Archiwum shoutboxa
avatar
Huhuhu, ciekawe stwierdzenie. Zupełnie, jakbym był na foteliku u psychologa.
avatar
Jeżeli miałbym wystarczający powód, np przyjaciel, czy rodzina, która potrzebuje mojej pomocy, wówczas nie byłby dla mnie ważny mój aktualny stan emocjonalny. Jestem w prawdzie samotnikiem, ale nie lubię patrzyć, jak ktoś potrzebuje pomocy i nie ma skąd jej dostać (nie ważne, czy wróg, czy przyjaciel). Gdyby doszło do takiej sytuacji, i była to sytuacja dożywotnia, wówczas do "dołka" bym nie wrócił. Zwyczajnie nie starczyłoby mi czasu na siedzenie w nim.
avatar
Nie sądzę abym był wstanie to zrobić, w szczególności przez internet. Co więcej to nie ktoś Cię z niego wyciągać będzie, nawet gdy trafisz w łapki profesjonalisty, tylko Ty sam. Widzisz tak się zabawnie składa że bezmyślnie poddajesz się wielu mechanizmom w Twojej psychice, pozwalając im sobą rządzić, zamiast przejąć nad nimi władzę i wykorzystywać względem swojej woli.
avatar
Ale do rzeczy
avatar
Ciekawość, czy wziąłeś sobie do serca mnie z niego wyrwać? Waii
avatar
Oh, wcale nie, lata zajmuje leczenie dysocjacyjnych zaburzeń tożsamości, Twoja historia zajęła by - do opisania - w okolicach sześciu godzin. Pytanie brzmi w jaki sposób trwale wyrwał byś się ze stanu w którym się znajdujesz. Stanu szeroko rozumianego jako ten "dołek". Sposób działania by to wszystko zmienić.
avatar
Skonkretyzuj pytanie, a otrzymasz odpowiedź.
avatar
Nie wiem, dlaczego usiłujesz mnie zrozumieć, ale podobają mi się rozmowy tego typu. Jednakże, co dokładniej chcesz, żebym opisał? Jeśli miałbym Ci krok po kroku tłumaczyć mój tok rozumowania oraz to, dlaczego preferuję samotność niż siedzenie w miejscach publicznych, zabrakłoby nam lata
avatar
Tak po prawdzie umysł włada nad Tobą, nie Ty nad nim. Pomijając fakt że jeśli nie wydarzy się nic co cię zmusi do wydostania się z niego nie zrobisz tego nigdy, bo tak działa ludzki umysł, to w jaki sposób byś to zrobił? Jak najbardziej szczegółowo to opisz, proszę Cię o to.
avatar
Jeśli znajdę konkretny powód, lub mi się to zwyczajnie znudzi, to owszem. Wylezę i nie wrócę.
avatar
Mam na myśli całkowite wydostanie się z tego, w tym pozbycie się typowego wracania do "strefy komfortu" - w Twoim wypadku do dołka, w wypadku bitej żony alkoholika, do swego wybranka.
avatar
Tak długo, jak długo mam władzę nad swoim umysłem, mogę z nim zrobić co chcę. Muszę mieć tylko powód i chęci, a tych mi nie brakuje
avatar
Odpowiedź na Twoje pytanie brzmi: tak
avatar
Użalać się nad sobą nie użalam, bo po co. Nudne to na dłuższą metę i czasu się dużo traci
avatar
i znowu typowe, proszę odpowiedz na pytanie.
avatar
Ale lubię doń wracać. W dołku przynajmniej nie wieje, bo jest poniżej powierzchni
avatar
Jeśli zachodzi taka potrzeba, to zwyczajnie podnoszę dupsko i z niego wychodzę.
avatar
ale ale, jak sądzisz czy jesteś wstanie wydostać się z tego dołka? Sam, bez jakiegoś tam specjalisty.
avatar
i również mechanizm
avatar
Również typowa reakcja