Shielda**
Archiwum shoutboxa
JA tam nie chcę twojej śmierci oddaj mi po prostu moją Blackjack ! - Odparł Green Gdy jego kompania przeładowała broń .
-Ho jesss ta cena... W kuhej daheszzz nokęęę... -Zaśmiał się Pegaz do Rada zaciągając kolejny łyk Whiskie
-Kurwa myślicie że ja się poddam?!-sapnięcie-Nigdy!!!!- włącznie tarczy laser wzmocnienie tarczy kolejny pocisk magiczny w stronę teraz grupy
szabrownik został odrzucony wprost na metalowe pręty przebijając go. wychował rewolwerem i opróżnił cały magazynek. Jednak żaden pocisk nikogo nie trafił. Nagle pojawiła się jakaś ekipa, która dała mu trochę czasu na wytchnienie.
- Chcesz się bić na poważnie !? A więc dobrze EKIPA ! - Chwilę później u boku Greena pojawili się jego kompani. Swordgun z swym karabinem. Silvester z Strzelbą, Disch z dwoma pistoletami półautomatycznymi, Apri z drugą strzelbą, Tetrię z karabinem laserowym i Overpills z karabinem myśliwskim. -Uwaga Atak !!! - Ogłuszający chuk wydany przez broń siedmiu kucyków i chmarę kul rozbijających się o Reda zapewnie mógł być porównany z wybuchem kilku granatów.
naciągając skrzydła poczuł swędzenie w rogu od razu odwrócił się w kierunku daszyty -Czy ty masz pojęcie z kim zaczynasz?!
-Łoszeszhy skocfycynhu... - Wymamrotał Dashyta rzucając w shielda pustą butelką po whiskie, jako że to nie był pocisk, trafił jednorożca prosto w głowę rozbijając się na rogu
shield stał na kopytach śmiejąc się -Teraz możecie mi naskoczyć- rozciągnięty implant z oka przeskoczył na boki tworząc skrzydła
-Taki skubany to co powiecie na furię- tę słowa podsyciły walkę spowolnienie czasu i nagle gwałtowny wybuch wszyscy prócz Shielda i Jackie.
Red upadł zaś Green chwycił Blackjack i podał jej butelkę czystego wild pegasus . -Och czym cię ten idiota poił że jesteś w takim stanie , biedna jackie ...
Green dzięki dashyście i jego ostrzeżeniu udało się uratować skrzydło lecz i tak spadł . Mimo bólu w kopytach ruszył galopem wyciągając swe maczety. Chwilę później ostrze dosięgneło kucyka raniąc mu kolejną kończynę