Ocena wątku:
  • 1 głosów - średnia: 2
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Jak poradziłbyś sobie w Fallout'owym świecie
#11
Gdybym był z krypty i w ciągu dwóch pierwszych dni na zewnątrz nie dorwaliby mnie bandyci lub łowcy, to miałbym spore szanse przetrwania. Umiem się chować i znam podstawy survivalu. Uważam że najważniejsza jest chęć przeżycia oraz wytrzymałość psychiczna i fizyczna, a nie broń, która jest bardzo ważna w takich warunkach, ale nie jest na pierwszym miejscu.
Odpowiedz
#12
To zależy od pochodzenia. Jeśli pochodziłbym ze stajni, to szybko znalazłbym jakąś broń. A to nóż, a to gazrurka, możliwości jest wiele. Jest jeszcze pip buck. Stosowałbym taktykę na Szpiega: eliminuj po cichu, pozostawaj niewykryty, oszukuj przeciwnika.
Odpowiedz
#13
Tak jak wiele osób przede mną uważam, że przeżycie na pustkowiach zależy od tego gdzie się pojawimy. Przedstawiam wam najbardziej optymistyczny, a zarazem realistyczny scenariusz jaki wymyśliłem. Budzę się gdzieś na środku niczego. Absolutnie nie mam pojęcia gdzie się znalazłem. Następnie uświadamiam sobie co się stało, staram się wmówić sobie, że jest to sen, bądź omamy. Do normy doprowadza mnie strach przed śmiercią i najprostsze potrzeby które trzeba zaspokoić: głód, pragnienie, zmęczenie, (ciekawość). Następnie sprawdzam jakim kucem jestem ziemnym, jednorożcem, czy pegazem. Pomimo togo, że chciałbym być pegazem, w owej sytuacji o wiele bardziej bym się ucieszył ze znalezienia czegoś na czole niż skrzydeł na bokach. Jednorożce dzięki swej umiejętności lewitacji mogą posługiwać się przedmiotami takimi jak młotek, klamka, czy też broń palna znacznie skuteczniej niż inne kuce. Choć gdybym miał wybrać między kucem i pegazem, wybrałbym pegaza, co zapewniło by mi dodatkową drogę ucieczki i przewagę nad obiektami na ziemi. Wracając, po upewnieniu się, że jestem jednorogiem starałbym się nauczyć poruszać na czterech odnóżach, a jeżeli okażę się to łatwe to także lewitacji. Powoli poruszałbym się w nieznanym dla siebie kierunku. Jeśli będę miał szczęście dotrę do jakiejś przyjaznej osady nim zginę z wycieńczenia, głodu, pragnienia lub czyjegoś kopyta. Myślę, że zostałaby mi udzielona tam pomoc medyczna, a ja w podzięce popracowałbym u nich jakiś czas. Potem postarałbym się o jakąś pracę i mieszkanie. Po zaoszczędzeniu odpowiedniej ilości kapsli kupiłbym broń i doszlifowywał bym swoje umiejętności które posiadłem jako człowieka podczas treningów na broni palnej ładowanej ostrą amunicją. (na strzelnicy twierdzą, że mam zadatki na znakomitego strzelca). Gdy tylko moje umiejętności w posługiwaniu się bronią palną i lewitacji zostaną opanowane po mistrzowsku i zbiorę zaoszczędzone kapslę, zdobędę zapasy pożywienia, picia, amunicji i przydatnego sprzętu oraz kilku walecznych i lojalnych kompanów, wyruszę na wyprawę, aby zobaczyć co pozostało po cudownej i utopijnej krainie, a przy okazji rozwiąże czyjeś problemy Wink Nic nie poradzę, że mnie tak ciągnie do podróżowania Wink
Jeżeli przeczytałeś mój post bardzo Ci dziękuję i mam nadzieję, że się podobał Happy
Odpowiedz
#14
Myślę że jakoś dałbym radę. Strzelam z broni palnej od kilku lat więc umiem jej dobrze używać. Zdobyć jedzenie też umiem, ponieważ oglądałem Szkołę Przetrwania Smile. Mógłbym też przekonać sporo osób do idei komunizmu i odbudować post-apokaliptyczny świat.
Odpowiedz
#15
(26-04-2013, 19:11)ja_PONIACZ napisał(a): Myślę że jakoś dałbym radę. Strzelam z broni palnej od kilku lat więc umiem jej dobrze używać.

Dobra a teraz pytanie czy umiałbyś dobrze strzelać za pomocą ust?
[Obrazek: banner_twilight.jpg]
Odpowiedz
#16
Myślałem, że chodzi o poradzenie sobie w naszej ludzkiej formie.
Odpowiedz
#17
Jak bym sobie poradził? Znając siebie samego zginąłbym bardzo szybko, jedyna szansa, że miałbym przyjaciół którzy umieli by poradzić sobie w takim świecie i jeszcze mnie pilnować abym się nie zabił.
Odpowiedz
#18
Ja ze względu na Mózgowe Porażenie Dziecięce jako człowiek miałbym raczej dosyć marne szanse przeżyć bowiem na Pustkowiach rządzą prawa natury, a w naturze osobniki z jakąkolwiek niepełnosprawnością giną jako pierwsze. Natomiast gdybym był jednorożcem, to dzięki znajomości telekinezy miałbym większe szanse no i też dzięki sporej inteligencji nauczyłbym się żyć na Pustkowiach, choć z drugiej mój altruizm oraz miękkie serce stanowiły by przeszkodę, bo okiwałby mnie 1 pierwszy lepszy bandyta, który ma choć gram sprytu
Odpowiedz
#19
Znając życie to nawet bym nie miał takiego samego charakteru z racji,że świat kreuje twoje poglądy i bardzo wpływa na osobowość.

Ale patrząc,że ja jako ja teraz to pewnie skończyłbym jako raider albo łowca niewolników i miałbym z tego niesamowitą radochę.
Odpowiedz
#20
Jak bym miał broń to może dał bym sobie rade , ale bez niej...
raczej nie.
Odpowiedz




Użytkownicy przeglądający ten wątek: 3 gości