej mordkę, ostatecznie zrobiła kilka kroków do tyłu, idealnie na skok i upewniła się kątem oka że nóż jest na miejscu. Zebrała się w sobie i postanowiła użyć w praktyce jednej formułki: "Horror i Moralny Terror są twoim Przyjacielem"

Iron doskoczyła do klaczy, powaliła ją na ziemię jednym prostym ciosem cały czas patrząc nienawistnym wzrokiem, gdy ta leżała Popielata wyjęła nóż i wbiła go niebezpiecznie blisko głowy białawego jednorożca. - Koniec z tobą. Cokolwiek teraz zrobisz i będzie to nie po mojej myśli to zobaczysz jak bardzo boli powolna śmierć. Nie jesteś od teraz żadną elitką, żadną nowicjuszką. Nie jesteś nawet kucykiem tylko gównem. - klacz wyciągnęła nóż z ziemi i przyłożyła go do gardła drugiej - Jesteś teraz na mojej łasce, jeśli powiem ci że masz sobie strzelić w łeb to to zrobisz, jeśli powiesz coś za dużo, poprosisz kogoś o pomoc albo sprzeciwisz mi się... będziesz mieć śmiertelny wypadek.

- Rozumiesz to do kurwy nędzy?! - zabrała nóż i zostawiła w niepewnym spokoju rekrutkę, pomału opanowując się dodała - Spróbuj się rozryczeć to zobaczysz jakie mam na to metody. A teraz ładnie doprowadź się do pierdolonego porządku i spierdalaj. Sama cię potem znajdę. - po tych słowach klacz odwróciła się w drugą stronę i pomaszerowała kawałek równym krokiem na tył wozu by tam najzwyczajniej klapnąć gdzieś w cieniu i zaznać chociaż trochę spokoju... nie zapominając o tym iż siedząc w cieniu za wozem ma dość dobre pole do obserwacji "tyłów"
[Obrazek: cgnimLq.png]
Odpowiedz
- W to nie wątpię. – Powiedziała klacz uporawszy się wreszcie z wrednym zamkiem na jego obroży. Wysiłek ten kosztował ją aż dwie spinki, a przez wzgląd na jej szczupłe zapasy składające się raptem z pięciu, było to o dwie za dużo. Za pomocą telekinezy zdjęła mu kawał żelastwa z łańcuchem, odrzucając je na bok. Spojrzała kolejno na ogiera, kładąc się na nim wygodnie i gniotąc go przy tym swoją klatką piersiową. W tej pozycji mogła trzymać kopytka tuż za jego brzuchem, jednocześnie patrząc mu prosto w oczy. Dla Star było to wygodne miejsce by sobie chwilę odsapnąć, ale nic poza tym.

Szukasz swojej roli? – Zapytała poprzedzając zdanie lekkim westchnieniem. – Dostaniesz ją. W karawanie są kucyki które chcą się bawić w bohaterów. Liczą na to, że uda im się odbić osadę i stąd właśnie był ten zwiad, który cię uprowadził. Będą cię przesłuchiwać w celu uzyskania informacji. Dostarczysz je im. – Powiedziała atramentowa akcentując słowa w tym ostatnim zdaniu, tupiąc przy tym kopytkiem.

- Powiesz im, że w obozie jest ponad trzydziestu kucy z twojej kompani. Że są dobrze uzbrojeni, oraz czekają na transport, który przybędzie z potężną obstawą i odbierze towar. Słyszysz mnie? – Zapytała retorycznie wpatrując mu się głęboko w oczy. Z aktualnej odległości nie było to zbyt trudne. - Dokładnie podkreślisz, że sytuacja jest krytyczna. Nie ma żadnych szans by cokolwiek zdziałać. – Powiedziała klacz zamykając oczy i szarpiąc głową przy ostatnim zdaniu.

- Zapamiętaj co ci powiedziałam, bo nikt z nich nie zostawi cię samego bez nadzoru. I jeśli ruszymy odbijać obóz, to bądź pewien, że wcześniej cię zabiją. Więc lepiej abyś był... przekonujący.

- Nie chce kolejnej rzezi, rozumiemy się? Jakieś pytania?

Odpowiedz
- Kochany, sugerujesz że twoje nadzienie jest trujące? - zachichotała April. Gdy się opanowała była w nieco lepszym humorze. - A wracając do tematu tego jadalnego mięska co schowało w drugim pokoju... Jak je złapiemy i ubijemy to wtedy będę mogła stwierdzić czy nadaje sie do jedzenia. Pipbuck, te sprawy.

Otarła się boczkiem o boczek Amity i podeszła do Pickyego, blisko.

- Pomożesz nam?
Odpowiedz
Lezący ogier pokiwał głową. Analizował każde słowo wypowiadane przez klacz, która to mogla niemalże słyszeć zębatki pracujące w łepetynie jeńca. Ogier popatrzył w stronę w którą zmierzały wozy. Nie wiedział skąd konkretnie go przyniesiono, z oczywistych powodów, ale skoro wozy tam zmierzały... gdzieś tam była osada. Kucyk przełknął ślinę i zwrócił wzrok na Starweave, patrząc klaczy prosto w oczy.
- Rozumiem - skomentował lakonicznie - Jedno pytanie: skąd wiem, że ty mnie też nie zastrzelisz? - zapytał głosem pozbawionym bardziej znaczących emocji. Wydawało się, że jego pewność siebie rosła z minuty na minutę.



Picky zarumienił się jeszcze bardziej. Tym razem głęboka czerwień objęła też uszy biednego ogiera. Przestąpił z nogi na nogę, patrząc się wciąż w drzwi i nie odpowiadając na zaczepki April.
Dopiero gdy klacz pojawiła się w jego polu widzenia, zdecydowanie za blisko niż była wcześniej, doczekała się ona reakcji. Ogier odsunął się gwałtownie, zaskoczony. Dopiero po chwili dotarło do niego pytanie jednorożca.

- Em... ja... jestem pewien, że możemy znaleźć jakieś jedzenie w pobliżu... takie, które nie będzie wymagało zabijania - kucyk prawie skrzywił się gdy był zmuszony do nazwania żywego stworzenia 'jedzeniem'.
Matematyka wcale nie jest trudna. Po prostu jesteś debilem.
Odpowiedz




Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości